| 33 |

4.5K 166 123
                                    

Weekend w Walencji minął w mgnieniu oka. Zanim się obejrzałam, wjeżdżałam już na podjazd mojego domu, na co odetchnęłam ze spokojem, ciesząc się, że dojechałam. Już dawno był wieczór, a ja na następny dzień już rano musiałam stawić się na stadionie. Nie miałam niczego przygotowanego i ustalonego. Nadal nie wiedziałam, o której wstanę, w co się ubiorę, co powinnam spakować do torebki i przede wszystkim, jak nie stresować się i nie zemdleć z nadmiaru adrenaliny. Pustka w mojej głowie odbijała się głuchym echem, mówiąc mi, żebym chociaż położyła się spać wcześniej, aby odespać pobyt w rodzinnym domu.

Przekręciłam kluczki w stacyjce i odwróciłam się w stronę drzwi z zamiarem wyjścia z auta, kiedy w tym samym momencie dotarł do moich uszu dźwięk telefonu.

Od: Alex
Dojechałaś?

Uśmiechnęłam się pod nosem.

Od: Ja
Akurat wysiadam z samochodu. Od kiedy ty taki opiekuńczy?

Od: Alex
Upewniam się tylko, że w drodze do domu nie spowodowałaś żadnego wypadku i nie zabiłaś niewinnych ludzi :(

Parsknęłam. Kiedy upewniłam się, że zamknęłam pojazd i wypakowałam z niego małą walizkę i wzięłam ze sobą torebkę, nogi z wielkim trudem poniosły mnie w stronę wejścia do mojego mieszkania. Kiedy do niego weszłam, a do moich nozdrzy dostał się charakterystyczny dla niego zapach, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech, delektując się chwilą. Odłożyłam klucze na szafkę i udałam się do salonu, po drodze włączając światło.

I to właśnie w tym momencie dostałam zawału, kiedy na środku salonu, z kubkiem w ręku i paczką chipsów zobaczyłam rozłożoną na kanapie Melody, która, kiedy tylko mnie zobaczyła, poderwała się i krzyknęła radośnie z buzią pełną jedzenia.

– No w końcu! – Wyrzuciła z pretensjami ręce w górę, podnosząc się z miejsca. – Ile można było czekać? – Zawiesiła się na mojej szyi, całując lekko w policzek.

Przyłożyłam dłoń do miejsca, gdzie znajdowało się serce i poczułam, jak jeszcze chwila, a przerwałoby mi klatkę piersiową. Ta dziewczyna naprawdę kiedyś wpędzi mnie do grobu, a przecież chciałam jeszcze trochę pożyć.

– Melody, nie było mnie raptem kilkadziesiąt godzin – odpowiedziałam z trudem. – Co ty tak właściwie tutaj robisz?

– Dobra, dobra. – Machnęła ręką, a następnie wystawiła w moją stronę rękę z telefonem, kiwając, żebym spojrzała. – Czemu przyszłam? Zobacz, a się dowiesz.

Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu, jednak kiedy mój wzrok natrafił na zdjęcie, które tak bardzo przykuło uwagę Melody, przybliżyłam się jeszcze bardziej do ekranu. Usiadłam powolnie na krześle, przesuwając palcem kolejne zdjęcia, których okazało się dość dużo na jednym z plotkarskich stron internetowych.

– Cholera... – Cichy pomruk opuścił moje usta, kiedy analizowałam każdy szczegół fotografii. Uniosłam wzrok na Melody, która stała nade mną ze skrzyżowanymi rękoma na jej piersi, nie wiedząc, co tak naprawdę mam powiedzieć. Byłam w szoku, a wszystko wydawało się nagle niejasne.

– Alex Castillo, hm? Czy on w ogóle jeszcze życie? – Podniosła wymownie brew, drapiąc się po żuchwie. – Ach, tak! I chyba ma się bardzo dobrze, jeśli obściskuje moją najlepszą przyjaciółkę!

Oddałam jej telefon, zagryzając wargę. Melody nigdy nie przepadała jakoś bardzo za Alexem, Nie ukrywała, że działał jej na nerwy, ale on też nie czuł do niej wielkiej sympatii i często uwielbiał się z nią kłócić, nawet o bzdety. Po skończeniu liceum, tak jak ja, Melody nie wiedziała praktycznie o niczym, co się z nim działo, ale chyba jej to pasowało, skoro nawet nie trudziła się, żeby poruszyć jego temat w najświeższych płoteczkach, które przynosiła z każdym nowym tygodniem.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz