– Puszczaj mnie! – warknęła niespokojnie rozhisteryzowana blondynka, z całej siły zapierając się nogami o beton. – Jeśli tego nie zrobisz, zaraz zadzwonię na policję. Ratunku! Niech mi ktoś pomoże!
– Zamknij się, Melody. Za parę minut naprawdę ktoś zadzwoni na policję, a ja będę miała przechlapane, jeśli nie przestaniesz się drzeć. Nie tak się umawiałyśmy.
– Oh, szkoda tylko, że na nic się nie umawiałam. – Rozgoryczenie w jej głosie sprawiło, że zaczęłam żałować, że przyprowadziłam ją w to miejsce pod pretekstem pojechania do centrum handlowego. Nie miałam pojęcia, co sobie myślałam, kiedy do głowy wpadł pomysł wcielenia jej do całego mojego „misternego" planu podbicia świata piłki nożnej. – Błagam cię. Zawsze mówiłaś, że jak będę miała jakiś problem, to zawsze mi pomożesz, a teraz od wszystkiego uciekasz!
Collins nagle ustała, wyrywając się z mojego uścisku i zacisnęła gniewnie pięści. Czułam, jak morduje mnie wzrokiem, dlatego już w myślach zaczęłam przygotowywać listę „za" i „przeciw", przy czym to pierwsze musiałam przedstawić w taki sposób i podkoloryzować, aby dziewczyna przystała na tą ofertę.
– Uciekam, bo mówiąc, że pomogę ci ze wszystkim, słowo „wszystko" nie obejmowało bawienie się w psychologa kilkunastu zmarnowanych piłkarzyków, którym siadła psychika i nie potrafią się pozbierać. Wszystko wszystkim, ale nie uważasz, że prosisz mnie o trochę za wiele?
Ciężkie westchnięcie wydobyło się z moich ust, a cierpliwość zaczynała powoli ze mnie uciekać, jak powietrze spuszczane z balona. Poprawiłam okulary przeciwsłoneczne na nosie, po czym ukrywając swoją frustrację, przybrałam najpiękniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać i zwróciłam się do przyjaciółki.
– Oj tam, zaraz nie potrafią się pozbierać. Potrzebna jest im tylko mała pomoc. Twoja pomoc. Wiesz, jakie to dla mnie ważne. Jestem ich trenerką, a ty studiujesz psychologię i jesteś mi bardzo bliska, dlatego dowiem się od ciebie więcej niż od Carlosa, który ostatnio lata z głową w chmurach – palnęłam, mając na myśli psychologa naszej drużyny, który w ostatnim czasie nie przywiązywał uwagi do niczego, co się działo z drużyną, a zajęty był jedynie rozmyślaniem o swojej nowej miłości, którą poznał na jednym z portali randkowych.
– Ale ja ich nie znam! Ty wiesz, kim oni są? Bierzesz do nich laskę, która ledwo co uczęszcza na zajęcia z psychologii! Oni są jakoś z tysiąc razy bogatsi ode mnie! Na co ja im jestem? Stać ich na najlepszego psychologa na świecie, a ty chcesz, żebym to akurat ja im pomogła? Jesteś zabawna – stwierdziła, zakładając ręce na piersi, opierając cały swój ciężar na prawej nodze.
– Przepraszam za to, że widzę, jaki masz kontakt z ludźmi i jak do wszystkiego podchodzisz! Chciałam, tylko żebyś przeprowadziła jedną rozmowę z nimi, ale możesz już o tym zapomnieć. Nie zamierzam cię prosić na kolanach i robić ci coś na siłę. – Bez spojrzenia w jej oczy, odwróciłam się w stronę stadionu i szybkim krokiem zaczęłam do niego zmierzać, jednak po chwili usłyszałam głośnie fuknięcie za plecami, a potem zauważyłam kątem oka, jak z nadętą miną Collins dogania mnie i krok w krok kieruje się do głównych drzwi.
Na moje usta wkradł się triumfalny uśmiech, a ja zaczęłam cieszyć się, że dopięłam swego. W końcu blondynka nie należała do osób, które łatwo poddawały się innym, jednak w tym wypadku poszło to szybciej, niż się spodziewałam.
– Nie bocz się już tak, postawię ci kebaba, kiedy będziemy wracać do domu, okej? – Nie usłyszałam odpowiedzi, ale dobrze wiedziałam, że w tamtej chwili dziewczyna odpuszcza i gdzieś w środku się jest zadowolona z tego pomysłu.
Otworzyłam szklane drzwi prowadzące do środka obiektu. Od razu obok mnie pojawił się ochroniarz Ben, który z podejrzliwym wzrokiem spojrzał na speszoną Melody, która wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Trzęsącą dłonią ściskała moją, zaczynając niekontrolowanie szybko oddychać.
CZYTASZ
boys like you • neymar jr
FanficCzy próba ocalenia od porażki jednego z najlepszych klubów piłkarskich w dziejach może dać początek pewnej, specyficznej relacji?