| 64 |

4.1K 207 164
                                        

– Co zrobimy, kiedy Josep się dowie?

Zimno łaskotało mój policzek, przytknięte do gładkiej powierzchni szyby samochodu, który mknął w kierunku mojego domu. Znużona dzisiejszym dniem, uniosłam brew i kątem oka spojrzałam na bruneta, który lekko rozkojarzony prowadził auto. Wzruszyłam ramionami, ponieważ to pytanie było bezsensowne.

W zasadzie jak wszystko tego dnia.

– Chyba co on zrobi, jak się dowie – odparłam wymijająco, ponieważ niestety taka była prawda. To tylko i wyłącznie on zadecyduje, co z nami zrobi i nic już na to nie będziemy mogli poradzić. – Cóż, pewnie stracę pracę. A Ciebie może zawiesić w najlepszym przypadku. Sama nie wiem. Nie za bardzo teraz potrafię o tym myśleć.

Skronie bolały mnie od natłoku myśli, które krążyły tylko wokoło tego, że ktoś ma nagranie, na którym całuję się z Neymarem oraz tego, kim okazał się człowiek, który został głównym podejrzanym o dosypanie czegoś chłopakom. To wszystko było tak bardzo zagmatwane, że ledwo nadążałam nad zrozumieniem tego chaosu.

Nie wiem, co teraz miałam zrobić. Czy to w tej, czy to w tamtej sprawie. Konfrontacja z mężczyzną, który o mało nie posunął się do czegoś naprawdę brutalnego, była dla mnie prawie nie do przyjęcia. Wiedziałam, że kiedy postawią mu zarzuty, sprawa trafi przed sąd, a wtedy ja, jako główny trener, będę musiała się tam stawić i spojrzeć mu w oczy. Mimo że incydent miał miejsce już długi czas temu, nadal czułam się przytłoczona, kiedy myślami uciekałam do wspomnień. Byłam... byłam wyczerpana i nie miałam nawet siły, aby myśleć o tym, jak będą wyglądać następne tygodnie, w dodatku, kiedy Liga Mistrzów i La Liga zejdą się w czasie, a sprawa z środkami psychoaktywnymi nabierze rozpędu. No i na to jeszcze to nagranie. Byłam już w tym wszystkim sama, bo Josep, kiedy się o nim dowie, nie będzie już stał przy moim boku tak jak dotychczas.

– Że zawsze musi się coś spierdolić... – wymamrotał ciężko pod nosem, trąc kciukiem skroń.

– Przecież to było wiadome. Prędzej czy później coś musiało się zepsuć. – Wzruszyłam ramionami. – Szkoda tylko, że nie potrafiliśmy temu zapobiec.

Mogliśmy zrobić wszystko, żeby do tego nie doszło. Mieliśmy tyle wyjść, ale żadne z nas do żadnego się nie pokierowało. Zdawałam sobie sprawę z tego, Neymar zdawał sobie sprawę z tego. Każde z nas wiedziało, że wystarczyło się jedynie trochę pohamować, a teraz byśmy żyli w spokoju, bez niepotrzebnych problemów. Byłoby jak w bajce. Tymczasem trzeba było zauważyć, że bajki czasami wcale nie musiały się kończyć happy-endem. Czasami ich zakończenie było tragiczne. Nie zdarzało się to często, ale jednak zdarzało. I w tej bajce akurat graliśmy my. Prześladowani przez jakieś fatum. Ironia całej tej sytuacji była dla mnie absurdalna pod każdym względem. Cała nasza relacja była absurdalna, jednak co ja miałam dużo do powiedzenia? Sama się na to zgodziłam i teraz musiałam wypić to piwo, które sobie naważyłam. Czy tego chciałam, czy nie.

Tak samo brunet, który niby zawsze miał wszystko pod kontrolą i na wszystko wywalone. Właśnie, niby. Dobrze wiedziałam, że sam on aktualnie miał chaos w głowie, a ten problem dawno go już przerósł. W końcu go rozumiałam, bo już nawet nie chodziło o naszą dwójkę, a o Josepa i chłopaków. O cały klub, z którym brunet był tak bardzo związany.

Już nie chodziło o problemy nasze, a o problemy, którymi obarczyliśmy innych.

Widok zza okna samochodu byk tak samo przytłaczający, jak ten dzień. Nawet pogoda w niczym nam nie pomagała, a sprawiała jedynie, że miałam ochotę położyć się w łóżku i zacząć płakać z bezradności. Świat wydawał się tak bardzo szary i w żadnym stopniu nie napawał mnie optymizmem, którego tak bardzo w tamtym momencie potrzebowałam zaczerpnąć. Trochę brakowało mi teraz mojego taty, który zawsze wiedział, co mam w jakiej sytuacji robić. Teraz nawet nie mogłam mu o tym powiedzieć, bo im mniej ludzi wiedziało, tym było dla nas i dla innych lepiej. No i chyba podświadomie nie chciałam, żeby spojrzał na mnie z pogardą. Znaczy wiedziałam, że nigdy by tego nie zrobił, jednak nie chciałam, żeby był mną zawiedziony. To chyba by złamało do końca już moje i tak nadłamane serce.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz