| 54 |

4.3K 189 259
                                        

Dźwięk tykającego zegara rozchodził się echem po korytarzu, mieszając się z odgłosem stukającej nogi Josepa. W tle można było jeszcze usłyszeć co jakiś czas dzwonki telefonów, których połączenia nieustannie odbierali funkcjonariusze. Ściany budynku były szare, brakowało w nich kolorów, czegoś, co sprawiłoby, że pomieszczenia byłyby żwawsze. Jednakże był to posterunek policji. Raczej jego zadaniem nie było umilanie pobytu na nim. W całym swoim życiu nigdy na żadnym nie byłam, dlatego wszystko wydawało się takie nowe i... ponure. Było tu po prostu smutno, ale chyba właśnie o to w tym wszystkim chodziło. Twarde siedzenie zaczęło już mnie uwierać, przez co, co jakiś czas wierciłam się na nim, ciągle starając się zmieniać pozycje tak, aby zniwelować ból. Nogi bolały mnie już od stania, dlatego jedynym moim ratunkiem były te niewygodne, plastikowe krzesła, które sprawiały tylko dyskomfort.

Spojrzałam na lewo, w miejsce, gdzie zasiadał Josep, który z opartą głową o rękę i zamkniętymi oczami chyba zdecydował się na ucięcie krótkiej drzemki, ale nie dziwiłam mu się. Znajdowaliśmy się tutaj już od dobrych dwóch godzin, czekając, aż w końcu ktoś nas przyjmie. Niestety na horyzoncie nie było ani jednej osoby, która zdecydowałaby się na to, aby z litości udać się z nami do miejsca, w którym miał się znaleźć podejrzany i po prostu pozwolić nam na dowiedzenie się istotnych faktów o całej sprawie i późniejsze udanie się do domu.

Sama nie wiedziałam już, co mam robić, aby nie umrzeć z nudów. Mój telefon miał jedynie już dziesięć procent baterii, a ja musiałam jeszcze jakoś dojechać do domu. Przejrzałam już wszystkie czasopisma, które leżały w specjalnym koszu, a nawet rozwiązałam już niektóre krzyżówki, które się tam znajdowały. Zdążyłam też policzyć płytki, znajdujące się na jednym odcinku ściany, obliczając w głowie nawet to, ile takich płytek może być w całym budynku. Tak, musiało mi się zdecydowanie za bardzo nudzić, kiedy sięgnęłam już po matematykę. Jednak byłam na to skazana. Gdybym miała naładowany telefon, pewnie obejrzałabym kilka odcinków serialu, a tak musiałam siedzieć i analizować tak wiele durnych rzeczy, byleby się tylko czymś zająć.

Zaczęłam skubać skórki u paznokci, wiedząc, że później tego pożałuję, ponieważ one i tak już były w opłakanym stanie przez mój codzienny stres. To nie tak, że je obgryzam, ponieważ nigdy nie miałam z tym problemu, ale je nieświadomie skubałam, co skutkowało czasami czerwonymi otoczkami wokół płytek.

Osunęłam się na siedzeniu, opierając głowę o ramię Josepa, którego klatka unosiła się powoli w górę i w dół. Nie wiem, czemu on był dzisiaj tak zmęczony, że musiał odsypiać nawet na komisariacie, ale może lepiej, żebym w to nie wnikała.

Tak właśnie przeczekaliśmy kolejne pół godziny, która dłużyła mi się niemiłosiernie i która sprawiała wrażenie, jakby trwała dwa razy dłużej, zanim nie ujrzałam głowy młodego chłopaka wychylającej się zza ściany, który zapraszał nas do środka. Otrzeźwiałam i szturchnęłam Josepa w ramię, a on nagle się zerwał, łapiąc się za serce. Wywróciłam rozbawiona oczami i kiwnęłam głową w stronę chłopaka, dając mu do zrozumienia, że wołają nas i w końcu doczekaliśmy się naszej kolei. Wstaliśmy równo, a ja wygładziłam dłońmi koszulę, ciesząc się, że wyglądałam dzisiaj na tyle przyzwoicie, że mogłam iść tak na policję. Po wczorajszym dniu nadal nie czułam się najlepiej, ale bardziej chyba psychicznie niż fizycznie, mimo że za dużo w nocy też nie pospałam. Niestety przez ten cały czas moje myśli krążyły jedynie wokół tych czekoladowych oczu, których dzisiaj na szczęście nie widziałam. Nie wiem, czemu Neymar nie zjawił się na treningu, ponieważ mi przynajmniej nie zgłaszał jego nieobecności, chyba że dał znać Josepowi, jednak on o tym również nic mi nie powiedział. Będę musiała się mu o to później zapytać.

– Pani Davies. Panie Guardiola. Jestem David Antonello, Komendant Główny Policji w Barcelonie. – Wyciągnął w naszą stronę dłoń, którą po kolei uścisnęliśmy. Wszedł on następnie do środka, ręką zapraszając nas, abyśmy do niego dołączyli. – Jak dobrze mi przekazano, jesteście tutaj Państwo w związku ze sprawą podawania substancji psychoaktywnych zawodnikom klubu FC Barcelona, zgadza się? – Przeczytał z jakiegoś notatnika, a później posłał nam pytające spojrzenie, a my szybko pokiwaliśmy głową.

boys like you • neymar jrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz