Żółta Mazda cięła zakręty na przełęczy Myogi. Silnik ładnie grał, opony odpowiednio przylegały do asfaltu. Chwila prostej, odbicie w lewo. Chociaż Keisuke Takahashi znał już trasę na pamięć, to nie mógł sobie pozwolić na błąd podczas sobotniego wyścigu Red Suns przeciwko Night Kids. Nie mógł. Docisnął gaz myśląc o tym, jak ściera uśmiech z twarzy Nakazato, naczelnemu kierowcy zespołu z Myogi. Wziął ostro zakręt. To był najwyższy czas na zakończenie treningu. Zjeżdżając z góry, chłopak wyczuł, że coś nie gra. Silnik odpowiadał inaczej. Słabiej. Zaniepokoiło go do tego stopnia, że postanowił to sprawdzić, nim wróci na Akagi. W końcu u stóp góry stał jakiś warsztat.
Keisuke zatrzymał się na podjeździe. Otwarte, duże drzwi garażowe zachęcały do wejścia. Wewnątrz stało już kilka samochodów, co dowodziło, że rodzinna firma ma klientów. Takahashi wszedł do zakładu i rozejrzał się dokładniej. W środku też wyglądał całkiem profesjonalnie. Podnośniki, narzędzia, stojące pod ścianą części.
- Jest tu ktoś? Potrzebuję pilnie przeglądu.
- Już idę.
Z kąta sali wyłoniła się dziewczyna. Ubrana w zieloną sukienkę, z fantazyjnie zaczesanych brązowymi włosami i z mocnym makijażem wcale nie wyglądała jak mechanik.
- Jest tu jakaś obsługa?
- Idę sprawdzić - mruknęła z przekąsem.
Zniknęła za drzwiami do pokoju dla obsługi. Wróciła po chwili z kubkiem pełnym soku.
- Chyba zostałam ci tylko ja.
Wzruszyła ramionami.
- Mam zajrzeć pod maskę, czy jedziesz gdzie indziej?
Keisuke sparaliżowało. Patrzył jak dziewczyna popija sok i odstawia szklankę na maskę stojącego obok niej samochodu.
- Decyduj się szybciej, za pół godziny mam imprezę.
Chłopak skinął głową i zaparkował w warsztacie. Szatynka podniosła maskę. Przetarła trochę kurz z silnika i rozpoczęła inspekcjonowanie maszyny.
- Przetarta uszczelka, ciut podrdzewiały kabel, tu przewód się poluzował - mamrotała pod nosem.
Przystawiła sobie kuferek pełen narzędzi. Wygrzebała klucz francuski, zaczęła coś dokręcać. Keisuke przypatrywał się, jak ona w tempie trudnym do określenia wymienia przewód i wydłubuje resztki jakiegoś pyłu spomiędzy uszczelek. Dosłownie dwadzieścia minut minęło od jego wejścia do warsztatu, a przegląd już dobiegł końca.
- Przejedź się - mruknęła zamykając maskę.
Takahashi przekręcił kluczyki w Maździe. Silnik zagrał przyjemnie. Samochód jechał równo, reagował poprawnie. Wysiadł z żółtego auta.
- Wszystko gra.
- Jeśli jeździsz downhill, upuść trochę powietrza z opon.
- Co? - zirytował się. Przydrożna mechanik nie będzie mu mówić, jak ma ustawić samochód. Miał przecież od tego specjalistów.
- To, co słyszysz.
Zacisnął pieści, ale nic więcej nie powiedział. Chociaż miał głęboką ochotę wygarnąć jej, że nie wie sama o czym mówi. W końcu, co przydrożna pracowniczka warsztatu może wiedzieć o wyścigach?
Niekonwencjonalnie ubrana mechanik pomachała mu przed oczami rachunkiem. Zdążyła w międzyczasie wytrzeć ręce z kurzu i brudu. Co ciekawe, jej butelkowozielona sukienka była wciąż nienagannie czysta. Wręczył jej odpowiednią sumę. Już miał odjeżdżać, kiedy usłyszał jej głos.
- Takahashi, kto z Red Suns jedzie w sobotę?
- Ja.
Odjechał zaciskając dłonie na kierownicy.
Keisuke parsknął cicho kierując się w stronę Akagi. Czyli wiedziała kim jest. Ale nie była fanką. Wydawało mu się, że tej dziewczynie całkowicie obojętne były zmagania na górskich przełęczach. Z drugiej strony, jej uwaga o oponach świadczyła o czym innym. Tych rozważań było już za wiele. Naprawiła samochód, tyle wystarczyło. A ciśnieniem w kołach zajmą się specjaliści. Niewiele myśląc zaparkował na podjeździe równolegle do białej Mazdy.
***
Tymczasem srebrna Honda zatrzymała się pod niewielkim domem. Wszystkimi możliwymi szparami uciekała z niego donośny muzyka.
- Kida! - jakaś blondynka rzuciła się na szyje wysiadającej z samochodu dziewczyny ubranej w zieloną sukienkę.
- Urumi, nie przewróć mnie! - szatynka zachwiała się na wysokich obcasach.
- Chodź lepiej, już się zaczęło!
- To przecież tylko impreza...
Mimo to, blondynka zaciągnęła przyjaciółkę do pełnego ludzi budynku. Od środka, oprócz tłumu, rozsadzała go muzyka. W salonie tańczyło kilkanaście osób, w kuchni kilka innych mieszało sobie kolorowe alkohole. Przeciskały się przez tłok w kierunku machającego w ich kierunku z poziomu kanapy chłopaka.
- Gdzie Shingo? - Urumi ledwo przekrzykiwała muzykę.
- Y - Takeshi zawahał się - skąd mam wiedzieć, gdzie on jest?
- Daj spokój, wasza rywalizacja o bycie numerem jeden w Night Kids nie musi negować przyjaźni.
- Wzajemnego tolerowania się - poprawiła ją Kida.
- Minimum optymizmu! Muszą się kiedyś polubić!
Takeshi pokręcił głową. Szatynka poszła w jego ślady. Urumi rozciągnęła usta w wąską kreskę.
- Idę po napoje - westchnął chłopak. - Przynieść wam coś?
- Ja proszę! - blondynka wykrzyknęła z zaskakującym entuzjazmem.
- Nie, dzięki.
Takeshi Nakazato wstał i ruszył w kierunku kuchni. Dziewczyny popatrzyły się po sobie. Leciał kawałek wyjątkowo znany tej wiosny, więc zaczęły podśpiewywać te bardziej rozpoznawalne fragmenty.
- Jak leci? - korzystając z nieobecności Takeshiego, koło przyjaciółek pojawił się Shingo.
- Dobrze - odpowiedziały zgodnie.
- A u ciebie?
- Będę już iść. Jeszcze ktoś pomyśli, że się z nim lubimy - wskazał podbródkiem wracającego z trzema szklankami Nakazato.
- Znowu to robicie? - jęknęła Urumi.
Shingo nie przejął się za bardzo uwagą koleżanki i zniknął tak szybko, jak tylko się pojawił. Blondynka pokręciła z dezaprobatą głową. Uśmiechnęła się ponownie, gdy tylko dostała do ręki szklankę z kolorowym napojem.
- Może cię to zainteresuje, ale naprawiałam dziś samochód młodszemu z Takahashich.
Nakazato uniósł brew zaciekawiony, więc Kida kontynuowała.
- Ma zbyt dopompowane opony. Podczas driftu będzie mieć mniejszą przyczepność.
- Takeshi przecież nie driftuje! - zdziwiła się Urumi.
- Ale Takahashi tak.
- Kwestia strategii. Można to wykorzystać - mruknął chłopak. Uniósł szklankę wypełnioną alkoholem. - Za zwycięstwo.
- Za zwycięstwo Night Kids - zderzyli się kubkami i upili trochę swojego napoju każdy.
CZYTASZ
Zbieg Okoliczności |Initial D
FanfictionOn. Najwyższej klasy ścigant, badboy z bogatego domu. Ona. Mechanik, nałogowy palacz. Chociaż dorośli, to wciąż nie spełniają wymagań stawianych im przez rodziny. Czy to już przeznaczenie, czy tylko zbieg okoliczności?