28

414 27 13
                                    

Obudzili się i zaczęli zbierać do domów. Koganei musiał iść jeszcze do toalety, niestety wszedł do sypialni Kagamiego a tam zastał... Na przedpokoju pojawiła się półnaga blondynka z okularami na nosie. Kagami otworzył szeroko oczy, zaś drobna blondynka stojąca u jego boku... cóż ona. Zapaliła się jak zapałka.

- Ej co się dzieje? - powiedziała po angielsku. - Co to za hałas? Taiga, wróciłeś. Tak bardzo tęskniłam! - blondyna rzuciła się na niego i go ucałowała. Midari zareagowała szybciej niż Kagami, wzięła ją za włosy i pociągnęła w dół. Ta uderzyła plecami mocno o podłogę przez co nie mogła wziąć oddechu, potem uderzyła glową a to na chwilę ją zamroczyło.

- Ty suko! - krzyczała Midari i uderzyła okularnice z pieści w twarz. Kagami widząc to podbiegł do swojej dziewczyny i złapał ją w talii a następnie podniósł do góry. Ta na jego rękach wyrywała się do obcej dziewczyny i krzyczała co chwilę. - Masz czelność całować zajętego chłopaka? Ty żmijo! Ty ździro! Ty dziw... - Kagami zasłonił usta blondynki swoją ręka. Ta krzyczała jeszcze wiele wyzwisk w jego rękę, ale w końcu go ugryzła. Ten puścił ją a ona zeskoczyła z jego rąk i znów, ledwo, rzuciła się na już stojącą dziewczynę. Czerwonowłosy znowu złapał blondynkę i przytulił mocno.

- Tak się witają w Ameryce. - jęknął spoglądając wściekły na starą znajomą.

- Gówno mnie to obchodzi. - syknęła blondynka i ostatecznie wyrwała się z rak jej chłopaka. - Nie waż się go już nigdy dotknąć ty tępa... - zatrzymała się, co ona w ogóle robiła? No tak, Aomine nauczył ją jednych z najgorszych nawyków. Wzięła wdech i wydech. - Wychodzę.

- Poczekaj! - Kagami ruszył za nią.

- Powiedziałam, że wychodzę... - jej spokój przerażał go lekko. Z pełnej złości nagle zmieniła się w najbardziej opanowaną osobę w jego mieszkaniu. - to wychodzę. - trzasnęła drzwiami i ruszyła do domu.

Wiedziała kto to, mówił jej o niej, ale gdy zobaczyła jak jej usta dotknęły jego bardzo ją to zabolało. Przeraźliwie dotknęło. Na kolejny dzień nie mieli meczy mieli iść tylko obserwować, blondynka znalazła liceum Seirin na widowni, ale... ona siedziała między nimi. Nie miała jeszcze siły by rozmawiać z nią. Kagami wczoraj wszystko jej wyjaśnił przez komórkę, ale ona nie chciała na Alex w ogóle patrzeć. Odwróciła się i delikatnie kulejąc ruszyła do swojego brata. Gdy stanęła przed jego kapitanem uśmiechnęła się zawstydzona. Kise uśmiechnęł się na jej widok... ale szybko uśmiech znikł z jego twarzy. Coś jest nie tak, gdyby było inaczej siedziałaby koło Kagamiego.

- Mogę się dosiąść? - zapytała. Kapitan przesunął się o jedno miejsce i zwolnił swoje siedzenie obok Kise. Usiadła i westchnęła.

- Alex?

- Skąd wiedziałeś?

- Masz lekko zdartą kostkę. - popatrzyła na swoją dłoń. - Uderzyłaś ją.

- Pocałowała go.

- Ah ci Amerykanie. - zachichotała i skupili się na meczu, dzisiaj gra Midorima.

Mecz się zakonczył. Kise wstał z blondynką z krzesła i pożegnał kolegów z drużyny. Wyszli głównym wyjściem, mineli w przejściu Seirin. Z jej wrodzoną zdolnością do ukrywania się zniknęła w tłumie, a raczej schowała się za ciałem jej brata. Kagami wyprostował się gwałtownie, jej perfumy... Obrócił się i zobaczył jej piękne złote włosy.

- Midari! - krzyknął a ludzie obejrzeli się za jego krzykiem. Nie zatrzymała się tylko obróciła do niego profilem, spojrzała kątem oka w jego oczy... jej oczy szkliły się. Kagami zatrzymał sie w pół kroku i z niedowierzaniem patrzył na swoją dzieczynę. Alex próbowała odwieść drużynę od ich niewidzialnej, lecz bardzo poważnej sprzeczki. Kagami uniósł wzrok na Kise. Ten zaś, również profilem, patrzył na niego z wielką wściekłością. Ten pocałunek zranił ją i mimo że to nie jego wina... jednak dalej bolało. Zranił jego siostrzyczkę...

- Znam ten wzrok. - jęknęła przez co Kise zerwał kontakt wzrokowy z Kagamim.Wtedy Alex pociągnęła go na boisko, musiała go jeszcze czegoś nauczyć.

- Jaki?

- Nadopiekuńczy. - zachichotała wycierając oczy.

- A jak mam nie być? Hmm? Popatrz płaczesz przez niego.

- Nie przez niego ale Alex. - stwierdziła. Kise zrozumiał chyba o co chodziło jego siostrze. Ustrzeliła w jej słaby punkt, miała o wiele lepszą figurę niż nastolatka, a młodsza miała problemy z akceptacją samej siebie.

- Przeprosił cię za to?

- Chyba milion razy.

- Mądry chłopak. - poczochrał jej włosy.

Odprowadził ją do mieszkania. W międzyczasie prowadzili dość spokojną i luźna konwersacje. Chyba tego jej brajowało... brata.

Ta co stała w cieniu /// Taiga KagamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz