- Mamo... - piękna nastoletnia blondynka podeszła do matki, która zmywała naczynia. Dziewczyna świeciła wspaniałą urodą, była odzwierciedleniem matki. Tak samo jak syn, miał więcej z matki niż ojca, na szczęście odziedziczył po nim kolor włosów, przez to nikt nigdy nie powiedział, że jest od kogoś innego. - Mam pytanie.
- Słucham. - stwierdziła kobieta wycierając ręce.
- Do ciebie i taty. - Midari odwróciła się do dziewczyny i oparła ręce na biodrach.
- To idź po niego. - mówiąc to ścisnęła nos palcami.
- Szukałam nie ma go. - cierpliwość Midari do dzieci i nastolatków zawsze była mała więc zazgrzytała zębami na nieporadność córki. Miała siedemnaście lat a nie potrafiła znaleźć własnego ojca w domu.
- Taiga!!! - krzyknęła na cały głos aż syn wyglądał zza futryny drzwi od kuchni. Wyglądał na przestraszonego a jego złote tęczówki lśniły w blasku słońca, które wpadało przez duże okno. Mężczyzna pojawił się niewiele później w drzwiach koło syna. - O popatrz znalazł się. - stwierdziła sarkastycznie. Taiga spojrzał na nią zdziwiony ale usiadł gdy ta wskazała mu krzesło. - Słuchamy więc twojego pytania. - stanęła za nim i położyła swoje drobne dłonie na jego wielkich barkach i oparła głowę na jego.
- Bo wiecie, ja mam chłopaka, a jego rodzina mieszka w Hiszpanii i Diego chciałaby mnie zabrać na wakacje na miesiąc ze sobą. Wiem, że nie jestem pełnoletnia i wiem, że to za oceanem. Jeśli chcecie mogę zaprosić jego rodziców na obiad i ich wtedy poz... - ucichła gdy zobaczyła załzawione ze śmiechu oczy jej rodziców. Jej brat Izuzu spojrzał na nią lekko zdziwiony i wszedł do kuchni. Ich rodzice zwijali się ze śmiechu. Gdy wytarli łzy Taiga się odezwał.
- Nie chce nic mówić ale wasza mama przyleciała za mną tutaj w wieku siedemnastu lat na zawsze. - wzięła głębszy oddech i objęła szyje jej męża wtulajac się w niego.
- Chętnie poznam rodziców Diego, to pożądny chłopak a miesiąc to nic w porównaniu z resztą życia. Możesz lecieć, ale musimy poznać jego rodziców. To jedyny warunek. No i dobre oceny. - mówiąc to podeszła do dziewczyny i przytuliła ją a potem objęła syna, który był od niej wyższy o głowę. - Wiem, że jestem restrykcyjna. Z imprez wracacie o pierwszej z plenerów o północy, ja wiem. Ale ja też byłam młoda, żyłam zasadniczo sama z dała od przyjaciół i rodziny. Czasami musimy podjąć decyzje, która zmienia nasze życie na zawsze.
- To tylko miesiąc. - ojciec uścisnął całą rodzinę całując córkę i żonę w głowę. - Poważniejsza rozmowa odbędzie się gdy będziesz chciała nas opuścić na zawsze.
Dzieci wyszły z domów, Ayane pobiegła do chłopaka ogłosić zgodę rodziców a Izuzu poszedł do kolegi na mecz dwóch drużyn z NBA. Najmłodszy Dabi, który swoją droga był kopią Taigi, wyjechał na wycieczkę klasową. Małżeństwo usiadło na kanapie i wtulili się w siebie. Siedzieli tak bardzo długi czas, dzieci są już prawie dorosłe więc mają teraz więcej czasu dla siebie.
- Jak chcemy im o tym powiedzieć? - zapytał czerwonowłosy całując ukochaną w czubek głowy.
- Nie wiem. - z jej oczu leciały gorzkie łzy. - To było tak niespodziewane... musimy tam wrócić.
- Wiem skarbie. - przytulił ją mocniej. - Midari...
- Tak? - spojrzała na jego zaszklone oczy.
- Miałem z nim zagrać... dalej nie rozstrzygnęliśmy naszego sportu z dziesiątej rocznicy. - kobieta szybko wyrwała się z jego uścisku i przytuliła go mocniej do swojej klatki piersiowej. Kagami płakał jak małe dziecko.
- Już ciii. - siorbnęła nosem. Teraz ona musiała stanąć na wysokości zadania... to ona musiała być teraz ta silna. - Wiem. Też chciałabym usłyszeć jeszcze raz jego arogancki głos... usłyszeć jak wyzywa cię na pojedynek i ujrzeć jego zone. Ale Taiga... - wtuliła go jeszcze mocniej zaciskając dłonie z bólu, który rozrywał jej serce. Pierwsza miłość to taka której się nigdy nie zapomina i zawsze wspomina. - on nie żyje.
- Wiem! - krzyknął i oderwał się od żony. - Wiem.
Stali na cmentarzu, ona ubrana w czarną zwiewną sukienkę, miała również czarne rękawiczki. Taiga był ubrany w czarny garnitur a pod nim czarna koszula. Nie zabrali dzieci, zostały na tydzień same w domu. Umówili się, że mogą zrobić jedna domówkę, ale wspólnie i dom ma być cały jak wrócą. Lecz nie to teraz było ważne oby dwoje, a zasadniczo osiem osób stało nad wielka kupą ziemi i płakało, jedni bardziej inni uronili pare łez, ale smierć Aomine Daikiego na pewno odbiła się na ich duszy. Razem siedzieli przy stole na stypie. Najpierw zjedli obiad a potem Midari nie wytrzymała i wstała od stołu. Podeszła do innego stołu i zabrała dwie butelki whiskey i ginu. Polała każdemu po kieliszku i wzniosła toast.
- Za dusze Aomine. - wszyscy wypili to co dostali. Upili się po paru godzinach. - Zagrajmy mecz. Na jego cześć.
- Tak to dobry pomysł. - stwierdził Akashi, nikt nigdy nie widział go pijanego a tu proszę. Ledwo trzymał się na nogach. Mimo że stan był świetny do zabawy wszyscy szli przybici i nie mieli ochoty nawet się uśmiechnąć. Wyrzuciła piłkę w powietrze i poczuła ten dreszczyk emocji, znowu Cudowna Generacja gra razem, ale teraz... brakuje jednego z nich.
Gdy wrócili do Ameryki niby wszystko wróciło do normy, szli spać, budzili się, jedli śniadanie, dzieci szły do szkoły, wracały, jedli obiad potem kolacje i znowu szli spać. Wszystko było takie samo, tylko ta dziura w ich sercu... nie pozwalała im brać pełni radości. To minie, niedługo będą przechodzić koło wielkiego obrazu z ich wspólnym zdjęciem, całej drużyny i Momoi i Rune, w miarę obojętnie. Na razie z bólem zerkają na niego i widzą uśmiechniętego młodego mulata, który teraz szczęśliwie gra w kosza gdzieś tam wysoko.
Położyli się spać, ale kolejny tydzień coś spędza im sen z powiek.
- Boje się. - szepnęła gdy leżeli koło siebie.
- Czego? - Taiga obrócił głowę w jej stronę dalej leżąc na plecach jak ona. Jej wzrok dalej utkwiony był w sufit.
- Że ciebie też stracę. Że przez przypadek, zasadniczo wypadek, nie będzie ciebie obok mnie i znowu będę musiała przyjść na pogrzeb. Nie chce więcej pogrzebów. - siorbnęła nosem.
Ta noc spędzili na rozmowie, nie zmrużyli nawet na chwile oka. Obawy Midari na szczęście się nie ziściły. Żyli razem jeszcze wiele długich lat, mieli mnóstwo wzlotów i upadków, ale dożyli razem starości. Kupili dom, pod Tokio i spędzili tam najlepszą starość jaka ktokolwiek mógł sobie wymarzyć. Ich dzieci i wnuczęta często je odwiedzali bo również wyprowadzili się do Japonii. Kiedyś jedno z ich wnuków zapytało się Kagamiego jaki jest sekret tak długiego związku z ich babcią. Odpowiedział wtedy słowa, które towarzyszył Midari do końca jej dni.
- Najważniejsze jest to by była ona twoją przyjaciółką. Żebyś mógł powierzyć jej każdą tajemnicę, poprosić o radę. Trzeba również ją kochać, całym sercem i nigdy ale to nigdy nie pozwolić odejść. Nie możesz tez kłamać, pamiętaj, że prawda obroni się sama.
Najpierw umarła Midari, pod koniec życia była już poważnie schorowana. Niedługo po niej odszedł Taiga, w rodzinie krążyły plotki, że zmarł z tęsknoty... Prawda była taka, że na prawe umarł z tęsknoty, jej śmierć rozerwała mu serce na miliony kawałków i to wyniszczyło go tak od środka, że umarł.
Zwykła historia miłosna? Żyją długo i szczęśliwie, zakładają rodzine? Nie mój drogi czytelniku to nie była zwykła historia o miłości dwóch ludzi. Była inna niż wszystkie, bo to co łączyło Midari i Kagamiego, było niezwykłe, można uznać... że tak mocne i czyste, iż ciężko będzie wam doświadczyć takiego uczucia. Łączyła ich czysta, naturalna i potężna... miłość.
CZYTASZ
Ta co stała w cieniu /// Taiga Kagami
FanfictionZawsze stała w jego cieniu, nie była jak Tetsuya i Aomine w ich najlepszych latach. Siostra bliźniaczka zawsze stała w cieniu Kise. Midari, bo tak ma na imię zawsze musiała o wszystko walczyć, jej brat szybko się uczył a ona... cóż ona też była mądr...