42

283 17 0
                                    

   Czekała z niecierpliwością na samolot i stąpała z nogi na nogę. Znowu wylatywała do Francji, na szczęście tylko na cztery dni, ale dopiero co zaczęła się druga klasa a ona znowu miała lądować w kraju bagietek. Nerwowo przygryzała paznokcia i już miał pęknąć gdy poczuła mocne ramie ją obejmujące.

- Pamietaj kochanie, że tym razem nie jesteś sama. - popatrzyła się w te najwspanialsze oczy i dziękowała, że pojechał z nią. Sama chyba by znowu nie wytrzymała.

Lot minął im dość przyjemnie. Na początku oglądnęli film a potem zasnęli. Obudzili się dopero na miejscu. Zakwaterowali się i poszli piechotą do jakiejś restauracji zjeść kolację. Przez cały wieczór śmiechom nie było końca. Stali nad Sekwaną i podziwiali zachod słońca. Jutro miała dowiedzieć się czy ma wrócić znowu na miesiąc do Paryża czy będzie mogła zostać w Tokio i tam kontynuować rehabilitację.

- Myślisz że będę musiała tu wracać? - zapytała patrząc na swoje dłonie zdenerwowana.

- Nie. - odpowiedział krótko i spojrzał na nią. Objął ją ręką i ucałował w czubek głowy. - Słyszałaś, twoi lekarze mówią, że są pewne trudności ale idzie bardzo dobrze. - wtuliła się w jego tors mocno i wzdychała zapach jego wspaniałych perfum.

- Boje się.

- Nie masz czego. - pogłaskał jej plecy i oparł podbródek na czubku jej głowy. Patrzył jak słońce znika za horyzontem pięknie oświetlając Wieżę Eiffla. Zakochał się w tym widoku, mógłby tą jedna chwilę z ich życia była zapętlona na zawsze. Ona w jego ramionach i słońce, nic więcej mu nie będzie potrzebne.

   Pocierała spocone, ze stresu, dłonie i patrzyła z niecierpliwością na twarz jej lekarza. Kagami na zewnątrz siedział i cały czas dygał noga. Miał nadzieję, że nie będzie musiała znowu zostawić go na długi czas ale nic nigdy nie jest pewne. Spojrzała zszokowana na lekarza i do jej oczy napłynęły łzy. Porozmawiała z nim jeszcze chwilę i wyszła. Stanęła przodem do Kagamiego. Chłopak poderwał się na równe nogi i coś w nim pękło. Jej oczy były pełne łez a niektóre spływały po jej policzkach. Biegła w stronę chłopaka i rzuciła mu się na szyję obejmując nogami wokół bioder. Wtuliła się w niego najszczelniej jak umiała i zapłakała. Odsunęła się i ucałowała mocno w usta a potem uśmiechnęła. Że też wcześniej tego nie zauważył, przecież to były łzy szczęścia.

- Mogę wracać do Japonii. - zaśmiał się głośno i odkręcił ich wokół własnej osi.

   Trzeci dzień spędzili na zwiedzaniu, poszli na Wieżę, odwiedzili Luwr, przeszli pod Łukiem Triumfalnym i weszli do katedry Notre-Dame. Robili mnóstwo zdjęć i spędzili świetnie czas. Wieczorem położyli się w dużym łóżku, zapalili dwie świeczki przy każdej stronie i wtulili się w siebie. Leżała na jego klatce piersiowej z noga założona na jego nogi. Przytulał ją mocno dwoma rękoma do siebie i zamknął oczy. Oczywiście nie będą spać w takiej pozycji, chłopak nie umie spać na plecach, ale po całym dniu biegania po Paryżu chcieli po prostu odpocząć od zgiełku miasta. Chcieli siedzieć chwile sam na sam, bez zbędnych czułości czy intymności. W ciszy, razem, bez telewizji, książki, telefonu. Tylko ich dwójka. Leżeli tak w głuchej ciszy bardzo długo, z godzinę? Ale nie musieli nic mówić by prowadzić konwersacje, ich dłonie cały czas się sobą bawiły, zrobili nawet wojnę na kciuki przy której chichotali cicho. Podciągnęła się w końcu wyżej tak, że jej twarz była nie wiele nizej niż jego. Skradła mu buziaka i uśmiechnęła czule. Widok jego twarzy, rysów, tak ostrych i idealnie prostych, przyprawiał ją o dreszcze. Podobne działanie miały dłonie chłopaka dokładnie badające jej plecy pod jego koszulką.

- To... - w końcu się odezwał. Jego głos odbił się po pustym pokoju głośnym echem i przyjemnie zawładnął jej bębenkami. - jest nasz azyl. - mówiąc to pociągnął ją na siebie przez co teraz leżała cała na jego klatce piersiowej. Przyłożyła prawe ucho do jego klatki piersiowej i słuchała z uwagą bicia jego serca. - Znajdziesz tutaj swoje schronienie i spokój. - ciągnął a ona zesztywniała od tych słów. - Musisz wiedzieć, że jesteś jesteś ze mną bezpieczna. - spojrzała w jego oczy i nie odrywała od nich wzroku. - Gdy zgaśnie w twoim oku ta iskra... - złapał dłonią jej twarz i przejechał kciukiem po jej policzku. Oparła swoją głowę na jego dłoni i przymknęła oczy. - mogę stać się wtedy twoim blaskiem i zawsze będę próbował żebyś czuła się ze mną jak w domu. - szepnął. To było dość ciężkie wyznanie. Ich dwójka tak miała. Rzadko mówili sobie takie rzeczy. Rzadko również sobie słodzili. Zdarzało się to bardzo rzadko, ale gdy już któreś złapało się na odwagę, zawsze były to piękne i czułe słowa, które zawsze wzruszały nie tylko ich.

- Nie chce czuć się jak w domu, okropne miejsce. - jęknęła wtulając się znowu w tors chłopaka. - Chcę stworzyć z tobą dom. - uśmiechnął się i mocno ją do siebie przycisnął całując w czubek głowy.

Ta co stała w cieniu /// Taiga KagamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz