17

534 35 5
                                    

- Gdzie zniknęłaś rano na tak długo? - zapytała mama gdy dziewczyna odłożyła swoje talerze do zlewu.

- Krążyłam.

- Jesteś nie wyspana. To dlatego, że podglądałaś mnie i tate?

- Nie podglądałam was. - szepnęła i zawinęła się mocniej kocem.

- Coś jest nie tak z tobą dziecko. Całe życie tak tutaj krążysz jak jakiś duch. - Midari westchnęła i spojrzała na zmartwiony wzrok Kise. Znowu robiła to samo. Bezsenne noce i krążenie po tym domu. Czasami przerażała. Potrafiła wyjść w nocy i nie wrócić do rana krążąc po lesie i strasząc sąsiadów. Jak ona tu w ogóle przeżyła te 16 lat?

- Dlatego tu nie mieszkam. Nie chce być duchem samej siebie.

- Dziecko drogie, zawsze byłaś dziwna ale mam wrażenie że wyprowadzka cię zmieniła. - stwierdził ojciec. - Może to ta twoja współlokatorka? Wydawała się być zawsze jakaś dziwna.

- Z Nikaido jest wszystko w porządku. Jak z Kuroko, Kagamim i Rune. To ja się zmieniam i proszę was nie próbujcie mi w tym przeszkodzić.

- Co się stało. Że jesteś taka poobdzierana?

- Upadła na wrotkach. Jechała na prostej drodze zachwiała się i upadła. - wyrwał Kise.

- Nie możliwe, za dobrą ma równowagę. Znowu próbowałaś. - syknęła matka.

- Tak. Niestety kolano nie sprawne, nie da się na nie zeskoczyć.

- Oczywiście, że tak. Miałaś pozrywane połowę ścięgien i przerwany jeden mięsień. Już nigdy nie zatańczysz. Co ty w ogóle myślałaś. - mówiła stanowczo matka.

- No właśnie znalazłem rozwiązanie. Jest możliwa operacja i długa rehabilitacja. - stwierdził ojciec spoglądając uważnie w oczy córki.

- Nie tato. Może kiedyś, na razie chce skończyć szkole i ułożyć sobie kawałek życia. Ale dziękuje ze chęci.

Reszta pobytu minęło o dziwo miło, matka chyba zrozumiał, że jej dziecko wyjeżdża i jakaś milsza była. Po dwudziestej wszyscy byli w domach i szykowali się do snu, jutro lekcje. Jednak jedna biedna Midari nie mogła zmrużyć oka. Siedziała na parapecie w jej pokoju i przy otwartym oknie wpatrywała się w księżyc. Nie zaśnie, tego dnia nie zaśnie.

Zmęczona chodziła po szkole a wieczorem była dodatkowo umówiona na grę z Kagamim. Dzień w szkole był żmudny i nudny, za tydzień wyjeżdżają na obóz. To będzie dla niej raj. Z dała od wszystkiego, w końcu będzie sama, nawet jeśli miałaby tylko siedzieć i wypełniać papierkową robotę. Gdyby miała spisywać pomysły na treningi Riko, to i tak lepsze już siedzenie samej z myślą, że rodzice każą jej wróci. Usiadła na ławce w parku, jak zawsze była wcześniej. Podkulila nogi i zmęczona westchnęła głośno. Słońce powoli zachodziło, ale jeszcze trochę czasu do zachodu zostało. Pogra z czerwonookim jeszcze przy słońcu. Nagle usłyszała kogoś kroki i podniosła głowę. Jego się nie spodziewała.

- Cześć.

- Cześć. Co tu robisz?

- Wiem że Kagami tu ćwiczy wiec wiedziałem że kiedyś cię tu spotkam. I proszę, ufało się.

- Myślałam, że zamknęłam już naszą sprawę. - chłopak upadł na kolana przed dziewczyną i schował głowę w swoje dłonie. Następnie położył dwoje dłonie na jej udach.

- Teraz... nagle tęsknie za tobą. - jedna ręka pociągnął się rozpaczliwie po włosach. Midari nie wiedziała jak się zachować. Tęskniła za nim ale to było pare miesięcy temu, teraz w jej sercu już nie było dla niego miejsca. - Spowodowałem ci ból na który nie zasługujesz. Mówiłaś, że nigdy nie zrozumiem... i jest to prawda, ale... - złapał jej twarz w swoje dłonie. Wstała gwałtownie. Był bardzo blisko niej. Podniósł się razem z nią i teraz ich twarze dzieliły milimetry. Odchylila swoje ciało do tylu. Nie czuła się komfortowo w tej sytuacji. - Możesz mi to kurwa wytłumaczyć, dlaczego to tak boli kiedy to ja pierwszy cię zraniłem!? - oparł swoją głowę na jej czole. Złapała jego nadgarstki i odepchnęła go od siebie. Patrzyła na niego lekko zestresowana, był nieobliczalny, zwłaszcza gdy cierpiał. Tego się nauczyła. Chłopak wyrwał się z jej uścisku i przytulił ją mocno wtulajac się w zagłębienie jej szyi. Chciała go odepchnąć ale była za słaba.

- Puść ją. - usłyszała ostry ton. Przyszedł jej zbawca. - W tej chwili Aomine. - ręce chłopaka rozluźniły się i puściły ją. Zrobiła wtedy szybki krok w tył a niebieskielosy odsunął się od niej również o krok.

- Oczywiście, że bym ją puścił. Patrz tylko na nią. Zwróć uwagę na jej oczy Kagami. - czerwonooki nawet na nią nie spojrzał. Zabijał chłopaka wzrokiem i uważnie go obserwował. Był gotów rzucić die na niego w każdej chwili tylko po to by uratować dziewczynę od jego lodowego dotyku. W końcu jego oczy spotkały się z przerażonym wzrokiem blondynki, lecz ona nie patrzyła się na niego, ciągle obserwowała swojego byłego chłopaka. - Nigdy nie może się na ciebie tak spojrzeć. - chłopak odchodził ale obrócił się na jeszcze jedną chwilą. - Nigdy.

- Wszystko dobrze? - chłopak przestraszony podszedł do dziewczyny.

- Tak, i tak by mi nic nie zrobił. - podniosła na niego w końcu swój wzrok. W jej oczach momentalnie pojawił się spokój a na twarzy Kagamiego lekki usmiech. - Zagrajmy.

Ta co stała w cieniu /// Taiga KagamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz