37/maraton

306 26 4
                                    

Pierwszą kwartę zakończyli remisem, lecz niestety Kuroko stał się nie przydatny. Wszyscy go widzieli. W drugiej kwarcie stało się coś nieoczekiwanego.

- Nani!? - krzyknęła blondynka opierając się o barierkę. - To nie możliwe. - syknęła wściekła.

- Co się stało?

- Akashi ty parszywy gnojku. - zgrzytała zębami. Wstała z miejsca. - Przepraszam, ale muszę dosiąść się koło kogoś innego. Pilnuj numeru 2. - podała jej psa i ruszyła w kierunku niebieskowłosego. - Cześć Momoi. - powiedziała.

- Mikun! - krzyknęła wskakując jej na szyję. Blondynka przytuliła ją mocno.

- Mogę? - zapytała wskazując na miejsce obok Aomine. Różowowłosa przesunęła się ustępując jej miejsca. - Widziałeś? - zapytała nie zważając na zdziwione twarze drużyny Tōō.

- Szósty niewidzialny zawodnik.

- Tania podróbka Tetsu.

- Czy ja wiem. - stwierdził jak zawsze obojętnym głosem. - Umie rzucać i jest niewidzialny. - zagryzła zęby. Była wściekła. - Uspokój się. - powiedział do niej, tak była blisko tej złości co wtedy przy stole. - Tylko tego nam teraz potrzeba, twojej złości. - powiedział sarkastycznie patrząc na jej profil.

- Masz racje. - powiedziała i zamachają teatralnie ręka. - Co za podły gość. - syknęła, nie potrafiła całkowicie się uspokoić.

- Nic z tego, widzę jedynie chihuahuę stojącą na przeciwko lwa. - tak zmianę w Seirin skomentował Aomine. Dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie i poklepała chłopaka po ramieniu.

- Uważaj co mowisz, Daiki. - spiął się słysząc swoje imię. Brzmiało ono dość groźnie, a przecież nie jest ona w żadnym stopniu straszna. Jest drobna i bezbronna. Dopiero po takim czasie zauważył orteze na kolanie.

- Po co ci? - wskazał palcem.

- Przeszłam operacje.

- Ah, ten wypadek. Pamiętam go.

- Nie powinieneś. Już nie byliśmy razem.

- Nani?! - cała jego drużyna powiedział to samo w tym samym czasie.

- A właśnie. O to Midari, moja była dziewczyna teraz dobra znajoma. - przedstawił w skrócie Aomine.

- Konnichiwa! - pomachała sztucznie uśmiechnięta. Była za bardzo skupiona na meczu. Pomachali jej lekko zdziwieni.

- Obie drużyny skupiły się na rzutach za trzy. - stwierdził kapitan drużyny Tōō, Imayoshi.

- Dokop im Hyuga. - powiedziała to z pełnym zapałem w sercu. Na prawdę to był dla niej ważny mecz. Jej słowa o tym że otacza się najlepszymi graczami dalej odbijały się w głowach chłopaków ale to było za mało, ona była dużą podporą psychiczną ale tylko dla Kagamiego. Pomagała im, racja, ale nie w takim stopniu w jakim by chciała.

- Niestety ale pojedynek na rzuty, przegrał. - skomentował znowu Imayoshi.

- A wiec czas na... - obserwowała zawiedziona boisko. - czas na Teppeia. - zachichotała.

- Żelazne serce. - powiedział jeden z chłopaków.

- Nie lubi gdy tak się o nim mówi. - podsumowała.

Wszystkie mocne strony Seirin zostały zablokowane. Nic nie mogli zrobić, Teppei, Hyuuga, Izuki, Kagami, Kuroko... nikt, nic nie już nie stanie. Do oczu dziewczyny zaczęły napływać gorzkie łzy. Zaczęła mocno zgrzytać zębami, Momoi popatrzyła na nią zdziwiona. Były to łzy wściekłości, że Akashi tak łatwo wykluczył każdego zawodnika z Seirin.

- Teraz już jest za późno. - głos zabrał Aomine. - Po pierwsze, to niemożliwe, żeby Kuroko powrócił po tym, jak ludzie zaczęli go zauważać. - mocno ścisnęła materiał jej spodni i pochyliła głowę do przodu. To nie może się tak skończyć - Nawet jeżeli byłby w stanie, różnica jest zbyt duża... Zarówno w wyniku jak i w sile... - pochyliła się do przodu całym ciałem i zakryła dłońmi oczy. - Cud się nie wydarzy a nawet jeśli, to i tak nie wygrają.

- Baka! - krzyknęła wstając gwałtownie z krzesła, dostał po głowie bardzo mocno, aż jęknął. Zdenerwował blondynkę tymi słowami. - Nie wesz jak duża jest waga determinacji!? Seirin jeszcze nigdy się nie poddało! Żaden z nich nigdy się nie załamał! Mają jeszcze czas! Mogą nadrobić!

Koniec pierwszej połowy, więc na sali było słuchasz szmery, a co za tym idzie krzyki dziewcyzny rozniosły się po całej sali. Seirin spojrzało na nią i na Aomine trzymającego się mocno za głowę po tym nak ponownie dostał. Chłopaki patrzyli tam ze zdziwieniem, ona nie przestała w nich wierzyć... nadal myślała, że wygrają. Fale podłapała rodzina Izukiego i oni zaczęli krzyczeć że Seirin wygra. Potem krzyczeli wszyscy ich kibice, nie mogli się przecież teraz poddać, nie gdy oni wszyscy w nich wierzą.

Ta co stała w cieniu /// Taiga KagamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz