33

376 20 16
                                    

- Nie był tylko łobuzem. - powiedziała gdy gdy oglądali mecz jej brata z Haizakim - Był nie do zniesienia w wielu kwestiach.

- Pomijając liczne bijatyki... - mówił Kuroko, jak zawsze bez wyczuwalnych emocji.

- Lubił dobierać się do dziewczyn. - stwierdziła ze słyszalnym obrzydzeniem w głosie. - Aomine dał mu na jakiś czas do zrozumienia, że to co robi jest niepoprawne, no ale jak widać... zapał mu jednak nie minął. - syknęła spoglądając na pobitego przyjaciela jej chłopaka. Dlatego Kagami zniknął.

- Mówisz to jakbyś doś...

- Tak próbował zaglądnąć mi w majtki jeśli do tego zmierzasz Hyuga. - przerwała skupiona na ciele znienawidzonego chłopaka. - Na pocieszenie, wylądował wtedy w szpitalu ze złamanym nosem i dwoma żebrami. - uśmiechnęła się triumfalnie nadal nie odrywając oczu.

- Nie powinno... - powiedział niepewnie Teppei. - ale cieszy mnie to. - uśmiechnęła się czule do chłopaka i z powrotem spojrzała na boisko... zaczyna się.

- Czy on ma tą samą umiejetność co Kise? - zapytał się Kagami widząc jak znienawidzony chłopak powtarza ruchy po zobaczeniu ich tylko raz.

- Nie, znacznie się różnią. - powiedziała ona i Kuroko w tym samym momencie. - Jak ja go nienawidzę. - dodała sekundę później zgrzytając zębami. Czyżby mieli sposobność widzieć ją złą? Niestety nie. Nikt nie widział jej złej i lepiej by do tego nigdy nie doszło. Była wtedy straszna... dosłownie straszna. Raz kłóciła się z matką.

- Nienawidzę cię! Jesteś beznadziejna! - krzyczała kobieta do dziewczyny. Spokój i opanowanie nagle zniknęły a w oczach pojawił się prawdziwy ogień. Wzięła talerz do ręki i się nim zamachnęła i wycelowała w matkę. Porcelana rozbiła się na ściemie za matką.

- Ja ciebie też nienawidzę! Jesteś potworem, jebanym potworem!

- Ty pojebko rzuciłaś we mnie talerzem!

- I rzucę wszystkimi i będę rzucała tak długo aż cię zabije ty wredna żmijo! - krzycząc to zabrała talerz jej brata i również wycelowała w matkę.

- Midari! - krzyknął jej brat i wstał. Złapał ją za dłoń a ta ją wytrąciła.

- Zamknij się ty cholerny gnojku. - syknęła. - A z tobą jeszcze nie skończyłam! - wzięła półmisek z zupą i on również poleciał w stronę matki. Znowu zrobiła unik, ale całe jedzenie wylądowała na podłodze.

- Dosyć tego! - krzyknął ojciec i wstał. - Idziesz do swojego pokoju! Już!

- A kim ty jesteś żeby mi rozkazywać? Jebanym śmieciem! Pantoflem u nogi tej dziwki!

- Jesteśmy twoimi rodzicami! Szacunku! - krzyknął tak głośno, że aż ściany się poruszyły. Normalnie każde dziecko by się przeraziłoby uciekło, ale to nakręciło jeszcze bardziej Midari. Wzięła talerz tym razem z kawałkami sushi i rzuciła nim z całej siły w okno które rozpadło się w drobny mak.

- Nie jesteście moimi rodzicami!

- To oddamy cię do domu dziecka! - krzyknęła matka podchodząc gwałtownie do dziewczyny.

- Dobrze! Będzie mi tam o wiele lepiej niż tutaj! Z samymi debilami! - ręka matki leciała w jej stronę lecz ona zatrzymała ją swoją dłonią a w brzuch matki wycelowała kolanem. Kobieta złożyła się w pół i upadła na ziemię. - Nie waż się nigdy podnieś na mnie ręki. - syknęła i splunęła na kobietę. Ojciec złapał ją za włosy i pociągnął do tyłu, prawie się wywaliła lecz złapała równowagę. Podskoczyła do góry i w powietrzu usiadła na ręce ojca, puściła zeskakując za niego a on upadł. Krzyki ją jeszcze bardziej nakręcały, powodowały stan jeszcze wiekszego chaosu zastępującego umysł i racjonalne myślenie. Zaśmiała się histerycznie... nie to był szalony śmiech. - Ty też. - wstała i zaczęła iść po schodach.

- Wypierdalaj. - syknęła kobieta wściekła.

- Słucham? - zapytała sarkastycznie.

- Wypierdalaj z mojego domu! - matka powtórzyła się.

- A co zrobisz? Pójdę na policję i powiem, że mnie pobiliście. Traficie do pierdla.

- My już go też. - dodało Seirin wściekłe.

- No bracie, - po tym jak jego drużyna przegrywa dużą ilością punktów a gdy Hyakawa przegrał walkę o zbiórkę trochę się zestresowała. - wymyśl coś. - syknęła wściekła. Brakowało jej jeszcze do rzucania wszytskim czym może, ale już chłopak z warkoczykami grał jej na nerwach. - Dalej Kise! - krzyknęła próbując wezwać go do walki.

- Hmm, siostra? - zapytał Kise wścibsko.

- Skup się na grze. - syknął Kise.

- Zawsze była ładna i zgrabna, ale teraz... - obrzydliwie oblizał palec. - jest jeszcze fajniejsza, chyba muszę spróbować jeszcze raz. - Kise znalazł się przy nim niewyobrażalnie szybko.

- Spróbuj jej tylko dotknąć a znajdę minimum czterech którzy zniszczą tą twoją piękną buźkę.

- Grozisz mi? - zapytał zaciekawiony.

- Oj żebyś wiedział. Jej chłopak...

- Chłopak? Ach co za szkoda, chciałem posmakować jej piersi pierwszy. Muszę go w takim razie wyprzedzić.

   Wściekłość Kise można było widzieć na kilometr. Chłopak z warkoczami powiedział coś czego nie miał prawa powiedzieć, ona nie słyszała co ale twarz jej brata zmieniła się nie do poznania. Jest wściekły jak nigdy. Granice wściekłości jej brata dotarły do muru, to koniec. Teraz tylko czekać aż się otworzy.

   Cała sala zamarła. Znowu pokonał Kise? Nawet jej brat nie umie go zatrzymać? Ale jak to? Ostatnia kwarta jest decydująca... Blondyn musi pokazać na co go stać a siostra, jak to siostry mają w zwyczaju, wie o tym najlepiej. Najlepiej, żeby mógł użyć swojego małego haczyka który czasami udaje mu się osiągnąć jak w pierwszym meczu z Seirin, ale to jest działka Akashiego. Potrafi, potrafi, potrafi, ale musi się postarać.

- Wierze w ciebie, Kise-kun!

- Kuroko? - zapytała zdziwiona. Popatrzyła na brata. Zmienił się. Czyżby nabrał wiary?

- Udaje rzut Midorimy? Trafił! - krzyknęła na cały głos. - Może powtarzać ruchy całej Cudownej Generacji, przez pięć minut.

- A tyle zostało. - powiedział Kagami.

- Tak!!! - krzyknęła niezwyczajnie głośno i rzuciła się do przodu na ramiona chłopaków z drużyny. - Otaczam się samymi zdolnymi graczami, najlepszymi w całej Japonii. - mówiąc to ucałowała Teppeia w policzek. Odchylila się do tyłu i pocałowała swojego chłopaka gorąco w usta. - Sami zdolni. Żadnego wyjątku. - nie wiedziała jeszcze o tym, ale dodała chłopakom pełna energii. Na kolejnym meczu jej słowa będą odbijały się w ich głowach i będą dodawały ducha walki, czasami powie coś mądrego. Pochyliła się do przodu wychylając się przed chłopaków z jej drużyny. Kagami widząc jej wypinający się tyłek w sekundę ściągnął bluzę i zasłonił te widoki, już kątem oka widział wzrok jednego z facetów. - Kuroko... widzisz to co ja?

- Tak. - powiedział spokojnie. - Czyli to nie pogłoski?

- Nie. I nigdy nie były. Oko imperatora nie jest mocą tylko Akashiego...

- Wygrali! - krzyknął Hyuga.

- Dotrzymał obietnicy. - stwierdził Kagami z szyderczym uśmiechem na twarzy. - Nie mogę się doczekać jutrzejszego meczu


-------

Wiem, że dużo słów, ale już nie chciałam przeciągać.

Ta co stała w cieniu /// Taiga KagamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz