35

314 21 1
                                    

   Nie skupiła sie na żadnej sekundzie meczu, nic z niego nie pamięta, co chwilę liczyła tylko palce, doliczała do dziesięciu i z powrotem, nawet gdy szli na dłuższą przerwę została na boisku, nie mogła sie ruszyć. Gdy mecz się skonczył Kagami na rękach zasniósł ją do szatni. Usiadła na ławce, ukleknął przed nią i złapał ją za twarz.

- Kochanie... - całe Seirin patrzyło sie na nich. Nie zauważyli wczesniej jej szyi bo włosy wszystko zasłaniały. Siniaki były całe czerwone a na nogawce jej spodni można bylo zauważyć krew. - ściągnij moją bluzę. - zrobiła to o co ją prosił lecz jakby była oderwana od rzeczywistości. Na jej brzuchy była długa i bardzo głęboka rana, to z niej ciekła krew. - Riko podaj apteczkę. - gdy poczuła mocne szyczapnie podczas odkazania obudziła sie z amoku i zeskoczyła z ławki przerażona. Zasłoniła się rękami i po chwili westchnęła ciężko. - Chodź. - wystawił do niej ręke a ona zabrała z ławki zakrwawioną bluzę i wbiegu ją na siebie założyła.

- Zostaw mnie. - mówiła przez łzy. Jednak nie ocknęła sie z amoku. Oczywiście potrzebowała teraz Kagamiego, ale jej mózg odpierał teraz wiadomość nie jasne informacje. Wybiegł za nią i mocno przytulił, biła go z całej siły rękami w klatkę piersiową i krzyczała głośno by ją zostawił, ale... poczuła te perfumy i nagle opuściła ręce. Wtedy schylił się do niej i pocałował w czoło. - Przepraszam, ale było to dla mnie zaskoczeniem, że postanowił zrobić to jeszcze raz.

- Spokojnie, rozumiem. Wygraliśmy. - jej oczy były pełne łez ale pojawił się uśmiech, a więc grają z Rakuzan. - Chodź opatrze ci brzuch. - skineła głową i ruszyła za nim powoli. Znowu weszli do szatni, wszyscy byli juz przebrani. Znowu ściagnęła bluzę, ale tym razem z pełym zrozumieniem dała sobie opatrzeć brzuch.

- Co sie stało? - zapytała Riko.

- Ten gnój Haizaki sie stał. - syknął Kagami.

- Nic wielkiego. - pwiedziała spokojnie dziewczyna.

- Raczej nie nic wielkiego jak od godziny nawet nie byłaś z nami a na szyi masz wielkie ślady duszenia! - krzynął wściekly Teppei. Popatrzyła w lustro i zorientowała sie, że są one dość pokaźne.

- Aomine to załatwił. Sprawdzimy co z nim?

- Aomine? Na pewno wszyst...

- Haizaki. - przerwała wypowiedź jej chlopaka.

- Jesteś niepoważna. Przed chwilą chciał cię zgwałcić a ty chcesz sprawdzić czy wszystko z nim okej?

- Jeśli zginie będą nas osoądzać za nie udzielenie pomocy. Aomine był niezykle wściekły i nie zawrzał ile i jakich ciosów zada. - stwierdziła na spokojnie patrząc w oczy swojego chłopaka. Westchnął głośno.

- Chodź. - poszła posłusznie za nim i wyszli na korytarz. Haizaki siedział pod ścianą w kałuży krwi. Podbiegła do niego i delikatnie wzieła jego twarz w swoje dłonie.

- Żyjesz?

- Tak. - syknął wyrywając sie. Wstał ale zachwiał się i prawie upadał lecz ona go złapała.

- Chyba jednak nie.

- Wyprowadź mnie na powietrze. - spojrzała na Kagmiego a ten z obrzydzeniem wziął chłopaka pod ramie jak ona. Snuł się na nogach  ledwo dyszał. Liceum Seirin czekało na nich przed wejściem. Gd zobaczyli ich prowadzących ledwo żywego chłopaka zamarli. Usiadł cięzko na ławce.

- Zostaw nas Kagami. - odszedł posłusznie, ale był w bezpecznej odległości gdby miał ją bronić. Inni stanęli przy nim i patrzyli się z zawiścią w tamtą stronę. Stanęła za chłopakiem i zaczęła rozpuszczać mu włosy.

- Co robisz?

- Naprawiam twoją fryzurę.

- Będą kręcone. - mówił bardzo spokojnie, jak nie on.

- Co sie z tobą stało Haizaki? W którym momencie się zgubiłeś?

- Gdy zaczęłaś chodzić z Aomine. - stanęła przezd nim i zaczesała falowane włosy na boki.

- Chodź. - oplotła jego dłoń sobie na barkach i zaczeła iść w strone szpitala. Na szczęście był blisko. Kagmi ruszył, ale Kuroko go zatrzymał.

- Zostaw ich. Nie tak łatwo jej odejść bo nie zawsze taki był. Kiedyś miał dobre serce i pomagał każdemu. Zgubił się gdzieś po drodze.

- Ile sie znają?

- Najdłużej. Chodzili razem do przedszkola i cała podstawówkę. We dwójkę byli jak jedna rodzina, zwłaszcza, że jego rodzice do przykładu nie należą. Żadko bywają w domu, ciągle praca albo imprezy. Zniszczyło go to.

- Wybaczyła mu? - zapytał Hyuuga.

- Nie. - powiedział twardo Kagami. - Ma po prostu znacznie lepsze serce niż wam sie zdaje. - Kuroko spojrał na niego, to jego słowa...

   Zaczekali na nią i ruszyli do domow. Kagami nie odstepował jej na krok a w mieszkaniu pomógł zmienić jej na noc opatrunek na brzuchu.

- Jak sie zasklepi to nie bedziesz musiała nosi... - zobaczył jak spała. Przeniósł ją do łożka i przykrył kołdrą.

- Chodź. - szepneła roskładając ręce. - Jutro się umyjemy. - wtulił sie w jej klatke piersiową. - Kocham cię.

- Ja ciebie też. Całym sercem. - jęknął i zamknął oczy. Można aż tak kogoś kochać?

Ta co stała w cieniu /// Taiga KagamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz