46

217 11 0
                                    

Trzeci dzień spędzili na plaży, w czwarty wybrali się na przechadzkę po pięknym parku narodowym Paklenica a w piąty jeździli quadami po górach a w szósty znowu wylądowali na plaży. W siódmy spakowali większość rzeczy i ruszyli na przechadzkę po pobliskich górkach. Ósmego dnia wcześnie wyjechali z wyspy by pozwiedzać jeszcze stolice. Wylądowali w Japonii wymęczeni tymi dniami. Na prawdę dużo zwiedzili i aktywnie spędzili czas. Wrócili opaleni chyba do granic możliwości a włosy blondynki jeszcze rozjaśniały od słońca.

- A co wy tacy ciemni? - zaśmiał się Hyuga gdy trójka pojawiła się cztery dni po powrocie na treningu.

- Byliśmy w Chorwacji przecież. - upomniała go blondynka.

- Ano tak. - pokiwał głową ze zrozumieniem.

- Dobra wy tutaj już na treningu to ja wrócę do domu i posprzątam. - stwierdziła i poklepała swojego chłopaka po plecach.

- Czekaj! - krzyknęła Riko biegnąca w jej stronę. Rzuciła się parze na szyje i uściskała z całej siły. - Gratulacje! - ucałowała w policzek dziewczynę a chłopaka poczochatala po włosach.

- Dziękujemy. - powiedzieli w tym samym momencie i spojrzeli sobie w oczy zachwyceni.

- Za co im gratulujesz? - zapytał lekko zdezorientowany Izuki.

- Wy głupi jesteście jednak. - zachichotali we czwórkę wraz z Kuroko. - Piątego mieli rocznice. - wytłumaczyła Riko i patrzyła na pare z zachwytem.

- Już!? - krzyknął Hyuga i przytulił blondynkę. - Jak ty z nim dałaś radę.

- Jakoś tak wyszło. - wzruszyła ramionami i przyjęła gratulacje jeszcze całej drużyny.

Wsiadła w pociąg i ruszyła za miasto. Kagami pewnie będzie zły, że mu nie powiedziała ale chciał załatwić to sama. Stanęła przed drzwiami do jej domu i zadzwoniła. Drzwi otworzył ojciec.

- O córciu. Co ty tutaj robisz? - mówiąc to wpuścił ją do środka. Ściągnęła tenisówki i odwiesiła skórzaną kurtkę, którą zabrała kiedyś Aomine a potem zapomniała oddać.

- Przyjechałam poważnie porozmawiać. - nalała sobie wody do szklanki i usiadła przy stole i zaczekała na rodziców. Nerwowo bawiła się palcami i strzelała z nich. Na przeciwko niej usiadła matka, która o dziwo uśmiechnęła się do niej. - Bo jak wiecie jestem już z Taigą dość długo...

- Jakoś ostatnio rocznice mieliście prawda? - zapytał ojciec.

- Piątego. - uśmiechnęła się szeroko. - Powracając... - miała bardzo spocone ręce. To o co ich miała prosić to było na prawdę dużo. - Nie jestem jeszcze zdecydowana i nie jestem pewna czy na pewno potrafię, ale... - wzięła głęboki nierówny oddech i wypuściła powietrze. - Wysłałam jakiś czas temu filmiki Taigi do łowcy talentów ze Stanów. Powiedział, że jest w stanie wkręcić go do NBA, a to jest jego marzenie. - bardzo przeciągała słowa.

- Chcesz lecieć z nim do USA? - zapytała matka.

- Tak. - stwierdziła dziewczyna. - Naczy... nie wiem.

- Na jak długo? - zapytał ojciec. - Pamietaj, że masz szkołę, zaliczenia i wiele innych.

- Jak już bym jechała to... - ze stresu nie wytrzymywała. - to na zawsze. - mama wzięła głęboki szybki oddech i oparła się o oparcie krzesła. - Jak już mówiłam, nie wiem czy będę wstanie i czy dałabym radę zostawić to życie tutaj, na trzecią liceum przenieść się tam, jeszcze nic nie wiem, ale...

- Najpierw chciałaś porozmawiać z nami? - zapytał tato.

- Tak.

- Nie ma opcji. - powiedział mama wstając od stołu.

- Czemu? - zapytała blondynka szukając wzrokiem pomocy u ojca.

- Nie jesteś pełnoletnia.

- Ja wiem mamo, ale...

- Ale co?! - krzyknęła kobieta głośno. Dziewczyna opuściła głową. - Jak ty to sobie wyobrażasz?! Rzucasz wszystko dla jakiegoś chłopaka!?

- Powiedziałam, że nie jestem pewna, ale... - mówiła spokojnie.

- Nie i koniec. - syknęła a Midari wytarła jedną łze spływającą z jej oka.

- Wy nie rozumiecie. - mówiąc to oparła głowę o stół i zaszlochała. - Ja nie wiem czy umiem opuścić kraj. Nic nie wiem. Boje się jak cholera. To nie trudno o kłótnie czy sprzeczkę.

- Właśnie. A jeśli cię zostawi na lodzie? - zapytał delikatnie ojciec.

- Wtedy wrócę z podkulonym ogonem i przyznam wam racje. Ale tutaj chodzi o coś więcej. Mnie i Taige łączy na prawdę coś prawdziwego. Wierzcie mi lub nie, ale my na prawdę dajemy radę. Od roku mieszkamy razem i patrzcie, wszystko jest okej. Ja bez niego sobie nie poradzę. Uzależniłam się od niego.

- Dziecko. - syknęła matka. - To jest prawie dziewięć tysięcy kilometrów.

- Do Paryża trzynaście.

- Ale tam leciałaś na dwa miesiące a nie na całe życie! - krzyknęła zirytowana.

- Błagam was. Moje życie nie było usłane różami, zawsze byłam tą gorszą, nigdy nie usłyszałam żadnego ciepłego słowa od was. Znalazłam moje szczęście, powód dla którego budzę się codziennie rano. Powiedziałam, nie umiem podjąć jeszcze decyzji, mam jeszcze trochę czasu, ale... błagam pozwólcie mi trwać przy moim szczęściu. - rodzice spojrzeli po sobie.

- Midari... - matka zaczęła patrząc na nią ostrym wzrokiem.

Przekręciła klucz do ich mieszkania i weszła do środka. Kagami spał na kanapie. Czekał na nią. Po cichu ściągnęła buty i kurtkę wieszając ją na wieszaku. Przykryła chłopaka kocem i położyła się u nich w łóżku nawet nie zmieniając ciuchów. Zamknęła oczy a z nich pocieklo pare łez. Były to łzy żalu, do rodziców a zwłaszcza do matki...

Ta co stała w cieniu /// Taiga KagamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz