<Dean>
Alex się rozłączyła, a ja dalej nie mogłem w to uwierzyć. Mamy zająć się ośmioletnią dziewczynką!
Schowałem telefon do kieszeni i odwróciłem się do reszty. Patrzyli na mnie, jakbym co najmniej był ich bogiem.
- I co? I co?
- Yhm, no ten. Alex przyjedzie tak szybko, jak będzie mogła.
- A co z tą małą do tego czasu?
Kit wskazał na Mię, a ta się zarumieniła. Wyglądała jeszcze słodziej niż normalnie.
- Proszę, ja tu jestem.
Chyba każdy zdziwił się, że ona jednak potrafi mówić. Odkąd ją przyprowadzili, nie powiedziała ani słowa do teraz. Podszedłem do miejsca, gdzie siedziała i przykucnąłem żeby znaleźć się z nią na jednej wysokości.
- Nie martw się, zajmiemy się tobą, a już jutro pewnie przyjedzie Alex.
Dziewczynka spojrzała na mnie i się wtuliła.
- Czyli możemy ją tutaj zostawić i przejmujecie za nią odpowiedzialność?
Odwróciłem się, biorąc Mię na ręce, bo ta dalej się mnie trzymała. Kurde, ale ona lekka.
- Tak, zaopiekujemy się nią.
Pożegnali się i wyszli. Wszyscy patrzyliśmy na dziewczynkę, niezbyt wiedząc co mamy zrobić.
- Jak ty się w ogóle nazywasz?
Kit i jego niezmienny humor. Mia podniosła głowę. Hura, zabawię się w przedstawiacza.
- Miu, poznaj Kita, to ten któremu buzia się nie zamyka. Dalej siedzi Kieran, te długie włosy, jak szczotka, rozpoznasz wszędzie. Ten ostatni to Sean, jest najstarszy, zobacz, ma włosy jak lody czekoladowo-śmietankowe! A ja to Dean, pamiętasz mnie?
- Tak, pamiętam. Ty przyjechałeś po mnie i Alex, a gdzie ona jest?
- Jest w Polsce, to jej ojczyzna - pewnie nawet nie wie, gdzie to jest. Wróciłem spojrzeniem do chłopaków. - Więc, poznajcie Mię.
Nic nie powiedzieli i uparcie na mnie nie patrzyli. Postawiłem Mię na ziemi, a ta do nich podbiegła i się wtuliła kolejno do każdego. Żaden z nich nie zareagował, wpatrywali się na zmianę w nią, mnie i siebie nawzajem. Mała po chwili wróciła do mnie.
- Czemu oni są źli? Coś źle zrobiłam?
- Nie, wiesz co? Myślę, że oni są obrażeni na mnie. Za to, jak ich opisałem.
- Mają focha? Bo mówiłeś prawdę?
- Na to wygląda. Mam pomysł, ugotujmy im kolacje i może nam wybaczą. Więc, co byś zjadła?
- Frytki!
- Frytki? A co powiesz na rybę z frytkami?
- Nie! Frytki z rybą!
- A jaka to różnica?
- To przecież oczywiste! Wtedy frytek jest więcej!
Wybuchłem śmiechem, to nam się dziecko do opieki udało! Pozostali próbowali się nie śmiać, ledwo dawali radę.
- No dobrze, chodźmy gotować frytki z rybą.
- Jej!!
Weszliśmy do kuchni i nagle usłyszeliśmy krzyk Seana.
- Nie....!!!! - Pojawił się w kuchni z szeroko otwartymi oczami, wymachując rękoma. - Trzymać się z daleka od mojej kuchni! Ja wam ugotuję!
- Ale ja chce pomóc!
- Ja też!
- I ja!
- Ja również!
Wszyscy już byliśmy w kuchni i szykowaliśmy się do pracy. Nikt nie zamierzał ustąpić, więc gotowaliśmy całą piątką.
- Ej! Dean masz tu coś! - Kieran zwrócił moją uwagę na mój t-shirt. Po chwili dostałem mąką w twarz. - No, teraz masz.
- Kieran!
Złapałem za torebkę z mąką i wysypałem na niego chyba połowę.
- Dean!!
- Też tu coś masz, a nie przepraszam. Masz wszędzie mąkę!
- Ja też!
Pozostali się dołączyli, więc po kilkuminutowej walce na mąkę i tym podobne rzeczy. Każdy już kichał i był biały. Podobnie wyglądała cała kuchnia.
Obejrzeliśmy siebie, jak i pomieszczenie.
- Ups.
Padliśmy na ziemie ze śmiechu, i to wcale nie metafora, ciężko się chodzi po kafelkach pokrytych mąką.
- Ej, ale wiecie że to ryba miała być w mące, a nie my?
- Yyy... . Alex nas zabije.
- No to już. Dean, Kieran i Kit wykąpać się, a potem posprzątać resztę domu. Mia, pomogłabyś mi?
- Jasne!
Sean zarządził, więc trzeba było się słuchać. Oni skończyli robić kolację, a my ogarnęliśmy jadalnie do stanu przydatności.
No cóż, nie starczyło mąki na rybę, więc zjedliśmy tylko frytki, to w końcu tylko kolacja. Po jedzeniu i obejrzeniu jakiegoś durnego filmu, nikt już nie miał siły, więc każdy zasnął gdzieś w salonie.
Rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałem na zegarek. Ósma rano. Kto czegoś od nas chce o tej godzinie?! Ominąłem Kita i Kierana leżących na dywanie. Mia spała na jednym fotelu, Sean na drugim, a ja byłem wcześniej na kanapie.
Dotarłem jakoś do drzwi i otworzyłem. Przede mną stała Alex. Jesteśmy martwi.
- Ile można się do was dobijać?! Mia aż tak dała wam w kość. Och, w to akurat nie uwierzę! Wpuścisz mnie?
- Yhm.
Odsunąłem się, a ona weszła do środka. Zamknąłem za nią drzwi, złapałem za jej walizkę, a ona ściągnęła kurtkę i buty. Trochę bałem się jej reakcji na sytuacje w salonie. Mieliśmy być przecież odpowiedzialni.
Kiedy weszliśmy do salonu, bałem się, że nam tam zemdleje.
- Co tu się działo, do jasnej cholery?!
CZYTASZ
Uciekinierka《ROOM 94》
FanfictionZdrada : 1. to bycie nieuczciwym wobec kogoś, czegoś postąpienie przeciwko niemu i przejście na stronę wroga 2. to niedotrzymanie przyrzeczenia, przysięgi danej komuś. Tak to tłumaczy słownik języka polskiego, ale każdy z nas dobrze zna...