44. Taka jest mordercza prawda

211 19 3
                                    


<Alex>

Nie sądziłam, że pakowanie pójdzie nam tak szybko. W godzinę byliśmy gotowi. Pamiętniki mojej matki jeszcze przyjemnie płonęły w kominku, zostawienie ich było zbyt niebezpieczne. Czekaliśmy teraz na taksówkę, żeby pojechać na lotnisko, a ja dodatkowo rezerwowałam hotel. Kiedy to wszystko się skończy, będę musiała tutaj wrócić. Sprzedać dom i tak dalej.

  - Alex?

  - Hm..?

Odwróciłam się w stronę Kierana.

  - Dlaczego wracamy tak nagle do domu?

Zastanowiłam się przez chwilę, muszę mu powiedzieć. Nie potrafię wymyślić żadnej sensownej wymówki. Westchnęłam.

  - Moja rodzina została zamordowana przez ludzi, którzy szukali mnie. Teraz ci ludzie załapali Deana, Seana i Kita. Mam im się wydać za chłopaków.

  - Nie możesz tego zrobić! Oni sobie poradzą, idąc tam skazujesz się na śmierć!

  - Nie idąc tam skazuję ich na tortury i śmierć. Ja sobie poradzę lepiej niż oni. Ty nie możesz mi tylko przeszkodzić. Zostaniesz w hotelu, ponieważ wasz dom jest prawdopodobnie obserwowany, a ja nie chce się wpakować z tobą przed lufy pistoletów.

  - Alex...

  - Nie musisz się martwić. Będę miała posiłki.

  - Coś może ci się stać...

  - Może, ale najważniejsze, żeby im się nic nie stało.

  - Będziesz ryzykować swoim życiem?

  - Wyłącznie swoją przyszłością - uśmiechnęłam się. Mam nadzieję, że w ten sposób chociaż odrobinę go uspokoiłam. - Oni chcą mnie nienaruszoną. Do tego ewidentne mnie nie doceniają. Nie zdają sobie sprawy, że całe moje życie to trening przeciwko takim wypadkom.

  - Wyjdziecie z tego bez szwanku?

  - Oni na pewno. Ci tchórze, którzy ich porwali nie wyjdą z tego.

  - Chcesz mi powiedzieć, że te twoje posiłki ich zamordują?

  - Może kilku, większość ja - patrzył na mnie, jak zaczarowany. Na szczęście taksówka właśnie podjechała. Nie mówiąc, ani słowa włożyliśmy swoje bagaże i wsiedliśmy. - Na lotnisko. Tylko szybko, bo już i tak długo czekaliśmy. Mówi pan po angielsku?

  - Niestety nie, za moich czasów się uczyło rosyjskiego.

Pokiwałam głową i wróciłam do swojego telefonu. Załatwiłam hotel i wybrałam numer.

  - Mów.

  - Cześć Martin!

  - O! Alex! Słodka ty moja! Poczekaj chwilę - usłyszałam dwa wystrzały z pistoletu i jeden krzyk, pewnie osoby trafionej. - No już możesz.

  - Czy ja właśnie słyszałam, że jesteś na akcji?

  - Tak się składa...

  - To wspaniale! Mam do ciebie malutką, taką malusieńką prośbę. Powiedz mi najpierw, czy nad tobą w gangu ktoś jest?

  - Jest tylko szef szefów, który się pewnie teraz opala na swoim statku, w sumie to on ma nas w dupie, póki mu kasę zarabiamy, a co?

  - Wiesz dlaczego pojechałam do Polski, prawda?

  - Tak, coś ci się stało?

  - Mi jeszcze nie, ale wiem, że moja rodzina została zamordowana przez to, że szukali mnie. Policja powiadamiając mnie o ich śmierci, wskazała im idealną drogę do mnie. Nie przewidzieli, że wrócę na pogrzeb. Porwali trójkę moich przyjaciół, żeby mnie zwabić. Muszę ich odbić, tak żeby nic im się nie stało. Moją lewą ręką jest najlepszy gang z Polski i jednocześnie przyjaciele moich rodziców. Chcę żebyście wy byli prawą.

Uciekinierka《ROOM 94》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz