34. Ty debilu i idioto!

256 24 4
                                    

<Kieran>

- Kieran!

Uderzenie nie nadeszło.

- Szczena! Zostaw go! Ona go zna!

Usłyszałem huk uderzenie i otworzyłem oczy. Alex stała nad gościem, którego uderzenia spotykały się jeszcze chwilę wcześniej z moim ciałem.

- Ty pierdolony chuju! Ani się waż jeszcze kiedykolwiek chociażby źle spojrzeć na jednego z moich przyjaciół. Zrozumiano?

Nie zaprzestawała uderzeń, każde wydawało się być celniejsze, mocniejsze i jeszcze bardziej bolesne. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że mężczyzna przestał się poruszać.

- Alex! Stop!

Zaprzestała działań i odwróciła się do mnie.

- Jak się czujesz? Co ci zrobił? Złamał coś?

Sprawdziła palcami moją szczękę i podniosła koszulkę, żeby zobaczyć brzuch, pokręciła z niedowierzaniem głową.

- Jest okej, dostałem raptem dwa razy.

- O twojej głupocie później, wstawaj - podniosła się i podała mi rękę, z łatwością mnie podniosła i ustawiła do pionu. Spojrzałem na mojego napastnika, jego "kumple" próbowali postawić go do pionu. Wcześniej nawet nie ruszyli palcem, żeby mu pomóc. Alex podążyła za moim spojrzeniem i burknęła coś pod nosem. Puściła mnie, upewniając się że będę stał i podeszła do nich. Pozostali natychmiast się odsunęli, a ich kumpel runął na ziemię. Dziewczyna złapała go za koszulkę tak, że był na kolanach bezpośrednie przede mną. - Przeproś - coś tam burknął pod nosem, ledwo kontaktując. Niezadowolona Alex potrząsnęła nim. - Przeproś go głośno i wyraźnie, tak abyśmy usłyszeli!

- Przepraszam... Kieran.

Pokiwałem głową, a Alex nagle go puściła, nawet nie zdążył się zasłonić wylądował klatą i twarzą w chodniku.

- I żeby to był mi ostatni raz.

Moja przyjaciółka otrzepała ręce i otoczyła mnie ramieniem, żebym mógł się na niej oprzeć.

- Alex, daj spokój. Wszystko jest okej.

- Wcale nie jest okej. Gdzie masz samochód?

- Przyjechałem taksówką.

- Cholera - odwróciła się do mężczyzny, który szedł za nami. - Paul, do mojego samochodu, kluczyki są w bocznej kieszeni torby.

Czyli to jest ten Paul aka "Zegar", ciekawe dlaczego go tak nazywają. Odwróciłem się mocniej, żeby mu się przyjrzeć. Wysoki, same mięśnie, kilka tatuaży i z różową torbą Alex na ramieniu. Był też na przyjęciu urodzinowym. Zaczął szukać kluczyków i po chwili je znalazł. Weszliśmy do jakiegoś magazynu, a następnie piwnicy przerobionej na parking podziemny. Nasz samochód zamrugał światłami. Paul nas wyprzedził i otworzył klapę bagażnika. Zostałem posadzony na jego progu, a Alex znalazła apteczkę. Ponownie sprawdziła palcami, czy moja szczęka jest cała. W pełni skupienia przetarła ją tylko jakąś maścią ze swojej torby. Potem zabrała się za ranę na brzuchu, ta wyglądała gorzej. Również ją czymś posmarowała i owinęła bandażem. Następnie praktycznie wsadziła mnie na przednie siedzenie samochodu.

Zamknęła drzwi i poszła porozmawiać ze swoim "kolegą".

- To wszystko?

- Ta, dzięki za wszystko.

- Powinnaś sobie poradzić bez problemu, ten gościu był jednym z tych najgroźniejszych tutaj. Walczy w nielegalnych walkach, zaczął płakać po tobie. Poza tym nasz broń.

Uciekinierka《ROOM 94》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz