<Kieran>
- Kieran!
Uderzenie nie nadeszło.
- Szczena! Zostaw go! Ona go zna!
Usłyszałem huk uderzenie i otworzyłem oczy. Alex stała nad gościem, którego uderzenia spotykały się jeszcze chwilę wcześniej z moim ciałem.
- Ty pierdolony chuju! Ani się waż jeszcze kiedykolwiek chociażby źle spojrzeć na jednego z moich przyjaciół. Zrozumiano?
Nie zaprzestawała uderzeń, każde wydawało się być celniejsze, mocniejsze i jeszcze bardziej bolesne. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że mężczyzna przestał się poruszać.
- Alex! Stop!
Zaprzestała działań i odwróciła się do mnie.
- Jak się czujesz? Co ci zrobił? Złamał coś?
Sprawdziła palcami moją szczękę i podniosła koszulkę, żeby zobaczyć brzuch, pokręciła z niedowierzaniem głową.
- Jest okej, dostałem raptem dwa razy.
- O twojej głupocie później, wstawaj - podniosła się i podała mi rękę, z łatwością mnie podniosła i ustawiła do pionu. Spojrzałem na mojego napastnika, jego "kumple" próbowali postawić go do pionu. Wcześniej nawet nie ruszyli palcem, żeby mu pomóc. Alex podążyła za moim spojrzeniem i burknęła coś pod nosem. Puściła mnie, upewniając się że będę stał i podeszła do nich. Pozostali natychmiast się odsunęli, a ich kumpel runął na ziemię. Dziewczyna złapała go za koszulkę tak, że był na kolanach bezpośrednie przede mną. - Przeproś - coś tam burknął pod nosem, ledwo kontaktując. Niezadowolona Alex potrząsnęła nim. - Przeproś go głośno i wyraźnie, tak abyśmy usłyszeli!
- Przepraszam... Kieran.
Pokiwałem głową, a Alex nagle go puściła, nawet nie zdążył się zasłonić wylądował klatą i twarzą w chodniku.
- I żeby to był mi ostatni raz.
Moja przyjaciółka otrzepała ręce i otoczyła mnie ramieniem, żebym mógł się na niej oprzeć.
- Alex, daj spokój. Wszystko jest okej.
- Wcale nie jest okej. Gdzie masz samochód?
- Przyjechałem taksówką.
- Cholera - odwróciła się do mężczyzny, który szedł za nami. - Paul, do mojego samochodu, kluczyki są w bocznej kieszeni torby.
Czyli to jest ten Paul aka "Zegar", ciekawe dlaczego go tak nazywają. Odwróciłem się mocniej, żeby mu się przyjrzeć. Wysoki, same mięśnie, kilka tatuaży i z różową torbą Alex na ramieniu. Był też na przyjęciu urodzinowym. Zaczął szukać kluczyków i po chwili je znalazł. Weszliśmy do jakiegoś magazynu, a następnie piwnicy przerobionej na parking podziemny. Nasz samochód zamrugał światłami. Paul nas wyprzedził i otworzył klapę bagażnika. Zostałem posadzony na jego progu, a Alex znalazła apteczkę. Ponownie sprawdziła palcami, czy moja szczęka jest cała. W pełni skupienia przetarła ją tylko jakąś maścią ze swojej torby. Potem zabrała się za ranę na brzuchu, ta wyglądała gorzej. Również ją czymś posmarowała i owinęła bandażem. Następnie praktycznie wsadziła mnie na przednie siedzenie samochodu.
Zamknęła drzwi i poszła porozmawiać ze swoim "kolegą".
- To wszystko?
- Ta, dzięki za wszystko.
- Powinnaś sobie poradzić bez problemu, ten gościu był jednym z tych najgroźniejszych tutaj. Walczy w nielegalnych walkach, zaczął płakać po tobie. Poza tym nasz broń.
CZYTASZ
Uciekinierka《ROOM 94》
FanfictionZdrada : 1. to bycie nieuczciwym wobec kogoś, czegoś postąpienie przeciwko niemu i przejście na stronę wroga 2. to niedotrzymanie przyrzeczenia, przysięgi danej komuś. Tak to tłumaczy słownik języka polskiego, ale każdy z nas dobrze zna...