46. Czegoś tutaj nie rozumiesz

210 22 11
                                    

<Alex>

Od tego momentu rozpoczął się szał. Telefon mężczyzny, który miał obserwować pogrzeb zadzwonił. Podniosłam rękę i uciszyłam wszystkich. Wyrwałam urządzenie informatykowi Martina i odebrałam go. Znałam jego zwyczaje podczas rozmów telefonicznych, dlatego nic nie powiedziałam jeszcze.

  - Jak odebrała wiadomość nasza gwiazdka? Pakuje się? Rwie włosy z głowy? Coś rozwala? A może nic, co oznacza, że oni są kompletnie dla niej nieważni? Dopytuje się coś od ciebie?

Odchrząknęłam i zaczęłam mówić zmienionym głosem. Panowie pokiwali głową, twierdząc że brzmię jak facet.

  - Wypisuje do mnie, że co to ma znaczyć i czy to jakiś żart. Chce dowodu. Jeśli chodzi o to, jak teraz wygląda, to siedzi przy barku w kuchni i pije kawę. Co mam jej napisać?!

  - Wyślij jej tylko zdjęcie - poczułam wibracje telefonu, zdjęcie chłopaków doszło. Otworzyłam je i od razu tego pożałowałam. Trójka moich najlepszych przyjaciół siedziała na plastikowych krzesłach po środku jakiejś piwnicy. Mimo, że nie byli pobici, wyglądali strasznie. Dean patrzył się w obiektyw, jakby wiedząc że mnie tam dojrzy i odradzając jakikolwiek ratunek. - I jak? Jaka jest jej reakcja?

  - Obojętna, jakby ich nie znała.

  - Może tylko udaje, bo wie że ją obserwujesz. Nie pomyliliśmy ludzi, jesteśmy pewni, że to ci właściwi.

  - Skoro tak uważasz.

  - Jestem pewien. Odliczaj jej czas.

  - Jasne.

Rozłączył się, a ja położyłam telefon z włączonym zdjęciem na środek stołu. Każdy poza Kieranem się w nie wpatrywał.

  - Co robimy?

  - Przeprowadzany akcję, tak szybko, jak to możliwe. Najlepiej w ciągu trzech godzin, nie dłużej.

- Kiedy dotrą tutaj pozostali natychmiast ruszymy do naszego magazynu. Michael dzwoń do naszych, żeby wszystko naszykowali. Dwudziestka naszych wystarczy?

- Myślę, że tak. Zostawcie jeszcze dwóch do pilnowania Kierana tutaj.

- Jasne. Masz wszystkie prezenty ode mnie i Paula?

- Tak, jedynie nóż mi się przydał.

- Rozumiem. To co, kiedy oni powinni tu dotrzeć?

  - Właśnie... - usłyszałam pukanie do drzwi i wstałam, żeby je otworzyć, ale jeden z ochroniarzy mnie wyręczył. To przecież mogło być teoretycznie jakieś niebezpieczeństwo. - ...teraz.

W wyobraźni widziałam minę Wiktora. Tego nie mógł się spodziewać. Czemu ten goryl jest tak ogromny?! W ogóle mnie zza niego nie widać!

- Witam - odchrząknął. - Przyszliśmy do Alex.

Nawet nieźle to brzmiało po angielsku, dzięki Bogu, dogadają się. Odepchnęłam tego małpiszona ze swojej drogi i uśmiechnęłam się.

- Tutaj jestem, zapraszam do środka. Na chwilę. Napiją się panowie czegoś? Cześć, Oscar!

Uśmiechnęłam się do chłopaka, który podszedł do mnie i przytulił mnie na powitanie.

  - Miło cię widzieć całą. Nie musisz ukrywać bólu, wiesz o tym?

  - Jaki tam ból! Mamy już wiele rzeczy bardzo dobrze zaplanowanych. Mam was wszystkich. Nic nie może pójść źle! Dzisiaj będę miała to za sobą i wszyscy będziemy mogli wrócić do normalności. Siadajcie. Przedstawię was wszystkim.

Uciekinierka《ROOM 94》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz