18. To jest tort czekoladowy, rasisto!

470 32 3
                                    

  <Kieran>

- Dean! Do cholery! Daj mi kurwa spać!

  - Nie-e!

  - Młody, uspokój się i wstań ze mnie!

  - Nie mów do mnie młody!

  - No złaź do cholery!

 W końcu ruszył ten swój ciężki tyłek. Serio, mój młodszy braciszek waży tyle, co ja i Sean razem!

 Próbowałem jeszcze na nowo zasnąć, aż poczułem coś na swojej twarzy. Natychmiast się zerwałem. Byłem cały w cieście!

  - Wszystkiego najlepszego braciszku!

  - Co?!

  - To są twoje cholerne urodziny!

  - What the...?

  - Wszystkiego najlepszego stary!

 Co? Spojrzałem na kalendarz na ścianie, fakt, dzisiaj jest dwudziesty siódmy kwietnia! Moje urodziny!

 Spojrzałem z powrotem na Deana.

  - Jezu! To moje urodziny!

  - Tak!

  - Ale czemu jestem cały w cieście?! I do tego czarnym? Zmiksowaliście do niego murzyna?

  - To jest tort czekoladowy, rasisto!

  - Ale dlaczego jestem w cholernym torcie czekoladowym??

  - Bo nie chciałeś wstać w urodziny! To powinien być najlepszy dzień twojego życia!

  - Ale...

  - Happy birthday to you,
    Happy birthday to you,
    Happy birthday dear Kieran,
    Happy birthday to you!

 Do mojego pokoju weszli Sean i Kit, a zaraz za nimi Alex z ogromnym tortem z żelków! Naprawdę! On był cały z żelków!

  - O mój Boże! ŻELKI!

  - Kieran! Stop! Najpierw życzenie!

  Krzyknęła Alex, kiedy byłem już kilka centymetrów od moich kochanych żelków! Życzenie? Co? A no tak, są przecież nawet świeczki! Dokładnie dwadzieścia dwie! Cholera, to aż taki stary jestem...

  - No już, pomyśl życzenie, dmuchaj i jemy! Wygląda pysznie!

 Czego można tu sobie życzyć? Jakaś pomoc? Proszę?

 Wszyscy wpatrywali się we mnie z oczekiwaniem, a zwłaszcza Alex. Wiem! Zombie! Spotkać zombie!

 Pomyślałem ponownie swoje życzenie i zdmuchnąłem wszystkie świeczki za jednym razem.

  - Brawo!

  - To co? Jemy?

  - Jemy!

 Usiedliśmy na podłodze w moim pokoju i zaczęliśmy wyrywać sobie praktycznie żelki z rąk, naprawdę, cały "tort" to były żelki! nie wiem, skąd je wszystkie wytrzasnęli, ani jak tego dokonali, ale wyglądało i smakowało zajebiście!

Kiedy żelki się skończyły, wszyscy wpatrywaliśmy się w talerz ze smutkiem.

  - Co teraz zrobimy?

  - Nie ma jeszcze jednego?

  - Nie ma, chyba że, Alex...?

  - O nie! Zapomnijcie o tym!

  - Ale o czym?

 Spytałem, zwracając na siebie uwagę wszystkich. Patrzyli na mnie jak na kosmitę. Mam urodziny, powinni być mili! Co to ma być?! Ja się tak nie bawię!

Uciekinierka《ROOM 94》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz