<Alex>
Kiedy się obudziłam, nikogo obok mnie nie było. Tak już się przyzwyczaiłam, że ktoś przy mnie jest, że teraz mi ich brakowało. Spojrzałam na zegarek w telefonie. CO?! Już jest jedenasta, a o trzynastej spotkanie w firmie! Momentalnie zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Po szybkim prysznicu i innych takich ubrałam się w coś w miarę eleganckie, ale jeszcze w moim stylu. Złapałam torebkę i szybko wpakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy.
Zbiegłam na dół i zobaczyłam chłopaków, spokojnie jedzących śniadanie.
- Czemu do cholery nikt mnie nie obudził?
- Tak słodko spałaś, nie było potrzeby cię budzić.
- No nie ważne, ile się jedzie do tej firmy? Mamy spotkanie z Tomem!
- Około godzinę, co się tak spinasz?
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już za piętnaście dwunasta.
- Bo za godzinę i piętnaście minut mamy podpisanie mojego kontraktu! - złapałam jabłko z misy na barku i spojrzałam na nich uważnie, czekając, aż się ogarną. - Już do siebie i się szybko ubierać! Zaraz się spóźnimy!
Pobiegli do siebie i piętnaście minut później jechaliśmy do biura. Musieliśmy biec na miejscu, ale przynajmniej się nie spóźniliśmy.
- Dzień dobry. Usiądźcie.
Pokiwaliśmy głowami i zajęliśmy miejsca. Usiadłam dokładnie na środku, naprzeciwko szefa, pomiędzy Deanem i Kieranem. Można było odnieść wrażenie, że chcą mnie bronić, tylko nie było mi widome przed czym. Mężczyzna siedzący przede mną próbował wzbudzić respekt i strach, ale nie ze mną takie rzeczy.
- Cześć chłopcy, witaj piękna - uśmiechnął się dziwnie i podał każdemu dłoń, moją pocałował. - Jestem Michael Ferguson i jestem szefem tej wytwórni, miło mi cię wreszcie poznać.
- Mi również, Alex Blacky.
Przyjrzałam się mężczyźnie, około trzydziestu lat i rażące bogactwo. Nie lubię tego typu ludzi, ale lepiej się upewnić, czy na pewno on do nich należy. Sprawdziłam jego myśli dla upewnienia, miałam niestety rację. Byłam dla niego na początku kolejną zachcianką chłopaków. Teraz za to widział mnie jako niewypolerowany brylant i zastanawiał się, jak głupia i pusta jestem, oraz, jak łatwo będzie mną zawładnąć. Po chwili otrzymałam kontrakt i zaczęłam czytać.
- Nie ma potrzeby tego czytać. Wszystko jest w porządku, sam go sprawdzałem.
- Jeśli w porządku jest dla pana to, że będę niemal niewolnicą tej firmy, to chyba powinnam wyjść - rzuciłam mu triumfujące spojrzenie i czekałam na reakcję. Jako, że żadnej się nie doczekałam, wyciągnęłam niepostrzeżenie z kurtki Deana zapalniczkę. - Ten stos karteczek nadaje się tylko do jednego - wszyscy spojrzeli nie mnie, nic nie rozumiejąc. Podpaliłam kontrakt, przez co wszyscy zamarli. Kiedy zapalił się wystarczająco, rzuciłam nim przez pół stołu do kosza. Trafiłam, przerażając jednocześnie wszystkich. - Nie jestem głupiutką i pustą laleczką, którą da się tak manipulować. Proszę podać mi inną propozycje.
Michael otworzył szerzej oczy i wpatrywał się we mnie zaskoczony. Chyba nikt nie przypuszczał, że rozumiem język prawników. Ferguson wreszcie przełknął ślinę i zaczął rozumieć, że nie będzie tak łatwo.
- Co jest takiego w tej umowie, że ją podpaliłaś i wyrzuciłaś do kosza?
- Ten kawałek papieru obraża moją godność i rozum, a także podważa pańską inteligencję, skoro uważa pan, że jest dobra. Poproszę drugą - obecność drugiej umowy była jasna, musiał być przygotowany. Mama mi o tym opowiadała, zawsze robi się przynajmniej dwie umowy. Na wejściu osoby najczęściej decyduje się, którą pokazać. Jedna jest dla idiotów, a druga dla normalnych osób. W każdej umowie można wynegocjować inne warunki. Przed podpisaniem czyta się każdy paragraf, nawet najmniejszy. Trzeba mieć przynajmniej jedną dziurę w tym dokumencie lub nawiązanie do odpowiedniego prawa, żeby móc się do niego odwołać w razie gdyby coś poszło nie tak. Ta była pozbawiona również tego. Chłopcy zaczęli mnie uspokajać, ponieważ byłam już o krok od wybuchnięcia, a tego bał się każdy z nich. Podobnie jak oni byłam pewna, że to nie byłoby nic małego i niewinnego. - Tamta umowa dogasa w koszu, to chyba jasne, że jej nie podpiszę. Ma pan za to w teczce coś, na co ewentualnie mogłabym się zgodzić, proszę mi to pokazać.
CZYTASZ
Uciekinierka《ROOM 94》
FanfictionZdrada : 1. to bycie nieuczciwym wobec kogoś, czegoś postąpienie przeciwko niemu i przejście na stronę wroga 2. to niedotrzymanie przyrzeczenia, przysięgi danej komuś. Tak to tłumaczy słownik języka polskiego, ale każdy z nas dobrze zna...