31. Naprawdę pierwszy raz

342 23 5
                                    

<Kieran>

Wreszcie dojechaliśmy na siłownię, była kawałek od naszego domu, ale wszystkie bliżej były gorzej zaopatrzone. Dla odmiany był nasz ulubiony trener, więc wzięliśmy go, dał nam pięć minut na przebranie i mamy zaczynać. Wyszedłem z szatni, a Alex już rozmawiała z mężczyzną, ona to jest szybka. Cóż muszę przyznać ja i pewnie każdy facet na tej sali, że świetnie wyglądała w tych spodniach. Podszedłem do nich.

- Oto i on! To jak? Możemy zaczynać?

- Och, widzę że trafiłem na entuzjastkę, a może to jakiś konkretny cel?

- Och, nie. Po prostu lubię się ruszać.

- OK, a ty, Kieran? Nad czym dzisiaj pracujemy?

- Odstresowanie.

- OK, no to zaczynajmy!

Klasnął w dłonie i zaczęliśmy się rozgrzewać. Następnie mieliśmy crossfit i na koniec chciałem jeszcze choć trochę boksu. Nic chyba nie pomaga tak się wyładować jak uderzenia. Wróciłem się do szatni po rękawice, a Alex zaczęła uczyć się prawidłowej postawy i takich tam.

Kiedy wróciłem, nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Nasz trener był na rogu ringu, a Alex przed nim, uniemożliwiając mu ucieczkę z tego beznadziejnego miejsca.

- Dawaj, Zac! Atakuj!

Krzyknęła Alex, a Zac od razu spróbował zaatakować, dziewczyna przewidziała jego ruch i zablokowała go, a następnie zaatakowała. Po chwili mężczyzna upadł u jej stóp. Chciała w jakiś sposób użyć nogi, ale się powstrzymała, to przecież boks. Zac widząc to, odklepał swoją przegraną.

- Koniec!

Alex zdjęła rękawice i pomogła mu wstać. Przybili sobie piątkę.

- Co tak szybko, Zac?

- Nie chciałem żebyś mnie mocniej poobijała! Trzeba dbać o ten cud natury! - Udał że całuje swoje bicepsy, a Alex sie roześmiała. - Gdzie ty dziewczyno nauczyłaś się tak walczyć? Może nielegalne walki? Nikt tak nie walczy!

- Przez jakiś czas trenowałam kickboxing i kilka innych sportów. Musiałam to w jakiś sposób połączyć. Było źle?

W tym momencie wkroczyłem.

- Jestem gotowy! Co jest?

- Twój mały zabójca powalił mnie na ziemię! Skąd ty ją wziąłeś? Z jakiegoś gangu?

- Hej! - Uderzyła go lekko w bok, a ten udawał że potwornie mocno, zaczęliśmy się śmiać. - Za kogo ty mnie masz?! Z resztą, nieważne, można tak walczyć?

- Można, tylko bez kopania w boksie, skarbie.

- Przecież cię nie kopnęłam!

- Tak, zdążyłaś się powstrzymać. W każdym razie, Kieran, nie masz o co się martwić to metr siedemdziesiąt potrafi o siebie zadbać.

- Metr siedemdziesiąt pięć, wielkoludzie!

Uderzyła go w ramię i to chyba nawet mocno, bo Zac się skrzywił, ale po chwili znowu się uśmiechnął jakby nic się nie stało.

- Dobra, dobra, Calineczko! Nie bij już!

Alex znowu chciała go uderzyć, ale powstrzymałem ją. Spojrzała na mnie ze zmrużonymi oczami, ale odpuściła.

- Chodź, kończmy już.

- Dobra.

Zaczęła ściągać rękawice. Nigdy nie lubiła jak ktoś w jakikolwiek sposób mówił coś o jej wyglądzie, taka już była.

- Hola, hola. Jeszcze rozciąganie!

Zac nam przypomniał, więc to zrobiliśmy, a potem skierowaliśmy się do szatni. Ostatecznie nie po trenowałem boksu, ale w sumie i tak jestem zmordowany po crossficie, co dopiero teraz poczułem. Czekałem na Alex przy aucie, odkąd ma wreszcie prawko, to ona jest naszym głównym kierowcą. Nawet Seana udaje jej się przekonywać.

Wreszcie wyszła i odblokowała samochód. Wrzuciliśmy torby na tył i ruszyliśmy. Nagle Alex uderzyła dłonią w kierownicę.

- Cholera! Teraz moja kolej po zakupy. Możemy stanąć po nie?

- Pewnie, napiszę do Seana, żeby przesłał listę.

- Dziękuję.

Uśmiechnęła się do mnie jednym z tych uśmiechów, które śnią się później w trakcie najpiękniejszych snów. Otrząsnąłem się dopiero po chwili i napisałem do Seana. Na szczęście był w domu i ucieszony, że wreszcie będzie coś do jedzenia w lodówce, wysłał nam listę na jakieś czterdzieści pozycji. No tak, jesteśmy w dwójkę i to samochodem, to możemy zrobić większe zakupy.

Po zakupach Alex poszła odstawić koszyk, a ja pakowałem ostatnie rzeczy. Wróciła z telefonem przy uchu. Zakryła na chwilę mikrofon.

- Prowadzisz. Do domu, szybko.

Wykonałem jej polecenie i po krótkim czasie byliśmy na miejscu. Alex dalej rozmawiała, w języku polskim na dodatek więc niewiele zrozumiałem, jedynie pojedyncze słowa, które nie miały najmniejszego sensu i "ja pierdole", które nie za wiele mi pomogło. Każde z nas wzięło swoją torbę treningową i po kilka reklamówek. Weszliśmy do domu i położyliśmy wszystko na barku. Cała reszta początkowo siedziała przed telewizorem, ale jako że pojawiło się jedzenie wszyscy ruszyli swe zacne tyłki i podeszli. Oczy Alex coraz bardziej się szkliły i coraz mniej mówiła.

Dean spojrzał na mnie i zapytał.

- Co jest?

- Nie wiem właśnie. Rozmawia od jakiś dwudziestu minut.

Pokiwał głową i spojrzał na nią. Widać było, jak bardzo się o nią martwi.

Nagle ona zrzuciła torbę na podłogę i telefon na nią. Spojrzała każdemu z nas w oczy.

- Przepraszam.

Odwróciła się i pobiegła na górę. Wyrwaliśmy się za nią.

- Zostawcie ją w spokoju!

Krzyknął Sean, ale go zignorowaliśmy. Alex zdążyła jednak zamknąć nam drzwi przed nosem.

Zapukaliśmy.

- Alex, prosimy! Otwórz!

- Martwimy się o ciebie!

- Powiedz chociaż, o co chodzi!

Przekrzykiwaliśmy się na zmianę z Deanem.

Nagle drzwi się otworzyły na oścież i zobaczyliśmy w nich Alex w całej krasie.

- Zostawcie mnie teraz samą. Później wam może wytłumaczę. Teraz spokój.

Trzasnęła drzwiami, zanim którykolwiek z nas zdążył zareagować. Spojrzeliśmy po sobie, jedno było pewne, pierwszy raz widzieliśmy naprawdę płaczącą Alex.


Uciekinierka《ROOM 94》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz