21. Czasami trzeba wrócić do swoich korzeni

516 26 9
                                    

Pamiętaj, że cię kocham

<Alex>

 Wpatrywałam się w wiadomość z niemałym zdziwieniem. Zamknęłam na chwilę oczy i zaczęłam myśleć, czemu właśnie tak napisał. Pewnie Dean zapomniał z domu telefonu i pisał od Kierana, a zapomniał się podpisać. Pewnie tak, na pewno tak. Przecież co innego? Kieran?! A może miało być kochamy? Jedno z tych dwóch, nie ma innej opcji.

 Włączyłam tryb samolotowy oraz muzykę i zasnęłam. Nie mogę się zamęczać takim idiotyzmem. Bo to musi być tylko idiotyzm.

 Nie mogłam porządnie zasnąć, cały czas coś mnie męczyło. Kiedy wreszcie jakoś mi się udało, zostałam obudzona, ponieważ byliśmy już na miejscu. Byliśmy już w Polsce, w Warszawie na lotnisku.

Odebrałam swój bagaż i ruszyłam na postój taksówek. Na szczęście, udało mi się jedną złapać. Podałam kierowcy swoją walizkę do bagażnika, wsiadłam i podyktowałam adres znaleziony na stronie. Z dotarciem i zameldowaniem nie miałam żadnego problemu, kiedy w większości się rozpakowałam, zadzwoniłam na nasz domowy numer. Odebrał Sean.

Ja: Cześć, jestem w hotelu, właśnie kończę się rozpakowywać, co u was?

Sean: Hej, Alex. Czekaj chwilę, zwołam wszystkich i włączę głośnik.

Poczekałam grzecznie chwilę, aż się wszyscy zebrali. Dziwnie mi się zrobiło na sercu, gdy pomyślałam że już za nimi tęsknie.

Dean: Alex! W końcu dzwonisz! Myśleliśmy już, że przez lecisz do tej Warszawy przez Chiny!

Ja: Nie, nie. Chciałam po prostu najpierw się rozpakować.

Kit: Ale pamiętaj o nas!

J: Nie dałabym rady was wyrzucić z głowy! Nawet będąc tyle kilometrów od was!

Kit: I bardzo dobrze! Czekamy oczywiście na prezenty! Oj, dobrze wiesz jakie!

J: Zobaczymy, zobaczymy.

Kit: Nie ma zobaczymy! Ja chce moje paluszki!

S: I piwo też!

D: I wódkę też!

J: A co ja jestem?! Sklep monopolowy?!

Kit: No to chociaż te paluszki przywieź.

J: Zgoda.

Wszyscy: Hura!!!

J: Spokój! Pamiętajcie, żeby nie mówić prasie gdzie jestem, rozumujemy się?

D: Jasne. Według oficjalnej wersji jesteś chora, ale nie rzucaj się tam w oczy, dobrze?

J: Przecież wiem, nie macie o co się w tej kwestii martwić.

S: Dobra, nasza ninja. Musimy lecieć jeszcze po zakupy, więc czas kończyć. Odezwij się niedługo!

J: Jak tylko będę mieć czas, buziaki!

W: Pa!

Rozłączyłam się i padłam na łóżko, ale jestem zmęczona. Powinnam jeszcze się wykąpać, eh, trudno, zrobię to rano.

Spać...

-prawie dwa tygodnie później-

Okazało się, że niemal idealnie się wyrobiłam za wszystkim. Teraz czekałam tylko na polskie dokumenty, ich wyrobienie trochę trwa. Nie powiem, nie obyło się bez małych problemów, ale ostatecznie udało mi się wszystko załatwić, ledwo.

Udało mi się również obejść się bez informowania prasy. Cała moja historia nadaje się idealnie na jakiś film, a ja nie mam ochoty opowiadać komuś o moich latach na praktycznie ulicy. W każdym razie, jeśli ktoś się dowie o tym co przeżyłam i zechce na tym zarobić, nie będą to małe kwoty. Ciężko stwierdzić, czy się cieszę z tego że moje życie do normalnych nie należy, czy smucę.

Uciekinierka《ROOM 94》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz