40. Zgadka rozwiązana?

215 22 2
                                    

<Alex>

Nawet Kieran zauważył to. Prawda. Odkryłam zagadkę. Moi rodzice handlowali bronią, musiałam się skontaktować z ich dostawcami i odbiorcami. Ktoś ich obserwował, pozostało tylko odkryć kto. Miałam bilingi komórek, komputery, wszystkie dokumenty, dzienniki i wszystko co było potrzebne do rozszyfrowania tych zagadek. Kilka telefonów i wszystko zrozumiem.

To jeśli chodzi o jedną sprawę, teraz trzeba jeszcze załatwić pogrzeb i dokończyć zwiedzanie!

W zakładzie poszło w sumie dosyć szybko, ludzie tam szybko się zorientowali, że tak naprawdę nie mam pojęcia co mam robić i wytłumaczyli mi najważniejsze. W razie czego też mogłam liczyć na przyjaciół moich rodziców.

Dzięki temu szybko mieliśmy to za sobą. Pokazałam jeszcze Kieranowi Wawel, na katedrze też byliśmy więc mógł sobie porównać widok Krakowa nocą i dniem, następnie zrobiliśmy sobie piknik nad Wisłą. Pokazałam mu jeszcze kilka miejsc, bez których nie wyobrażam sobie zwiedzania Krakowa i wróciliśmy do domu.

Kieran poszedł porozmawiać z chłopakami przez Skype. Dorwałam się wreszcie do komputerów i jeszcze raz sprawdziłam wszystkie informacje, odnoście zagadki, którą byli moi rodzice. Całą noc zbierałam informacje i teraz czułam się gotowa na rozwiązanie tego wszystkiego.

Już prawie wykręcałem pierwszy numer, aż nagle zwróciłam na coś uwagę. Jedna z desek w podłodze lekko odstawała, mój tata był perfekcjonistą, niemożliwe, żeby coś takiego uszło jego uwadze. Odłożyłam telefon i podeszłam bliżej.

Przycisnęłam deskę, która natychmiast odskoczyła, ukazując mi małą skrytkę ze skrzyneczką w środku. Na kluczyk, bosko. Teraz muszę znaleźć kluczyk. Wyciągnęłam skrzyneczkę, zablokowałam skrytkę i podniosłam się, rozglądając się po pokoju. Kluczyk musiał być gdzieś pod ręką, mój ojciec nie mógł go nosić cały czas przy sobie. Musiał być pod ręką...

Mój wzrok skierował się w stronę biurka, ono musiało mieć jakąś tajemnice. Usiadłam na krześle. Najpierw szuflady. Przeszukałam wszystkie, nie miały drugiego dna. Przeszukałam całe biurko, nic nie znalazłam.

Może czegoś nie zauważyłam?

Chciałam zapalić lampkę, ale zamiast tego ją zrzuciłam, rozpadła się. Zaczęłam ją zbierać, aż natrafiłam na kluczyk. Był w lampce, sprytne tatku. Otworzyłam skrzyneczkę i zaczęłam przeglądać jej zawartość.

Moje zdjęcia, dokumenty, świadectwa, wszystko co moi rodzice mogli o mnie znaleźć. To tak jakby zamknąć dwanaście lat w jednym miejscu.

Nie mogę się rozczulać!

Zamknęłam wszystko i odłożyłam na miejsce, wyjeżdżając zdecyduję, co z tym zrobić. Teraz czas na interesy.

- Alex! Przyjedziesz tu się pokazać, że jeszcze jakoś się trzymasz?!

Albo jednak nie.

- Już idę!

Pobiegłam do salonu, gdzie Kieran rozmawiał z pozostałymi.

- Alex! Jak dobrze cię widzieć!

Przyjrzałam się tym trzem twarzą, które ledwo mieściły się w ekranie. Nawet o nich nie zdążyłam pomyśleć w ostatnich dniach, więc dopiero teraz zauważyłam, jak mi ich brakowało.

- Cześć chłopcy! Jak ja się za wami stęskniłam! Przepraszam, że tylko Kieran z wami gada, ale przyznajcie, że przynajmniej możecie od nas nieco odpocząć!

- Ale my nie chcemy od ciebie odpoczywać!

- Kierana tam możesz sobie zostawić!

- Ale ty masz wracać tutaj jak najszybciej!

- Ej! Gdzie ona tam i ja! Nie musicie udawać, że za mną nie tęsknicie! Nie da się nie tęsknić za mną?

- Braciszku... nie przeceniaj siebie za bardzo, zgoda?

Kieran się zachmurzył. Przewróciłam oczami i Pocałowałam go w policzek.

- Nie martw się, nie poradziłabym sobie bez ciebie - od razu się rozchmurzył. Wróciłam do chłopaków. - Jeśli teraz wiecie, że jeszcze jakoś się trzymam, pozwólcie że wrócę do dokumentów.

- Patrzcie no na to! Nawet jakieś papierki są już teraz ważniejsze od nas!

- Och! Nie oszukujmy się! Tak było od samego początku! - Wysłałam im buziaka w powietrzu. - Sorry panowie! Znikam!

Uciekłam sprzed kamerki, zanim ktokolwiek próbował mnie zatrzymać. Pora zająć się tymi telefonami. Znikając za rogiem usłyszałam jak Kieran krzyczy do nich.

- Dean! Daj spokój wreszcie do cholery! Ona nie jest już twoją dziewczyną, nie musisz się na mnie wściekać za każdy jej gest! Nawet ten przyjacielski!

Zazdrosny Dean, to zabawny i cholernie wkurzający Dean, zależnie od punktu patrzenia.

Wróciłam do biura i usiadłam na fotelu, to tak się czuje pani prezes, zajebiste uczucie.

Wybrałam numer i czekałam, aż mój rozmówca odbierze.

- Kim jesteś i czego chcesz?!

- Cóż za miłe powitanie! A nie lepiej zaczynać rozmowy od "Dzień dobry!"? Byłoby o wiele przyjemniej! No cóż, nie jestem twoją matką, żeby cie wychowywać.

- Kim jesteś i czego chcesz?

- Kimś, kto może wiele zmienić w twoim życiu, zależnie od tego jak zostanie potraktowany. Na razie wszystko wskazuje na ciebie w więziennej celi.

- Czy ty w ogóle wiesz z kim rozmawiasz?!

- Z Wiktorem Kosickim.

- Skąd ty się urwałaś?

- Z dna piekła, tak sądzę. W każdym razie, chciałabym się spotkać.

- Myślisz, że się spotkam z tobą, nawet nie wiedząc kim jesteś i czego chcesz? Śmieszna jesteś. Mam ważniejsze rzeczy niż marnowanie czasu na ciebie.

- Szczerzę w to wątpię. Nie powiem kim jestem, dopóki się nie spotkamy.

- Nie spotkam się z byle kimś. Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz tylko mnie sprzedać policji, komuś innemu lub ewentualnie zabić, pod warunkiem że wiesz do czego służy broń.

- Och, strasznie nisko mnie cenisz. Nie powinno się być takim ignorantem. Gdybym chciała na ciebie donieść, nie byłoby w ogóle tej rozmowy. Mam dowody z którymi nie da się walczyć, nawet mając najlepszych prawników. Poza tym chcę wyłącznie porozmawiać.

- Dlaczego mam ci ufać?

- Proszę wybrać miejsce i zaznaczyć sobie dzisiejszą datę. Jakieś spokojne miejsce, gdzie będę się czuć stosunkowo bezpiecznie.

- Magazyn na rogu Kopernika i Wilczej, za godzinę. Miejmy to za sobą.

- Pasuje mi, proszę tylko przypilnować, żeby małpki mnie nie rozstrzelały. Za dużo do stracenia.

- Będziesz bezpieczna, przynajmniej do czasu. Ktoś cię wysłał do mnie?

- Sama siebie wysłałam po znalezieniu całkiem pokaźnego składziku z bronią i bardzo ciekawych danych - po co odkrywać wszystkie karty, niech się choć trochę pomęczy kim mogę być. Zamurowało go. - Mam nadzieję, że nie będę rozczarowana. Do zobaczenia.

Co do opublikowanego wczoraj epilogu... przepraszam bardzo za moją pomyłkę. W jakiś sposób zamiast zapisz kliknęłam opublikuj...
Wattpad postanowił zmienić przycisk zapisz, na który zawsze narzekałam na przycisk opublikuj, dlatego mam teraz takie problemy
Dobrze przynajmniej że było tam raptem kilka zdań....
Rozdziałów będzie równiuteńkie 50 plus właśnie epilog.
Zastanawiam się nad dodaniem później rozdziału typu "Jak to miało być na początku"
Co do drugiej części mogą być wielkie problemy, ponieważ większość z was będzie chciała mnie zabić od najbliższych rozdziałów, a na wspomnianym wyżej epilogu lub dodatku to już w ogóle. Powinnam zacząć pisać testament....
Wracając do drugiej części...nie mam jeszcze pomysłu na tytuł, zdjęcia na okładkę, a fabuła ma dopiero pierwsze zarysy, więc jeśli ktoś chciałby się podzielić ze mną pomysłami to będę wdzięczna ;)
Jeszcze raz przepraszam za pomyłkę
Poza tym, pora zacząć odliczanie do końca!

Uciekinierka《ROOM 94》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz