12. Zawsze dzieje się coś dobrego

576 33 5
                                    

< Alex >

Patrzyli na mnie oniemiali, spojrzałam jeszcze raz na swój strój. Sukienka z kotkiem, kurtka i balerinki, nic niezwykłego. Nagle złapały mnie wątpliwości.

- Coś jest źle? Powinnam się przebrać?

- Nie! Absolutnie nie!

- To czemu macie takie miny? Zawsze takie macie, jak zobaczycie mnie w sukience.

- Po prostu pięknie wyglądasz.

- Chyba musze przestać w nich chodzić, skoro zawsze macie miny kosmitów.

- Ha ha, bardzo śmieszne.

Stwierdził Kit, a Kieran lekko uderzył Deana w ramię.

- Pamiętaj, że masz jej pilnować.

- Zobaczymy kto kogo, będzie pilnował - uśmiechnęłam się i złapałam Deana, ciągnąc go na dwór. - No chodź już.

- Godzina policyjna jest od dwudziestej drugiej!

Krzyknął jeszcze Sean, ale nie zwróciliśmy na to uwagi. Przeszliśmy się na stację, samochodem moglibyśmy mieć problemy z parkowaniem. Dean zaczął mnie rozśmieszać, więc wcześniejsza napięta atmosfera odeszła w niepamięć. Zrobiliśmy sobie razem zdjęcie i wstawiliśmy na profil Deana, do tego podpis: "idziemy zwiedzać! a wy co najbardziej lubicie w Londynie?". Zanim wysiedliśmy, już mieliśmy setkę propozycji, gdzie mamy iść.

 Zrobiliśmy sobie spacer przez chyba pół Londynu. Byliśmy na najlepszych lodach w mieście, Milenium Brigde, a na koniec zostawiliśmy sobie London Eye. Stojąc w kolejce spotkaliśmy Roomies, czyli fanki zespołu chłopaków. Dean rozdał kilka autografów i zrobił sobie z nimi zdjęcia. W międzyczasie przyszli też dziennikarze.

- Dean! Co to za dziewczyna?

- Jesteście razem?

- Kim jest dla ciebie?

- Gdzie się poznaliście?

- Zgodzicie się na wywiad?

- Jak się nazywasz?

Ostatnie pytanie jako jedyne było skierowane do mnie, więc spojrzałam prosto w stronę jego nadawcy. Flesze aparatów mnie niemal oślepiły, ale starałam się na to nie zwracać dużej uwagi.

- Jestem Alex Blacky. Jestem przyjaciółką chłopaków z Polski. Dean właśnie mi pokazuje to piękne miasto. Czy moglibyście nam już nie przeszkadzać?

Wszyscy się zdziwili, że odpowiedziałam jednemu z nich. To pewnie było niezwykłe, że ktoś ich nie ignoruje, a nawet jest miły. Uśmiechnęłam się słodko, a Dean przytulił mnie od tyłu i odciągnął od barierek. Była nasza kolej, a te hieny stały za ogrodzeniem, więc rozmowę można uznać za skończoną.

Trafiliśmy do wagonika z całkiem obcymi ludźmi. Przypatrywali się nam, a my tylko zajęliśmy miejsca na ławce w środku i się śmialiśmy.

- Mina tego reportera była jak dla mnie bezcenna!

- Kiedy mu odpowiedziałaś? Zdecydowanie, a widziałaś resztę w tej chwili?

- Jasne! Myślałam, że zemdleją ze złości! Będziemy w gazetach?

- Pewnie tak, Tom pewnie zaraz dostanie ofertę jakiegoś wywiadu z tobą lub nami.

- I to tylko dlatego, że oprowadzałeś mnie po Londynie?

- Wszyscy będą chcieć cię poznać - zamyślił się na chwilę. - Ufasz mi?

Zdziwił mnie tym pytaniem. Co on taki poważny? Trochę się boję.

- Raczej tak, ale o co chodzi?

- Zamknij oczy i wstań - wykonałam jego polecenie. Poczułam jego ręce na moich ramionach, prowadził mnie gdzieś. - Możesz już otworzyć oczy.

Szepnął, a ja znów się go posłuchałam. Przed moimi oczami ukazała się piękna panorama Londynu. Słońce przed chwilą zaszło, a wszystkie światła były już zapalone, ukazując miasto w wielokolorowej poświacie. Po raz kolejny zdałam sobie sprawę, jak wielkie jest to miasto, nie widziałam końca.

Dean podniósł rękę i wskazał mi odległy punkt.

- Tam teraz mieszkamy, a tam - Wskazał ogólnie horyzont na prawo od nas. - tam daleko znaleźliśmy ciebie, raptem kilka dni temu.

Chwilę wpatrywałam się tam, ale w końcu wyszłam z otępienia. Odwróciłam się do Deana, który stał wciąż za mną. Pocałowałam go delikatnie i wtuliłam się w niego.

- Dziękuję - szepnęłam, ale to było za mało. - Dziękuję za wszystko. Za to, że mi pomogliście, że mogłam was poznać i odmieniliście całkiem moje życie.

- Nie ma, za co dziękować. Zrobiłaś to samo dla nas.

Tak, cudowna chwila, prawda? No niestety ktoś musiał nam to popsuć. Ludzie, z którymi jechaliśmy zaczęli nam robić zdjęcia, coś zapisywać i szeptać między sobą. No przecież jesteśmy tylko wyżerką dla prasy.

- Możecie sobie dać spokój? Już dosyć zdjęć nam dzisiaj zrobiono.

Oficjalnie stwierdzam, że mam dosyć! A najgorsze jest to, że to dopiero początek. Jednak moje słowa wywołały w tych ludziach jakieś wyrzuty sumienia i przestali.

- To co, Alex? Wracamy do domu?

- Nie chce jeszcze wracać.

- To w takim razie, mam pewien pomysł.

Nie zdążyłam się dowiedzieć, bo drzwi się otworzyły i musieliśmy wyjść. Dean złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Przebiegliśmy dosyć spory kawałek, a część fotografów dalej biegła za nami, dopiero później sobie dali spokój.

- Gdzie mnie prowadzisz?

- To tajemnica, ale zaraz będziemy - dotarliśmy do jakiegoś małego baru. Było tylko kilka stolików, a ludzi wydawało się być strasznie dużo. Jednak znalazłam jeden stolik dla nas. - Właśnie tutaj podają najlepsze hamburgery, jakie w życiu jadłem. Po prostu musisz ich spróbować.

- Jak musze, to muszę - Dean poszedł złożyć zamówienie, a ja zajęłam miejsca. Po chwili mogłam już skosztować tych słynnych hamburgerów. - Kurde! One są przepyszne!

- A nie mówiłem?

Zgromiłam go wzrokiem i wróciłam do jedzenia. One naprawdę były przepyszne! Niedługo później ze smutkiem patrzyłam na pusty talerz.

- I co teraz? Masz jeszcze jakiś genialny plan?

- Huh? Co? Nie. Wracajmy do domu.

- Hallo? Dean? Wróć do żywych. Co się dzieje?

- Nic, tylko się zamyśliłem.

- Tak, jasne, a ja jestem super bohaterem. Mów mi tutaj natychmiast, o co chodzi. Nie daruję ci.

- Po prostu zastanawiałem się nad tobą.

- Mną? Czemu?

- Bo nie wierze, że Kieran zrobił w końcu coś dobrego. I trudno mi uwierzyć, że zgodziłaś się ze mną być.

- Głupi zawsze ma szczęście, prawda? - Uśmiechnął się i pokiwał głową. - Chodź, mój przyszły chłopaku.

Wstał i zaprowadził mnie do wyjścia, pomachał też kucharzom, widać że często tu przychodzi. Jednak cały czas mu coś chodziło po głowie, muszę to odkryć. Kiedy już siedzieliśmy w pociągu, spojrzałam na niego i czekałam aż mi wszystko wyjaśni. Dopiero po kilku minutach raczył mi coś powiedzieć.

- Ale na serio, zastanawiam się, dlaczego zgodziłaś się na to wszystko.

- Chyba po prostu chciałam jakiejś zmiany. Rozumiesz, to takie podświadomie pragnienie, o którym się dowiadujesz dopiero, gdy poczujesz jego smak - pokiwał głową na znak, że rozumie. Szczerze w to wątpię, ale niech utrzymuje się w tym przekonaniu. - Zresztą, zdobyłam wspaniałych przyjaciół, pracę, dla której niektórzy daliby się pokroić i chłopaka, którego naprawdę lubię - nareszcie się do mnie uśmiechnął, co odwzajemniłam. - A teraz już się nie smuć! Życie jest zbyt krótkie na smutek!

Uciekinierka《ROOM 94》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz