<Kieran>
Z ogromnym uśmiechem obserwowałem, jak Alex próbowała opanować swój śmiech. Każdy na sali się na nas patrzył. W sumie nie wiem, czym wzbudzaliśmy takie zainteresowanie. Może to po prostu Alex tak działa na otoczenie, kiedy wchodzi do pomieszczenia wszystko jakby ciemnieje, a ona im większy tłum, tym wydaje się jaśniejsza. Jakby żyła po to, żeby być wśród ludzi i przyćmiewać ich.
Kelner przyniósł wreszcie nasze jedzenie, muszę przyznać, że było pyszne. Po kolacji Alex uregulowała rachunek, źle się z tym czułem i zapewne wyglądałem. Dziewczyna płaciła za mnie. Chciałem wymienić pieniądze w kantorze, żeby mieć czym płacić za wszystko, to była taka niepisana zasada, każdy z nas zawsze płacił, jeśli tylko Alex nam na to pozwoliła. Obojętnie czy to był hot-dog czy zakupy do domu, my płaciliśmy. Teraz za to nie było wyboru, tylko Alex miała pieniądze w tej walucie. Twierdziła, że rodzice zostawili jej tyle, że bez sensu żeby którekolwiek z nas wymieniało funty.
Idąc do wyjścia, czułem po raz kolejny spojrzenia wszystkich na nas. Przytuliłem do siebie Alex, jak zwykle. Wcześniej to było ukrycie przed reporterami, teraz już tylko przyzwyczajenie.
- Kraków jest najpiękniejszy nocą, chcesz poczuć trochę magii?
- Wątpię żeby był piękniejszy od Londynu.
Uśmiechnąłem się, pamiętając jak mówiła że Londyn jest jej ulubionym miastem.
Teraz moje słowa zostały chyba potraktowane jak wyzwanie, o nie.
- Więc czas ci pokazać, że jest przynajmniej równie piękny! Kraków, najpiękniejsze miasto Polski, część pierwsza!
Zaciągnęła mnie w którąś z małych uliczek, której wcześniej nie zauważyłem. Bez obrazy, ale Alex jest o wiele przyjemniejszym widokiem niż jakieś drogi czy budynki.
Następne dwie godziny byłem prowadzany po parkach, uliczkach i wszystkim. Byliśmy chyba we wszystkich najpiękniejszych miejscach tego miasta. W pewnym momencie nie miałem już siły stawiać kolejnych kroków.
- Alex? Ile jeszcze chcesz mi pokazać?
- Stary rynek i jeszcze jedną niesamowitą rzecz. Masz jeszcze siłę?
Posłała mi taki uśmiech, że nie sposób było jej odmówić.
- Jasne.
Zabrała mnie na ten stary rynek czy coś. Kupiliśmy precle i razem z nimi chodziliśmy po rynku. Zatrzymywaliśmy się również przy każdym muzyku, który tu się znajdował. Przy trzech dziewczynach zatrzymaliśmy się na wyjątkowo długo. Jedna z nich tańczyła, druga śpiewała, a trzecia grała na gitarze i śpiewała. Każda się różniła niesamowicie od innych, ale razem tworzyły całość. Wokół nich nie było wiele osób, większość pewnie była przy zespole po drugiej stronie tynku, te trzy ewidentne zaczynały.
W pewnym momencie zaczęły śpiewać piosenkę, którą oboje uwielbialiśmy. Nie mogliśmy się powstrzymać i zaczęliśmy śpiewać. Tancerka od razu to wyłapała i zaciągnęła nas do swoich koleżanek, śpiewaliśmy tą piosenkę na cztery głosy, a ludzi zgromadziło się jeszcze więcej.
Po kilku piosenkach dziewczyny stwierdziły, że muszą już wracać. Dałem im kilka rad odnośnie śpiewu i występów. Zrobiliśmy sobie razem zdjęcie, na moim telefonie, żebym mógł je potem dodać na Instagrama, potem dopiero podeszła do nas ich tancerka.
- Kieran! Mogę prosić o zdjęcie i autograf? - Jej koleżanki spojrzały zdziwione, nie wiedziały, że mogę być znany dla niektórych. Alex szybko im wytłumaczyła (chyba) kim jestem. Zrobiliśmy sobie to zdjęcie i dałem jej autograf. - Co tutaj robisz? Przecież nie macie żadnej trasy? Byłam na każdym waszym koncercie w okolicy, więc wiem.
- Przyjechałem z Alex, to jej rodzinne miasto.
Pokiwała głową.
- No tak! Alex!
Dziewczyna podbiegła do niej i mocno ją przytuliła. Zaczęła zadawać jej jakieś pytania, których niestety już nie rozumiałem. Zrozumiałem tylko, że chodzi o coś z Deanem i mną. Po minucie jakoś Alex się zirytowała.
- Kieran! Chodź! Dziewczyny muszą wracać. Nie będziemy ich zatrzymywać.
Pomachałem każdej, kiedy odchodziliśmy.
- To była ta twoja niespodzianka?
- Nie! Nie miałam pojęcia, że one tam będą!
- O co pytała ta dziewczyna?
- O to, czy to ty jesteś powodem mojego rozstania z Deanem, mówiąc delikatniej.
- Obrażała cię?
- To jest nieważne - widziałem, że było jej smutno, jestem ciekaw co usłyszała od tej małej. - To jak? Gotowy na moją niespodziankę?
- Od urodzenia!
Uśmiechnęła się i zniknęła na chwilę w jakimś sklepie. Wyszła z dwoma ogromnymi kubkami do kawy. Nie dała mi nawet dotknąć ich, tylko pociągnęła mnie dalej. Weszliśmy do jakiegoś budynku, a po chwili trafiliśmy na jego dach.
Alex podała mi kubek i zaprezentowała ręką otoczenie.
- Oto najlepsza gorąca czekolada i najpiękniejszy widok w Krakowie.
Wyciągnąłem szybko telefon i szybko zrobiłem zdjęcie. Wyszło idealnie. Alex, gorąca czekolada i wspaniała panorama Krakowa nocą. Ustawiłem sobie nową tapetę, schowałem telefon i spojrzałem na Alex, robiła mi zdjęcie, a następnie oparła się o barierkę, napawając się widokiem i czekoladą. Dołączyłem do niej i dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, jak piękne jest miasto rozciągające się przede mną.
Zapierał dech w piersiach.
- Pięknie.
Alex się uśmiechnęła, osiągnęła swoje. Podniosła nieznacznie rękę i zaczęła pokazywać kolejne punkty na naszej własnej mapie.
- Ta rzeka to Wisła, przepływa przez całą Polskę, w tym dwa najważniejsze chyba polskie miasta, Kraków i Warszawę. Tam możesz zobaczyć zamek na Wawelu, zabiorę cię tam jutro...
Opowiadała mi o Krakowie, aż skończyła się nam obu czekolada. Spojrzeliśmy po sobie i doszliśmy do wniosku, że czas wracać.
Pół godziny później już spałem.
... rano ...
Obudziłem się na dźwięki jakiejś krzątaniny na dole. Pewnie Alex robiła śniadanie. Dzisiaj musimy zorganizować pogrzeb. Przywróciłem swój wygląd do stanu, że raczej nikt się mnie nie przestraszy i zszedłem na dół.
Alex kręciła się po dole, krążąc pomiędzy kuchnią i jadalnią. Dzisiaj na śniadanie naleśniki!
Podszedłem do niej, myśląc że ją przestraszę. Ledwo stanąłem za jej plecami, a ta się odwróciła i włożyła mi w ręce dwa kubki.
- Zanieś na stół, ja zaraz przyjdę - uśmiechnęła się. Coś w niej się zmieniło od wczoraj. - Nie martw się, że nie udało ci się mnie przestraszyć - pocałowała mnie w policzek. - Chodzisz jak słoń.
Odwróciłem się i zaniosłem te kubki na stół, mocna kawa dla mnie i herbata dla Alex. Jeszcze chwilę i bym je upuścił. Po kilku sekundach pojawiła się i Alex.
Do jej ust cały czas był przyczepiony uśmiech, nad którego znaczeniem zastanawiałem się całe śniadanie.
Dopiero potem dostrzegłem jak pakuje jakiś zeszyt do swojej torebki, kiedy wychodziliśmy.
Ten uśmiech mógł mieć tylko jeden powód. Rozwiązała zagadkę.
W jakie dni chcielibyście, żebym dodawała nowy rozdział?
CZYTASZ
Uciekinierka《ROOM 94》
FanfictionZdrada : 1. to bycie nieuczciwym wobec kogoś, czegoś postąpienie przeciwko niemu i przejście na stronę wroga 2. to niedotrzymanie przyrzeczenia, przysięgi danej komuś. Tak to tłumaczy słownik języka polskiego, ale każdy z nas dobrze zna...