Rozdział 10 - Obrzyganiec

568 40 39
                                    


- Powiedziałem przestań! - chciałem go odsunąć od siebie, jednak przez to, jak bardzo wirowało mi przed oczami, przez alkohol, poleciałem do tyłu plecami. Wpadłem do wanny, w tym samym czasie przywalając głową o nią i z dołu zauważyłem jak nagle Uzumaki wybucha śmiechem. Syknąłem z bólu. Chciałem się podnieś, jednak tak wpadłem, że lekko się zaklinowałem. Do tego alkohol mi wszystko utrudniał. Przyznam, byłem mocno wstawiony.
Spojrzałem znów na blondyna. Ale to będzie upokarzające - Pomożesz?

- Może jakieś magiczne słowo?

- Kurwa wyciągniesz mnie z tąd czy nie? - wybełkotałem

- Co tak agresywnie? - spytał uśmiechając się szczeniacko - Poproś ładnie, to cię stąd wyciągnie

- Nigdy w życiu! - wrzasnąłem i ponowniłem próby wydostania się, ale to na nic - wyciągnij mnie stąd, młotku!

- Poproś

- Nie

- To chyba mogę sobie iść, bo nic mnie tu nie trzyma

- To sobie idź! - krzyknąłem z pogardą a on jak gdyby nigdy nic tylko rzucił mi swoim błogim spojrzeniem i sobie wyszedł zostawiając mnie samego.
Młotek - powiedziałem w myślach

Nadal nie mogę w to uwierzyć, że temu zboczeńcowi tak po prostu pozwalałem by dotykał mnie w takich miejscach. Jednak, gdy to robił odczuwałem przyjemny prąd, który przeze mnie przechodził. Nie umiałem go przez chwilę odepchnąć. Nie wiem czemu. Mam okropny mętlik w głowie. Do tego, po co mu ta wiedza, czy jestem pedałem czy nie? W sumie... Jutro i tak nic nie będę pamiętał.

Mijały minuty a ja nadal leżałem bokiem w tej wąskiej wannie. Gdy próbowałem się podnieść, tylko pogarszałem sprawę. Przez chwilę odpuściłem i nie zwróciłem uwagi, kiedy zacząłem przysypiać.

****

Ciepło..
Czułem ciepło. Było mi na prawdę wygodnie. Leżałem chyba na jakimś mięciutkim łóżku. Promienie słońca świeciły mi w oczy, przez to zacząłem się wybudzać.

Chwila...
Przecież ja zasnąłem w wannie?

Poczułem nagle jak skręca mnie mocno w żołądku. Jak woda podchodzi mi do gardła. Przez chwilę rozglądałem się po nieznanym mi pokoju. Ściany miały kolor wyblakłego pomarańczu. Łóżku było dosyć spore, biurko, szafa, jakieś figurki i obramówki na półkach. Obok łóżka zauważyłem miskę. Od razu wziąłem ją żwawo do ręki i zacząłem do niej wymiotować, jak kot.
Co chwilę nową falę wymiotów przekładałem na tą pomarańczową miskę. Gdy myślałem, że zwymiotowałem już wszystko, czułem kolejne fale wymiotów. Przez to nawet nie zorientowałem się, że ktoś siedzi obok mnie i podaje mi szklankę wody i jakąś małą tabletke.

- Proszę, weź tabletkę i popij wodą - odezwał się do mnie przyjazny i ciepły głos

Spojrzałem w stronę nosiciela tego głosu. Była to młoda kobieta z długimi, czerwonymi włosami, w domowej sukience koloru zielonego i ciemnych tęczówkach. Posyłała mi ciepły i troskliwy uśmiech.

- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy! - zaczęła nerwów machać rękami nadal z uśmiechem - Ta tableta powinna ci pomóc. Będziesz lepiej się po niej czuł, zaufaj mi.

Tak jak powiedziała, wziąłem tabletkę i popiłem ją wodą. Nie znałem tej kobiety. Nawet nie wiem gdzie jestem. A co jeśli...

- Mamo, gdzie jesteś!

Usłyszałem bardzo mi znany głos, że aż nie mogłem uwierzyć, że jego akurat głos słyszę.

PARĘ GODZIN WCZEŚNIEJ...

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz