Sasuke
Po zajęciach czekałem przed szkołą na ławce. Pogoda jakby na złość psuła się. Od zachodu szły ciemne chmury, oznaczające burze. Jednocześnie wiatr wiał prosto w moją twarz, przez co uszy zaczęły mnie piec. Z moich włosów zrobił się jeden, wielki harmider. Czekała mnie rozmowa, którą w dziecinny sposób próbowałem uniknąć. Miałem przez to wyrzuty sumienia, że dziś olewałem Uzumakiego. Z jednej strony chcę znać prawdę, ale z drugiej nie mam pojęcia, czy ona mnie nie dotknie za bardzo. Martwiłem się.
Siedziałem na ławce, podpierając łokciami o kolana. Było zimno, nie powiem. Głowę miałem przechyloną w dół, aby wiatr nie leciał bezpośrednio na moją twarz. Uczniowie nawzajem mijali się, wracając do swoich domów, ponownie jak nauczyciele. Nie liczni tylko wracali na zajęcia dodatkowe.
W pewnej chwili zawibrował mi telefon. Sięgnąłem po niego do kurtki i wyjąłem z kieszeni. Włączyłem go i spojrzałem na wiadomość, która było od Uzumakiego.
Naruto: Nie czekaj na mnie. Muszę zostać na wyrównawczych z biologii, bo dziś prawie Orochimaru łeb mi urwał. Przepraszam, że niepotrzebnie marzłeś na dworze.
Wyłączyłem z powrotem komórkę i schowałem do kieszeni.
– No to nieźle. – burknąłem po chwili i wstałem z ławki.
Z jednej strony cieszyłem się, chociaż nie powinienem. Nie chcę zbytnio o tym rozmawiać. Nawet niewiem, po co wspominałem o tym dziś na stołówce. Jednak reakcja Naruto na to dała mi znak, że jednak coś jest na rzeczy.
***
Wróciwszy do domu, zastałem Itachiego oraz Shisuiego, których było słuchać aż przy wejściu. Byłem pewny, że robili coś w kuchni. Najpewniej gotowali, bo co innego by mogli robić w tym pomieszczeniu. Kurtkę powiesiłem na wieszak, plecak zostawiłem w przed pokoju i wszedłem do kuchni. Zastałem bardzo nietypowo sytuację. Trochę, bardzo.
– Urwę ci te kudły zaraz!
– Spróbuj szczęścia!
– Sądzisz, że nie dam rady?!
– Dotknij je, a obiecuję ci, że obudzisz się z łysiną na głowie!
– Tak, tak. Jesteś bardzo przekonujący...
– Ekhem! – ochrząknąłem i w tym samym czasie cała ich uwaga, skierowała się w moją stronę.
W kuchni panował totalny bałagan. Kawałki sałaty leżały na podłodze, tak samo jak rozsypana mąka na stole i na dłoniach chłopaków. Produkty na blacie walały się wszędzie, woda była rozlana i śmierdziało spalenizną. Byłem nieco zaskoczony tym, że Itachi do takiego stanu doprowadził naszą kuchnię. Zazwyczaj panował tu istny porządek i harmonia. Natomiast oni... Byli w nietypowej pozycji, jednak wolałem już tego nie komentować. Shisui leżał na brudnej podłodze, cały upaprany mąką, a Uchiha siedział na jego biodrach z paczką proszku do pieczenia nad jego głową.
– Czy możecie mi wytłumaczyć, co wy odpieprzacie?
– Twój brat...
– Zamknij się! – uciszył go, Itachi. – Spokojnie, Sasuke. Nic się nie dzieje.
– No... Właśnie widać. – mówiąc to, nawiązałem do aktualnego stanu kuchni. – Na starcie mówię ci, że nie pomogę ci tego posprzątać.
– I dobrze. – poparł mnie Shisui.
– Oj, przymknij się! – zajęczał Itachi, wysypując na niego proszek do pieczenia. Shisui zaczął kaszleć, ponieważ produkt wleciał mu do buzi i nosa. Po chwili jednak odebrał od Itachiego proszek i zaczął w niego sypać produktem. To wszystko doprowadziło do wojny kuchennej, na co nie miałem ochoty patrzeć.
CZYTASZ
To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓
FanficNie oglądałeś anime/mangę "Naruto"? Nie szkodzi. Opowiadanie jest pisane we współczesnym świecie. <3 ~ Część l Sasuke Uchihe można nazwać osobą aspołeczną, z powodu jego nastawienia na otoczenie. Często w szkole był w centrum uwagi przez zauroczone...