Rozdział 33 - Dziesiąty Października 1/2

515 34 27
                                    

Sasuke

Od tamtego incydentu minęły dwa dni. Rodzice Sai'a dogadali się z matką Naruto, więc nie wyszło z tego wielkiej afery. I całe szczęście. Jednak mają zakaz zbliżania się do siebie, a za zniszczenie mojej szafki i imienia szkoły - został zawieszony. Mamy dziś piątek, więc jutro miała się odbyć impreza urodzinowa  Naruto. Po zajęciach pożegnałem się tak jak zazwyczaj z blondynem i wróciłem prosto do domu. Wchodząc do kuchni zastałem brata, który szykował obiad Pachniał wyśmienicie. Jednak nie chciałem mu przeszkadzać, więc po prostu przywitałem się i zasiadłem na kanapie w salonie. Usiadłem po turecku i sięgnąłem po komórkę z tylnej kieszeni spodni. Ponownie tak jak wczoraj, przed wczoraj i dziś rano, wszedłem przeglądarkę by poobczajać jakieś oryginalne pomysły na prezent urodzinowy. Nadal nie miałem prezentu.

Nic, a nic nie pasowało do klimatu Uzumakiego. Miałem jedną myśl, która by się na pewno sprawdziła, lecz to jest ostateczność, aby ją zrealizować. Westchnąłem i ponownie rzuciłem gdzieś telefonem na drugi koniec kanapy. Gdyby nie to, że jesteśmy razem - zapewne kupiłbym mu byle co, bo i tak, czy siak będzie z tego szczęśliwy. Jednak teraz jest moim chłopakiem i na prawdę chcę się postarać.

- Sasuke, chodź po obiad!

Z przemysłeń wyrwał mnie głos brata. Zerwałem się z kanapy i wszedłem do kuchni. Itachi położył już nałożony obiad na blat kuchenny. Jakie było moje zdziwienie, kiedy ujrzałem białą miskę z ramenem. Od razu skojarzyło mi się to z Naruto. Kiedyś wspominał, że uwielbia tą potrawę i że to jego tradycyjny posiłek o każdej porze dnia. Tylko różnica jest taka, że zamiast sam sobie ugotować to kupuje ramen w proszku.

- Ramen?

- A co? Nie lubisz? - długowłosy wziął swoją porcję, którą wcześniej sobie nałożył i zasiadł z nią do stołu w salonie. - Ugotowałem coś innego dla odmiany. Spróbuj, jest dobre.

Wziąłem swoją miskę i usadowiłem się na przeciwko Itachiego, który już smacznie zajadał się obiadem. Rozsiadłem się wygodniej i sam zabrałem się za jedzenie, bo byłem już dość głodny.

- Sasuke.

- Hmm..? - spojrzałem z nad talerza na ciemnowłosego.

- O czym tak ostatnio myślisz?

- Ja? O niczym. - spuściłem wzrok udając, że widok zupy jest bardziej interesujący.

- Chodzisz z głową w chmurach.

- Yhym.

- Głupa ze mnie robisz? To chyba nie jest nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami?

- Nie. A nawet jeśli to i tak nie jest twoja sprawa.

- Wiem, ale gdybyś potrzebował rady, zawsze możesz z tym przyjść do mnie, wiesz o tym.

- W sumie... - jednak zacząłem intensywnie rozważać tą kuszącą propozycję. Odłożyłem łyżkę i oparłem swoje dłonie o podbródek, a łokcie o stół. Spoglądając na uśmiechniętą mordkę długowłosego, myślałem nad sformułowaniem zdań. - Jutro Naruto wyprawia imprezę urodzinową, a ja nadal nie mam dla niego prezentu. Mam na to pieniądze, lecz nie mam pomysłu. Nic nie pasuje do jego klimatu. On uważa, że nie muszę mu nic kupywać, ale ja chcę.

Po wypowiedzianych przeze mnie zdań Itachi też odłożył swoje sztućce i zrobił podobną pozycję do mnie. Przyglądał mi się uważnie ze spokojem, jakbym miał wymalowaną odpowiedź na czole. Zirytowało mnie to trochę. Jednak jego wyraz twarzy był dość stanowczy. Czasami niewiem, jak ją interpretować.

- Kochaliście się już? - zadał po chwili pytanie, które nagle wyprowadziło mnie z toru myślenia. Słysząc to, zrobiłem nienaturalnie głupią minę. Widząc z jaką powagą Itachi wypowiedział te pytanie, mogłem stwierdzić, że wziął do siebie mój problem na poważnie. Więc postanowiłem też zachować powagę.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz