Rozdział 12 - Nieznaczący Układ

560 37 38
                                    

Wiem, że powinniśmy być teraz w szkole na lekcji, ale aktualnie siedzieliśmy w parku na jakiejś pobliskiej ławce. Wiał lekki, cieplutki wiaterek i słońce świeciło dosyć mocno. Po lewej stronie, niedaleko nas znajdował się plac zabaw, gdzie dzieciaki szalały jakby były po mefedronie. Natomiast po prawej stronie była mała rzeczka i mostek drewniany. Na tej ławce siedzieliśmy wspólnie już drugi raz. Pierwszy raz było wtedy przed imprezą Inuzuki. Paliłem spokojnie papierosa a Uchiha wpatrywał się jak w obrazek w krajobraz parku ze swoją pokerową twarzą. Była między nami cisza do czasu.

- Nic nie widziałeś, nic nie słyszałeś...

- Nie mogę o tym tak po prostu zapomnieć - przerwałem mu krótki monolog - Uderzyłeś dziewczynę, na moich oczach zważając na to, że byłeś w szkole i właśnie ktoś mógł wejść w każdej chwili. Masz szczęście, że to byłem tylko ja.

- Sądziłem, że miałeś zamiar to komuś powiedzieć - prychnął kpiąco

- Nie jestem taki - zaciągnąłem się papierosem - Sam nie jestem święty, Sasuke. Nie powiem tego nikomu, jednak chciałbym usłyszeć wyjaśnienia. Tak się nie robi.

- Nie będę ci się spowiadał - odrzekł nadal wpatrując się w jakieś tutejsze drzewa i ławki przed nami - Nie jestem jakimś małym dzieckiem a ty moją matką. Nie będę cię prosił, byś komuś nie mówił. Powiesz, twoja sprawa.

Nie odpowiedziałem nic. Zaciągnąłem się tylko nikotyną spoglądając na niego kątem oka. Dlaczego on nawet teraz wygląda dobrze?

- Po prostu interesujesz mnie, Uchiha - odezwałem się po dłuższej ciszy a on nadal nie raczył na mnie spojrzeć - Jesteś dla mnie taką zagadką, której nie mogę odgadnąć. Co chwila zaskakujesz mnie w interesujących sposobach. Chce cię po prostu lepiej poznać. Wiem, że mówiłeś mi na samym początku bym na nic więcej nie liczył, oprócz kolegowania się...

- I wolałbym...

- Jednak... - przerwałem mu ignorując to, że ujawnił mu się grymas na twarzy - Chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić.

W końcu leniwie odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie, a dokładniej w moje ślepa. Nie dało się wyczytać z jego oczów, co czuł. Zawsze jego mina była obojętna, bez żadnych uczuć. Beznamiętnie wpatrywał się we mnie z lekką kpiną.

- Że ty chcesz się ze mną przyjaźnić?

- Tak - odrzekłem pewnie - Chce się z tobą zaprzyjaźnić. Wiem, że brzmi to idiotycznie, jednak nie zmienię zdania. Od zawsze uważałem cię za kutasa, który nie docenia matki natury. Do czasu, gdy cię osobiście poznałem z innej strony. Okazałeś się w ogóle inną osobą niż sądziłem. O to pierwszy powód.

- A jaki jest drugi? - spytał beznamiętnie nie odrywając kontaktu wzrokowego

- Jesteś po prostu fajny - odparłem rzucając peta na ziemię i zdeptałem go butem, by zgasł - Nie wiem, dlaczego tak odtrącasz wszystkich od siebie. Poza tym dzisiejszy incydent dał mi dużo do myślenia.

- Co masz na myśli z tym ostatnim zdaniem? - spytał z zaciekawieniem i niewie, czy mi się wydawało, czy nawet lekko podenerwowany

- Aż tak musisz nie znosić kobiet, że podniosłem na jedną z nich rękę. To jest oczywisty dowód mojej tezy - Odparłem pewny siebie - Przecież wiesz, że nikomu nie powiem o twojej orientacji seksualnej. Nie mam nic do gejów. Możesz mi ufać i mówić wszystko. Akceptuję...

- Zamknij się! - nagle gwałtownie wstał i wymierzył w moją stronę pięść na co szybko zareagowałem i zdążyłem złapać jego nadgarstek by go zatrzymać - Nic o mnie nie wiesz, a wypowiadasz się na mój temat. Nie interesuj się moim życiem prywatnym. Nie życzę sobie tego.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz