Rozdział 43 - Zbliżające się szare chmury

307 26 19
                                    

Żyje i jednocześnie padam!
Wiem, że rozdziałów nie było baaardzo dawno i za to przepraszam najmocniej, ale moja kondycja psychiczna to jakiś żart. Do tego rozchorowałam się i właśnie pisze to z bólem głowy.

Co do opowiadań to narazie skupie się na tym, a gdy poczuje się w końcu lepiej psychicznie i fizycznie to zabiorę się za wszystkie! Obiecuję! Może wydawać się długie to opowiadanie i trochę przynudzać, ale zbliża się coś, co ma być finałem pierwszego tomu. Tak! Planuje drugi tom i mam nawet dużo pomysłów, ale trzeba najpierw ten zakończyć! Chyba nawet już kiedyś o tym wspominałam. Błędy poprawie potem. Mniejsza!

Nie przedłużając, zapraszam do czytania i do zobaczenia w następnym rozdziale! 😚





Sasuke

– Na co tak się patrzysz? — zapytał Naruto, próbując wyłapać punkt, w którym jestem wpatrzony. Dostrzegł czarnego Mercedesa, z którego po chwili wyszedł mężczyzna w czarnym garniturze. – Kto to?

– Mój ojciec. – mruknąłem sztywno.

Mogłem się założyć o to, że Naruto podobnie do mnie zesztywniał. Ojciec od razu wyłapał mnie wzrokiem i oparł się o maskę samochodu. Na pewno widział mnie z Uzumakim. Nie było takiej możliwości, aby tego nie dostrzegł. Pomimo odległości jaka między nami dzieliła – czułem na swojej skórze chłód, jaki bił z jego spojrzenia. Cholera, przecież miał być dopiero wieczorem. Co on tu robi? Do tego pod moją szkołą?

Byłem w stu procentach pewny, że Itachi przekazywał mi, że rodzice wracają wieczorem. Zagryzłem warge, a po chwili zwróciłem się do Naruto.

–  Muszę do niego iść. Spotkamy się jutro w szkole. – pożegnałem się od razu i pomaszerowałem w stronę czarnego auta.

Gdy byłem na tyle blisko jak trzeba, ojciec obracał po mnie wzrokiem od góry do dołu. Jego twarz była beznamiętna i był niewzruszony. Ciekaw jestem, o czym chcę ze mną porozmawiać.

– Cześć. – przywitałem się.

– Wsiadaj. – nakazał i zrobiłem to.

Zaraz też po mnie wsiadł i odpalił auto. Wyjechał z parkingu i jechaliśmy w stronę naszego domu. Podczas jazdy nie odzywałem się przez dłuższą chwilę. Nie miałem pojęcia jak mógłbym zacząć rozmowę. Do tego nie miałem pewności, czy Fugaku widział nas. Ciekawe, co sobie teraz o mnie myśli, jeżeli rzeczywiście widział. Ku mojemu zdziwieniu głosu pierwszy zabrał mój ojciec.

– Jak w szkole?

– W porządku. – odparłem. – Dlaczego pytasz?

– Interesuje mnie to.

Od kiedy?

– Okej. Nie musisz owijać w bawełnę. – westchnąłem, spoglądając tym razem na niego, jak patrzył  na drogę. – Wiem, że chcesz o czymś ze mną porozmawiać. Ponoć to coś ważnego.

Ojciec westchnął i zwolnił przy zakręcie na nasze osiedle.

– Spotykasz się z kimś?

Tak sądziłem. No cóż...

– Tak. – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie będę owijać w bawełnę i bawić się we słowa wstępne. – Z Naruto.

– To był ten chłopak, który stał obok ciebie?

Czyli widział nas. Cały czas obserwowałem twarz taty, który wydawał się niewzruszony ani pełen gniewu. Tak szczerze to jego oblicze nie wyrażało żadnych uczuć. To jest jedyna cecha, którą podziedziczyłem po nim.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz