Rozdział 29 - "Przecież powinieneś doskonale o tym wiedzieć"

556 34 65
                                    

Naruto

Poniedziałek minął mi spokojnie. Choć trochę się nudziłem sam w domu z bratem to jednak na dobre mi to wyszło. Przemyślałem sobie parę spraw, które męczyły mnie od pewnego czasu. Myślałem też o sobie. O mnie i o Sasuke. Zbliżyliśmy się bardzo do siebie i czuję się z tym na prawdę dobrze. Po tych naszych igraszkach w nocy czułem się jak nowonarodzony. W niedzielę wróciłem z bardzo dobrym humorze. Nawet moja mama pytała się, czy wszystko w porządku.

Jakoś przez południem pisałem do Sasuke, ale dziwnym trafem w ogóle nie odpisywał. Nie odczytywał wiadomości. Nawet nie był aktywny. No cóż. W szkole jest, więc pewnie ma lekcje lub jest zajęty. Co się dziwić. Świat nie kręci się wokół mnie. Sasuke bardzo dobrze się uczy z tego co wiem. W tamtym roku podczas zakończenia roku szkolnego dostał przynajmniej trzy dyplomy, już chuj wie, za co. Może i różniliśmy się tak bardzo, ale jednak coś ciągnie nas do siebie.

Po paru godzinach postanowiłem teraz zadzwonić. Jest po czternastej, więc powinien już dawno skończyć lekcje. Bez żadnego wahania wystukałem jego numer telefonu i zacząłem dzwonić.

Pierwszy sygnał.

Drugi sygnał.

Trzeci sygnał.

Czwarty sygnał.

Piąty sygnał.

Szósty sygnał.

Poczta głosowa.

Westchnąłem zrezygnowany i odłożyłem telefon na moją szafkę nocną.
Miałem cichą nadzieję, że odbierze. Położyłem się na łóżko patrząc w sufit. Pewnie ma wyciszony telefon. Zapomniał go odciszyć i zapewne poszedł na miasto ze swoim przyjacielem, Neji. Nie odpisywał nawet na moje sms'y. No cóż. Pewnie ma gorszy dzień. Nie powinienem się denerwować o takie coś. Każdemu się zdarza nie odbierać telefonów. Jutro porozmawiam z nim w szkole na spokojnie.

Jeśli rzeczywiście ma zły dzień, to nie jest mu już przeszkadzać.

***

Minęła pierwsza lekcja, czyli język angielski z panią Kurenai. Zajęcia minęły trochę nudno, ale sensei dawała nam na tej lekcji dobry wycisk. Wypytywała uczniów z mojej klasy nie pomijając mnie. Było by wszystko w porządku gdyby nie to, że Uchihy nadal nie było. Myślałem, że się spóźni z jakiegoś powodu, więc tylko zerkałem przez okno sprawdzając czy wchodzi do budynku.
I się nie doczekałem.

Po dzwonku miałem zamiar skierować się do Kiby z propozycją, czy idziemy zapalić. W połowie drogi ktoś zaczepił mnie. Usłyszałem moje imię, które ktoś wolał. Odwróciłem się w stronę, z którego dochodził ten dźwięk. Nie ukryłem zdziwienia, kiedy przede mną ustała Ino z przejętym wyrazem twarzy. Miała włosy związane w kitke, czarne jeansy i fioletowy sweter. Widać, że po ostatnich słowach Uchihy dotarło coś do niej. Teraz można z nią normalnie porozmawiać.

– Co się stało, Ino?

– No bo...  – zawahała się przygryzając wargę. Próbowała nie spuszczać wzroku ze mnie. – Ehm... Ja... Czy u Sasuke wszystko w porządku?

– Hę? – uniosłem lewą brew do góry. – Skąd takie pytanie, przecież wczoraj był w szkole.

– Nie było go. – odparła. Poczułem lekki niepokój. – Ale... – znów zagryzła wargę.

Trochę niecierpliwiłem się, więc chwyciłem ją za nadgarstek i poprowadziłem ją w stronę wyjścia ze szkoły. Pogoda akurat dziś sprzyjała, więc nie było żadnego problemu wyjść na świeże powietrze. Zaprowadziłem ją za szkołę, bo jestem pewien, że o tej porze nikt się tam nie kręci, a dziewczyna poczuje się pewniej.
Ustaliśmy przy ścianie. Dziewczyna oparła się plecami o nie, a ja ustałem przed jej postacią.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz