Rozdział 34 - Dziesiąty Października 2/2

635 35 38
                                    


3692 słów

Sasuke

Muzyka dudniła na prawie cały dom, więc doskonale słyszałem każdą nutę, którą puszczał DJ. Dodawała jednocześnie klimatu w pokoju Naruto, który w tym czasie zaczął przeszukiwać swoją szafkę na bieliznę w znaczącym celu. Na cały ten pomysł z tymi upominkami wpadłem przypadkiem. Pomyślałem, że dam mu tym trochę rozgrywki i chciałem zobaczyć, czy w ogóle się w to zaangażuje, czy wyśmieje, że to dziecinne. Aczkolwiek zadziałało bardzo dobrze, a skutki są bardzo dobrze widoczne. Z tym przebraniem się w jego rzeczy, to tak na prawdę  był to nagły impuls z myślą, że doda to temu wszystkiego klimatu. Jak sam jak ze świeczkami.

Byłem z siebie dumny i jednocześnie bardzo szczęśliwy tym zwrotem akcji z jego strony. Ja na prawdę go kocham.

— Mam coś! — krzyknął, podnosząc się z podłogi z kolejną białą kopertą w dłoni. Podał mi ją. Spoglądając na jego oblicze, w oku widać było tą iskierkę szczęścia i nadzieję, że od razu wytłumacze mu i pokaże, co w niej jest. Jednakże miałem trochę inne plany. — Co to jest?

— Dowiesz się, jak znajdziesz ostatni.

—  Draniu, grasz na mojej cierpliwości!

— Mówi się trudno — Naruto podszedł mimowolnie do mnie, a ja swobodnie  zarzuciłem swoje ręce na jego szerokie barki. Próbowałem bić się ze swoją siłą woli, jednak patrząc na te piękne, cudowne, morskie, niebieskie tęczówki czułem się bezsilny. Jedną dłoń wtopiłem w blond kosmyki, które były już minimalnie przetłuszczone, lecz nadal mięciutkie. Pocałowałem go tak namiętnie, jak tylko potrafiłem. Sam powoli niecierpliwiłem się, ale mamy jeszcze całą noc. Wszystko w swoim czasie.

Wszystko w swoim czasie... Wszystko...

Przerwałem niechętnie ten boski pocałunek i nachyliłem się ponownie nad jego uchem.

— Dam Ci podpowiedź. Idź do łazienki — mruknąłem uwodzicielsko.

Zaraz potem poczułem jak ciepło, które było przy mnie odchodzi, a sam blondyn odsuwa się. Patrząc na jego oblicze uśmiechał się szeroko, że aż sam musiałem unieść kąciki ust. Boże kochany, jaki on ma cudny uśmiech. Nie chciałem go już zatrzymywać w momencie kiedy już biegł w stronę łazienki, którą miał w pokoju. Zostawił uchylone drzwi i można było usłyszeć stukot i szelesty. Miałem obawy, że nie spodoba mu się to, co dla niego mam. No, ale cóż... Zawsze miałem dobre intencje. Starałem się jak mogłem.

Po kilku minutach Naruto wyszedł z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi i podszedł do mnie z niewielkim pudełkiem, które samo w sobie nie było duże. Coś w rodzaju wielkości opakowania od telefonu. Na jego twarzy było małe zdziwienie, lecz zaraz przemieniło się w szeroki uśmiech. Wziąłem poprzednie dwie koperty z biurka i sam z niego zszedłem, by usadowić się wygodnie na łóżku. Uzumaki poszedł w moje ślady.

— To już wszystko?

— Tak.

— W końcu! — odparł szczęśliwy, przybliżając się do mnie co nie co. — Zacznijmy od kopert, zgoda?

— Taki miałem zamiar od początku. — prychnąłem. Blondyn wziął pierwszą kopertę, którą znalazł i po chwili sprawnie otworzył. Wyjął rzecz, która okazała się zaproszeniem na jakąś uroczystość. W pierwszej chwili Naruto nie wiedział jak to skomentować, ponieważ nie spotykał się z takimi prezentami.

— Dostałem zaproszenie na ślub mojego kuzyna, który ma zamiar żenić się za miesiąc, czyli mniej więcej pod koniec listopada. Są zaproszeni moi rodzice, Itachi i ja. Każdy z nas może wziąć jedną osobę towarzyszącą. Chcę abyś towarzyszył mi jako mój partner — oznajmiłem bez żadnych skrupułów lub zawahania. Patrząc w prosto w jego oczy, które w tej chwili wyrażały zdziwienie i niedowierzanie. Byłem trochę niespokojny, bo nie miałem pojęcia, jak zareaguje Naruto. Bałem się, że odrzuci moją propozycję, ponieważ wstydzi się mnie, a co gorsza nie przyznawał się do naszego związku.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz