Rozdział 47 - Owijanie W Bawełnę

291 23 41
                                    

Naruto

Już sam się pogubiłem. Próbowałem poukładać sobie wszystko w myślach, lecz po chwili znów miałem totalny bałagan. Po głowie chodziło mi sterta pytań, na które, oczywiście, nie znałem odpowiedzi. Na zdjęciu, które zobaczyłem na ekranie telefonu Karin, mentalnie poczułem, jak życie przekręciło mi się do góry nogami. Wpatrywałem ślepo w wyświetlacz z czarną dziurą w mózgu. Serce podeszło mi pod gardło, a jednocześnie w pomieszczeniu zrobiło się jakoś gorąco.

– Ja... przecież to... to nie moge być ja! –  w końcu wyksztusiłem z siebie. – Nie mam pojęcia, co to za dziewczyna ze zdjęcia.

– Naruto, tutaj ewidentnie widać ciebie i jakąś dziewczynę. – odezwała się znudzona. Oddałem jej komórkę.

– Przecież to nie ma sensu. – podparłem łokcie o kolana i złapałem się nerwowo za kosmyki włosów.

– Brałeś coś wtedy?

– No nie, oszalałaś!? Dopiero co wyzdrowiałem. Gdybym miałbym coś brać...

– To, jakim chujem, jesteś na zdjęciu razem z dziewczyną, którą twierdzisz, że nie pamiętasz, że nie znasz jej i w dodatku się wszystkiego wypierasz!?

– Mówię poważnie! – krzyknąłem, sam nie będąc pewny swoich słów. – Jedynie pamiętam, że jakaś dziewczyna przyszła do mnie w piątek...

– I zachciało ci się ruchania?

– Popieprzyło cię, do chuja?! – warknąłem siarczyście, na granicy wytrzymałości.

– To w końcu zdradziłeś go, czy nie, kurwa!?

– Nie wiem!

Zacisnąłem, trzęsące się pięści. Puls momentalnie podniósł mi się. Między nami zapadła cisza. Moja odpowiedź "nie wiem" ewidentnie świadczyła o tym, że waham się, że jednak nie jestem pewny. Nie mam pojęcia, ile w sobie to miało prawdy, ale na ten moment miałem naprawdę mieszane uczucia. Obserwując oblicze Karin, było można ujrzeć niesmak i chęć mordu do mojej osoby. Uzumaki, spieprzyłeś na całej linii.

Siedziałem na krześle obrotowym na przeciwko niej. Obserwowała mnie intensywnie za tych swoich szkieł. Przecież... To nie ma sensu. Nie mogłem zdradzić, Sasuke. Nie mogłem! Przecież go... To na pewno musi być jakaś pomyłka lub fotomontaż. Jestem tego pewny, ale nie mam jak tego udowodnić. W sumie... a co jeżeli doszło coś pomiędzy nami? Totalnie nie pamiętam tej dziewczyny. Nie mogę przypomnieć sobie, kto wtedy mnie odwiedził. Jakby ktoś podał mi mocny lek, po którym totalnie odleciałem.

– Naruto... – zaczęła czerwonka, już bardziej niemrawo. – pomimo wszystko, jakie będziesz miał wytłumaczenie, to zdjęcie jest zbyt realne, aby zaprzeczyć tego treści. Na tym zdjęciu, jak byk, widać twoją twarz i ciało kobiety. Ewentualnie Uchiha mógł zmienić płeć, ale w to wątpię...

– Przecież go nie zdradziłem... – mamrotałem do siebie.

– Prędzej czy później, to tylko kwestia czasu, kiedy to zdjęcie do niego dotrze.

– Karin, ja naprawdę...

– To nie mi powinieneś się tłumaczyć. – przerwała twardo, nadal taksując mnie wzrokiem. Podłoga to był najlepszy punkt do obserwowania, właśnie w tej chwili.

– Naprawdę uważasz, że mógłbym go zdradzić? – spytałem desperancko, na granicach spokoju oraz wytrzymałości emocjonalnie. Miałem ochotę w coś uderzyć, krzyknąć, po prostu się wyżyć. Nie umiałem pojąć możliwości, w której faktycznie zdradzam Sasuke.

Wyraz twarzy Karin dało mi oczywistą odpowiedź.

– Szczerze? Tak. Nawet nie dziwi mnie sytuacja, w której właśnie jesteśmy, Naruto.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz