Rozdział 27 - "Czuję jakbym miał zaraz eksplodować"

616 41 54
                                    

Sasuke

- Ostatni raz idę z tobą gdziekolwiek. - powiedziałem otwierając drzwi od swojego domu wchodząc z trzema torbami zakupów. Zaraz za mną wszedł Naruto, który miał dwie reklamówki produktów. Zamknął drzwi za sobą. - Nie wiem, po co tyle kupiłeś, ale ja nie będę tego jadł.

- To sam sobie zjem. - zdjął buty i z torbami pokierował się w stronę kuchni. Ja zaraz po nim zrobiłem to samo, kładąc zakupy na blacie.

Nie sądziłem, że jeśli pójdę z tym młotkiem do supermarketu, zamieni się w takiego rozwydrzonego bachora. Zachowywał się jakby nigdy nie widział produktów żywności. Już nic nie mówiąc o tym, kiedy jego nadajnik wykrył półkę z zupkami chińskimi. Jedna z tych reklamówek właśnie jest do połowy wypełniona tym świństwem. Nie rozumiem, jak on może to jest. Czy on jest tego świadomy jak to niszczy żołądek?

- Żebyś mi później nie marudził, że brzuch Cię boli.

- Nie sądzę by taka sytuacja nastąpi.

- Nie bądź taki pewny. - zacząłem powoli rozpakowywać zakupy i chować do lodówki. - Mam zamiar coś dziś ugotować. Chcesz ze mną?

- A nie możemy czegoś zamówić?

- Moja kuchnia jest lepsza. - stwierdziłem pewnie.

- No, nie wiem.

- Jak spróbujesz to się dowiesz.

Mój brat Itachi jest bardzo dobrym, domowym kucharzem, więc już od najmłodszych lat uczył mnie gotowania. Na początku nienawidziłem tego. Za każdym razem kiedy próbowałem coś ugotować, pieprzyło się. Nie wychodziło mi albo przypalałem. Jednak po dłuższym czasie zacząłem już w miarę łapać, co i jak. Za każdym razem jak Itachi gotuję, staram się temu przyglądać jak mogę lub pomagać. Teraz po prostu nie ma kiedy. Musi zajmować się ciężarną narzeczoną, a ja szkołą.

- Jadłeś kiedyś dewolaje?

- Co to jest? - spytał Naruto nastawiając wodę na herbatę.

- Czyli nie jadłeś. - odpowiedziałem za niego. - Przygotuj sobie jakiś fartuch i zaraz zabieramy się za gotowanie.

- Nie umiem gotować! - jęknął Naruto.

- To się nauczysz.

- Proszę, Sasuke...

- Jesteś u mnie, czy u siebie? - zadałem mu pytanie, na które obaj znaliśmy tą banalną odpowiedź.

***

Time skip ( ponieważ zbytnio nie wiem jak działa proces robienia )

- Ej, to jest na prawdę dobre. - skomentował blondyn rozkoszując się kawałkiem mięsa w buzi. - Chyba kiedyś jadłem coś podobnego, ale nie wiedziałem, jak to się nazywa.

- To teraz wiesz.

Gotowanie zajęło nam półtora godziny, więc było już po szóstej. Zaczynało się ściemniać, ponieważ takie były uroki października. I jesieni. Deszcz też tak samo zaczął padać. Siedzieliśmy aktualnie w salonie przy stole na przeciwko siebie. Przebrałem się ponownie w swój dres, a Naruto w koszulkę i spodenki dresowe.
Nie wiem dlaczego, ale jedzący Naruto wyglądał strasznie uroczo. Zapatrzyłem się w niego żując potrawę. Wyglądał jakby mu to bardzo smakowało. Z tego powodu lekko uniosłem wargi. Wiem, że dobrze gotuje i...

- Mam coś na twarzy?

Z przemyśleń wyrwało mnie pytanie.

- Nie.

- To czemu się na mnie patrzysz jak szpak w pizde? - uniósł z przyzwyczajenia brew.

- Że co? - zapytałem trochę zaskoczony. - Na ciebie? Już ściana w gabinecie mojego ojca wydaję się bardziej interesująca niż ty.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz