Rozdział 28 - Cisza przed burzą

614 35 72
                                    

Naruto
2 godziny wcześniej...

Wstałem dziś wyjątkowo bardzo wcześnie choć nie spodziewałem się tego po sobie. Zazwyczaj po takim wysiłkach jak wczoraj wieczorem śpię co najmniej do dziesiątej. Wstaje, patrzę na zegarek, a tu ósma. Przeklnąłem pod nosem, ale mimowolnie się uśmiechnąłem. Spojrzałem w dół na moją księżniczkę, która była wtulona w mój tors. Miał jeszcze twardy sen. Wyglądał tak strasznie uroczo. Słoneczko już dawno dało o sobie znać. Wtedy sobie przypomniałem, że nie zasłoneliśmy rolet. Stety lub niestety musiałem jakoś wyjść z uścisku Uchihy i wstać.

Gdy w końcu mi się to udało delikatnie ułożyłem go w wygodnej pozycji i ponownie przykryłem go szczelnie kądrą. Spał spokojnie. Wyglądał jak niewinne dzieciątko. Po twarzy mogę poznać, że nic mu się nie śni negatywnego.

Bardzo dobrze.

Wyszedłem z pokoju w pomarańczowych dresach, które miałem w swoim plecaku i oczywiście nałożyłem. Najpierw poszłem do łazienki, załatwiłem swoje potrzeby i ponownie wyszłem. Zszedłem na dół, na parter. W domu panowała cisza jednak co się dziwić, jeśli byliśmy sami. Przez jedną noc u Sasuke zdołałem zapamiętać prawie każdy zakamarek jego domu.
Postanowiłem, że może mu coś ugotuję, choć wiem, że mój talent do gotowania nawet nie przebija pierwszoklasisty. Jednak po wczorajszych dewolajach, które dla nas ugotował musiałem mu się jakoś zrekompensować.

Pewnym krokiem weszłem do kuchni otwierając lodówkę. Było dużo produktów, ale nie miałem pomysłów na oryginalne śniadanie. Jedynie co umiałem robić to naleśniki, które same w sobie też były takie sobie. Uczyłem się ich, ponieważ kiedyś chciałem zrobić wrażenie na mojej mamie, która zawsze płakała z ironią, gdy widziała mnie przy kuchence. Po dłuższej chwili, gdy chciałem w końcu wyjąć potrzebne produkty usłyszałem odgłos przekręcających się kluczy w zamku. Od razu zesztywniałem, a serce prawie wyszło mi z gardła.

Drzwi zapewne się otworzyły i usłyszałem kroki.

Co robić? Co robić? Co robić?!

Nie mam pojęcia kogo mogę się spodziewać.

- Oni chyba jeszcze śpią. - usłyszałem damski głos z korytarza.

Byłem trochę spanikowany.

W końcu do salonu zawitały dwie postacie, które stanęły w progu salonu. Momentalnie skierowały całą swoją uwagę na mnie. Cholera. Byłem cały spięty. Przez chwilę stałem w osłupieniu. W salonie zastałem mężczyzna w podobnym wzroście do mnie, długimi czarnymi włosami, które były związane w kitke, czarnymi oczami i charakterystycznymi zmarszczkami pod oczami. Z wyglądu bardzo przypominał Sasuke. Bardzo bardzo. Obok niego stała kobieta w pięknych brąz włosach, też czarnych oczach, ale wyglądała zupełnie inaczej. Miała trochę brzuch wypuchnięty.

To muszą być jego rodzice.

- Dzień Dobry, państwu. - uśmiechnąłem się nerwowo i lekko ukłoniłem głowę. Czułem jak pot spływa po moim czole.

- Oj, bez przesady nie tak oficjalnie. - ciemnowłosy zaśmiał się. - Jestem Itachi Uchiha, brat Sasuke. A ty? Nie przypominam sobie twojej twarzy. Poza tym, gdzie jest mój braciszek?

- Brat Sasuke? - od razu podniosłem głowę i popatrzyłem zdezorientowanych na mężczyznę. Zrobiłem głupią minę, na co brunet się cicho zaśmiał. W końcu... zadałem idiotyczne pytanie.

- Tak. Jestem starszym bratem Sasuke. A ty?

- Uzumaki Naruto. - ponownie podałem starszemu nerwowy uśmiech i z przyzwyczajenia podrapałem się po karku.

- Ah to ty jesteś tym Naruto, mam rację?

- Zależy, o co chodzi.

- Rozmawiałem wtedy z tobą przez telefon, kiedy mój braciszek spał u ciebie i ty odebrałeś za niego telefon. Nie myle się, prawda?

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz