Epilog

485 29 67
                                    

Nie chciałam już przeciągać, więc macie tu epilog. Sama w to nie wierzę, że to już koniec pierwszej części TZS. Mam nadzieję, że wam się spodoba i dziękuję każdemu, kto był aktywny i czytał moje pracy! No uwielbiam was <33

Możecie sprawdzać moją tablice ogłoszeń, bo znajdą się nowe, ważne wpisy na temat reszty moich opowiadań. Pamiętajcie, że to jeszcze nie koniec i będzie część II!




Sasuke

Jak na sobotni ranek wstałem dosyć wcześniej. W nocy nie mogłem za bardzo spać, ponieważ była pełnia. Przekręcałem się z jednego boku na drugi. Raz poduszka była za twarda, później było mi za gorąco to otworzyłem balkon. Po paru minutach musiałem okryć się szczelnie kołdrą, bo było w pokoju za zimno. Przespałem może cztery godziny, mniej więcej. W momencie kiedy się przebudziłem, nie miałem zamiaru jeszcze z łóżka wstawać, lecz telefon zaczął dzwonić na całe pomieszczenie. Leżał na biurku, a to oznaczało, że musiałem podnieść swoje cztery litery i odebrać. Podnosząc się wyklinałem, że mogłem wyciszyć telefon i udawać, że nie słyszałem go. Kiedy spojrzałem w wyświetlacz komórki, zdziwiłem się i nacisnąłem na zieloną słuchawkę.

– Co?

Nie "co" tylko "słucham", emosie. – odezwał się głos Hyuugi po drugiej stronie słuchawki. - Jesteś w domu?

A gdzie indziej mógłbym być?

To ubieraj się. Zaraz u ciebie będę.

– Co? Ale po co? – w tym samym momencie rozłączył się. Trochę zdezorientowany próbowałem do niego oddzwonić, ale tylko włączała mi się poczta głosowa.

Westchnąłem ciężko i wygiąłem się w łuk, aby trochę się rozprostować. Spojrzałem w dół na swoją stopę, która miała plamę fioletowej barwy. Rana powoli się goiła, a to było trochę męczące. Gdy miałem zamiar wyjść z pokoju i odbyć swoją poranną toaletę, usłyszałem dzwonek do drzwi, który rozbrzmiał po całym domu. Bodajże nie minęło pięć minut od rozmowy telefonicznej.

– Otworzę! – zakomunikował Itachi z dołu. Było słychać otwieranie się drzwi, a potem... – O, cześć, Neji! Jak dobrze cię widzieć!

- Hej, Itachi. Ja do Sasuke. - usłyszałem niższy ton przyjaciela.

- Wejdź, jest na górze. Chyba jeszcze śpi.

Wyszedłem z pokoju i wtedy mogłem dosłyszeć kroki ze schodów, a później zobaczyć postać chłopaka. Spojrzawszy na Neji'ego zeskanowałem go od góry do dołu. On również zrobił to samo, kiedy stanął na przeciw mnie. Jego długie, brązowe włosy były związane w niski kucyk. Miał na sobie białą koszulę wyjściową, gdzie rękawy były podwinięte do łokci. Czarne lekko zdarte jeansy, białe Nike air forcy ze znaczkiem logo czarnym, na nadgarstku wisiał srebrny, markowy zegarek. Przyzwyczaiłem się do tego, że Hyuugi stylówki zawsze muszą się reprezentować drogo i najlepiej.

- Miałeś się ogarniać. - zarzucił.

- Sądzisz, że w pięć minut zdążę ci się odpieprzyć na bóstwo? Dopiero co z łóżka wyległem. - zmarszczyłem brwi. - Tak w ogóle, gdzie ty chcesz iść z samego rana?

- Idziemy na miasto. - przyznał beznamiętnie i bez skrupułów.

- Ale...

- Będę czekać na dole. Wystarczy ci dziesięć minut?

- Piętnaście i będę gotowy.

***

Każdy normalny człowiek dzisiejszego dnia wstał by z łóżka jakoś dopiero po jedenastej. Na spokojnie ruszył by swoją dupę z pokoju, zjadł domowe śniadanie, wziął długi, relaksujący prysznic. A ja zamiast te wszystkie czynności robić, znajduje się w centrum Konohy, czyli w Galerii Głównej. Dokładniej w kawiarni, gdzie o tej porze nie było jeszcze za wielkiego tłumu. Ubrany w byłem białą bluze bez kaptura i czarne rurki. Włosy przed wyjściem zdążyłem doprowadzić do ładu. Na nogach miałem zwykle Vansy i kurtkę powieszoną na krześle.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz