Rozdział 3 - Nieudana "randka"

709 45 36
                                    

Kiedy wróciłem do domu do moich nozdrzy dotarł przyjemny zapach dobrego obiadu. Zdjąłem buty kładąc je do szafki, odstawiłem parasolkę na wieszak i poszedłem w głąb mieszkania. Wchodząc do salonu połączonego z kuchnią zastałem mojego ojca, czytającego przy stole gazetę.

— Już wróciłeś? — spytał Minato wyglądając na mnie z nad gazety. — myślałem, że będziesz później.

— Dziś jestem wcześniej, ale i tak za godzinę wychodzę — posłałem mu uśmiech idąc do kuchni, a ojciec uniósł lewą brew.

— Gdzie się wybierasz?

— Idę na randkę. — uśmiechnąłem się usatysfakcjonowany, wyjmując głęboki talerz z szafki z zamiarem nałożenia sobie obiadu.

— Chyba randki nigdy ci się nie znudzą — odrzekł zrezygnowany ojciec, wracając do czytania interesującej gazety. Mój tata doskonale wiedział o moim zamiłowaniu do randek i spotykaniu się z dziewczynami. W końcu sam taki był z czasów młodości. — Poza tym do póki lekcji nie odrobisz, nigdzie nie wyjdziesz.

— Tak, tak, wiem — nalałem  rosołu do talerza, który zapewne przygotował dziś mężczyzna i usiadłem na przeciwko ojca przy stole w salonie. — Jak ci dzień minął?

— Mogło być lepiej — odłożył  gazetę na stół. — ciężko było dziś w pracy i plecy mnie bolą.

— A gdzie mama?

— W pracy jeszcze i będzie dopiero wieczorem. — oznajmił powoli wstając z krzesła. — idę się położyć. Umyj po sobie naczynia i nie wracaj dziś późno. Obudź mnie jak będziesz wychodził.

— Dobrze, idź się prześpij — tata posłał mi szeroki i jednocześnie zmęczony uśmiech i skierował się w stronę swojej sypialni, która znajdowała się na parterze domu.
Ja natomiast dokończyłem po minucie jeść pyszny obiad i poszedłem do siebie do pokoju.

Założyłem na siebie zwykłe jeansy ze zdartymi dziurami na kolanach oraz czarno-pomarańczową bluzę z logo firmy. Przez jakiś czas leżałem na łóżku nic nie robiąc i spoglądałem na sufit. Myśląc tak o wszystkim i niczym, przypomniał mi się dzisiejszy dzień oraz kolor oczu pewnej osoby z mojej szkoły. Nadal nie chciało mi się w to wierzyć, że to nie są soczewki, a naturalny kolor jego tęczówek. One były naprawdę czarne. Ledwo dostrzegałem w nich źrenice.
Wziąłem telefon do ręki , który leżał obok mnie i spojrzałem na godzinę.

W pół do siedemnastej.  Żwawo wstałem z łóżka i podszedłem do biurka, które stało przy oknie.
Chwyciłem za portfel, gumy do żucia i wrazie czego prezerwatywy z łazienki. Kto wie jak się skończy dzisiejsza randka? Zawsze lepiej być zabezpieczony.

                          °°°°°°°°°°°

Przebywałem w salonie wspólnie z Itachim i jego partnerką, Izumi. Oglądałem jakiś tandetny serial na na telewizji, a ta dwójka w tym czasie siedzieli przy stole i grali w popularną grę karcianą "Uno". Czasami było tak głośno, że zastanawiałem się, czy nie można w człowieku zmniejszyć decybeli. Nie podgłaszałem telewizji, bo nie widziałem w tym sensu. Byli ode mnie starsi, ale zachowywali się jak dzieciaki.

— Uno po Unie! — krzyknęła brązowowłosa, kładąc ostatnią kartę na stół — Juz trzeci raz z rzędu wygrałam z tobą, kochany.

— Głupi zawsze ma szczęście — kąciki ust brata uniosły się triumfalnie, a Izumi za ten tekst, lekko trzasnęła go w głowę — No co?!

— Sam jesteś głupi — zaczęła powoli segregować karty by zaraz je schować — Która godzina? — spytała po chwili.

Itachi wziął w dłoń telefon i spojrzał na godzine.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz