Rozdział 5 - Pomarańczowy plaster

659 43 65
                                    


Kobieta wskazała palcem w stronę kozetki, abyśmy tam usiedli. Bez sprzeciwu zrobiliśmy to. Popatrzyłem na pielęgniarkę, która ku mojemu zaskoczeniu nie miała na sobie swojego uniformu. Przez chwilę zastanawiałem się nad tym, lecz w końcu pokręciłem głową.

— Kurcze, spóźnię się — mruknęła cicho pod nosem brązowowłosa.

Uniosłem brew ku górze.

— Coś się stało? — spytał Uchiha siedzący obok mnie.

— Nie, ale miałam właśnie wychodzić do lekarza, ale muszę się jeszcze wami zająć — przyznała niechętnie, lecz na jej twarzy nadal gościł się trochę nerwowy uśmiech. Jednocześnie szukała czegoś w szafce przy biurku.

— Skoro tak to może niech pani idzie, a my zajmiemy się sobą? Damy sobie radę!

Dosyć niespodziewanie wypadłem z taką nietypową ofertą, jednak widziałem po kobiecie, że ta wizyta musi być ważna. I nie może się spóźnić. Czułbym się głupio, że przez naszą, podkreślam naszą, kobieta spóźniłaby się na wizytę.

— Nie będziemy grzebać, a klucz oddamy do sekretariatu. Nie chcemy pani sprawiać problemu.

Przez chwilę patrzyła na nas jakby nad czymś się zastanawiała. Uśmiechnąłem się promiennie, bo nic innego nie przyszło mi do głowy i po chwili kobieta wyjęła za szyby apteczkę.

— Dobrze, przekonałeś mnie — westchnęła z ulgi, uśmiechając się. — wiecie o tym, że nie powinnam was zostawiać samych tutaj, więc ani mru-mru dyrektorce Tsunade, zrozumiano? Nie chciałabym wdawać się z nią bezsensowny konflitk. Macie tu apteczkę i z niej skorzystajcie.

Położyła białe pudełko z czerwonym krzyżykiem na brązowe biurko.

Na samo imię kobiety przeszły mnie ciarki. Pani Tsunade Senjuu jest naszą dyrektorką liceum. Jest stanowczą kobietą, surową i nie daje sobie dmuchać w kasze. Ma swoje zasady, których pilnie trzyma. Jest perfekcjonistką i wszystko musi iść po jej myśli. Nikt wolałby jej nie podpadać ani zadzierać. Niektórzy nazywali ją postrachem szkoły. Pamiętam kiedy pierwszy i ostatni raz trafiłem do niej na dywanik w pierwszej klasie liceum, ponieważ wziąłem od znajomego jedną z tarantul i włożyłem do biurka pana Orochimaru. Zabrał mnie wtedy do dyrektorki i ledwo uszedłem z życiem. Twardy myślałem, że Tsunade gdyby chciała, byłaby wstanie zamordować mnie swoim spojrzeniem.

Od tamtej chwili Orochimaru żywi do mnie nienawiść i same negatywne emocje.

— Zaufam ci Uzumaki i zostawiam ci mój gabinet pod twoją opiekę.

Usłyszałem prychnięcie Sasuke, ale zignorowałem reakcje bruneta, bo byłem zbyt zajęty delektowaniem się tą chwilą. Lubię czuć się odpowiedzialny oraz tą satysfakcję, gdy ktoś mi mówi tego typu rzeczy. Trochę śmiesznie to brzmi, ale schlebia mi to. 

— Mam nadzieję, że kiedy wrócę to wszystko będzie na swoich miejscach.

— Oczywiście! — wyszczerzyłem się i odruchowo wstałem z kozetki. — ma pani moje słowo.

Ostatni raz jeszcze spojrzała na naszą dwójkę, delikatnie uśmiechając się do nas, po czym żwawym krokiem opuściła gabinet.

 

Sasuke

— Ja bym się bał cokolwiek zostawiać pod twoją opieką — przyznałem nie ukrywając tego, że cała ta sytuacja z pielęgniarką bawiła mnie.

— Jakbyś lepiej mnie znał, zmieniłbyś zdanie.

Naruto wziął apteczkę z biurka i usiadł na kozetce przodem do mnie. Niebieskooki otworzył apteczkę i wyjął z niej wodę utleniową oraz plastry. Odkręcił buteleczkę od wody i polał kropelkę na swoją rozciętą wargę. Przy tej czynności krzywił jednoznacznie twarz. Gdy chłopak chciał już naklejać plaster, odezwałem się.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz