Rozdział 26 - Weekend, który zapowiada się bardzo dobrze

580 39 71
                                    


Sasuke

Gdy wróciliśmy do domu nie zastaliśmy nikogo. Itachi podczas jazdy mówił mi, że akurat gdy wyjechałem, rodzice byli, a dziś się znów po prostu minęliśmy. Nie przejmowałem się tym zbytnio. Przyzwyczaiłem się do takiego traktowania. Wystarczy mi brat, którego mam na wyciągnięcie ręki, który też jest moim wsparciem i... Naruto. Nadal nie wiem, co jest pomiędzy nami. Wszystko się skomplikowało. Wycieczka, Impreza, alkohol, całowanie się w wannie, gdy byliśmy nadzy. Nie wspominając już o tej natrętnej kelnerce z tamtego baru. Później wyznania i teraz to.

Ja nawet nie wiem, jak to nazwać.

Po prysznicu szybko wytarłem się starannie ręcznikiem, nałożyłem czarne spodenki dresowe wraz z bokserkami. Nie czułem potrzeby zakładania narazie koszulki. Brudne ciuchy od razu wsadziłem do pralki i wyszłem z łazienki. Śpieszyło mi się trochę, ponieważ byłem głodny. Nie miałem nawet okazji się przejrzeć w lustrze. Mam czas na to. Teraz chciałbym coś zjeść.

Zszedłem na parter wchodząc do kuchni, która była połączona z salonem. Popatrzyłem na brata, który coś smarzył. To coś samo w sobie ładnie pachniało. Czuć było na całym parterze. Podeszłem bliżej niego by przyjrzeć z tego bliska. Itachi nie odrywał chwilowo wzroku od patelni.

- Za ile skończysz? Głodny jestem.

- Cierpliwości. Nic się nie stanie tak trochę poczekasz. - zachichotał, a ja oparłem biodra o blat kuchenny. - Poza tym, jak zjemy, musimy porozmawiać.

- A już myślałem, że dałeś sobie spokój. - westchnąłem zirytowany.

- Sasuke, na prawdę...! - oderwał wzrok od patelni i spojrzał na mnie, ale w połowie zdania nagle jakby zaciął się. Przyglądał mi się dość dziwnie i podejrzliwe. Posłałem mu niezrozumiały wyraz twarzy.

Dopiero po paru sekundach uśmiechnął się i ręką przejechał po moim obojczyki.

- Widzę, że ktoś już Cie oznaczył. - zachichotał. Już rozumiejąc, o co mu chodzi posłałem mu złowrogie spojrzeniem, a rumieniec wylał mi się na mojej twarzy. - Wiem, że nic mi nie powiesz, więc będę musiał cierpliwie czekać, kiedy sam go lub przyprowadzisz. Mam nadzieję, że masz dobry gust, oczywiście po mnie.

- Nie rozśmieszaj mnie.

- Oj, ty mój buraczku! - powiedział tonem takim jak do dziecka i złapał obiema rękami moje policzki, które zaczął rozciągać na różne stronę. - Nie dąsaj się.

- Ale Ci zaraz przyjebie, Itachi.

- Prędzej to ty wpadniesz przypadkiem na tą patelnię i bym musiał jechać z tobą do szpitala z poparzeniami. Kto by później chciał chłopaka z obrzydliwymi bliznami. - wyłączył gaz i zaczął przesypywać warzywa na talerz. Potem wyjął talerz i nasypał na niego większą ilość warzyw z patelni. Naczynie odłożył na kuchenkę a do rąk wziął talerz z jedzeniem i podał swojemu bratu przed nas. - Proszą, wasza królewska mość. Mam nadzieję, że księżniczce będą smakować warzywa, które sam przyrządziłem.

- Co wy macie z tymi cholernymi księżniczkami?! - nadąsałem i przyjąłem od brata jedzenie. Potem poszedłem z nim do stołu, usiadłem i złapałem za widelec.

- Nie wiem. Gdybyś był dziewczyną, wyglądał byś jak królewna śnieżka tylko w wersji alternatywnej - zaśmiał się brat, siadając obok mnie z talerzem jedzenia. - Ale ja się nie znam. To moje zdanie. Może dla tego ten ktoś mówi do ciebie księżniczka.

Nie odpowiedziałem nic, tylko zabrałem się za jedzenie.

Podczas posiłku czasami zerkałem na brata, który wydawał się czymś zamartwiać. Ślepo wgapiał się w jedzenie, a długie włosy opadały mu na twarz.

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz