Rozdział 38 - Kręgle

422 27 47
                                    


Wybaczcie za brak rozdziałów przez dwa tygodnie. Miały być wyjaśnienia, więc będą. Na początku po prostu brakowało mi nagle weny i skupiłam się również na moim innych księżach, np. NJJZ. Uważam, że nią najbardziej niezaniedbałam i mogliście zauważyć, że przez ten czas wstawiłam kolejny rozdział. Kolejny powód był taki, że po tygodniu, kiedy w końcu postanowiłam zabrać się za rozdział, zbiłam sobie palca. Bardzo mi to utrudniało pisanie i musiałam sobie przez to odpuścić.

Teraz już jest na razie okej, ale wątpię, że rozdziały będą tak często jak wcześniej. Ja też jestem człowiekiem i potrzebuje jednak czasu. Nie chcę robić również nic na przymus, bo później wychodzi z tego wielkie gówno.

Nie przedłużając, zapraszam do czytania 😚








Sasuke

Od kiedy Vanessa dołączyła do mojej klasy, sądziłem, że będzie to istna katorga, lecz jednak odrobinę się myliłem. Fakt faktem, okazało się, że jest spokrewniona z Sakurą, ale charakterami bardzo się różnią. Zdarzało się, że Vanessa mnie zagadywała często w celu szkolnych lub codziennych. Stała się też gorącym tematem u płci męskiej z powodu jej urody i pochodzenia. Była na prawdę ładną dziewczyną, ale tak jak już wspominałem – nie kręci mnie to. Nie pasowało mi to, jak czasami obdarowywała wzrokiem mojego chłopaka. Czułem się zazdrosny, lecz moje nieszczęsna duma nie pozwalała mi okazać w tym słabości, choć już wiele razy zdarzyło mi się to zrobić.

I tak właśnie minął mi tydzień. Na prawdę myślałem, że będzie gorzej, a tu okazało się inaczej. Nadal nie spuszczam gardy, dlatego cały czas trzymałem dziewczynę na dystans. Nie mogłem jej ufać. Miałem na to powody. Uzumaki właściwie nie, dlatego czasami był dla niej... Za przyjazny. I dawałem mu znać spojrzeniem, że mi to nie odpowiada. Nie żebym zaczynał mieć do każdego problem. Czy ja się zmieniam w kobietę?

W końcu nadszedł oczekiwany dla mnie weekend, gdzie miałem spędzić w rezydencji Uzumaki. Nie miałem temu żadnych sprzeciwów. Polubiłem rodzinę swojego chłopaka i nawet połowicznie mu zazdrościłem. Wspólne kolacje, śniadania, obiady, ogółem spędzanie czasu, rozmawianie o wszystkim. U mnie takich rzeczy nie ma i niewiem, czy kiedykolwiek było. No cóż. Nie cofnę czasu, lecz jedyna rzecz, którą mogę zrobić, to pogodzić się z rzeczywistością i nie rozpamiętywać. Bo, po co? Po co się  dobijać wspomnieniami?

Bez sensu.

Spakowałem najważniejsze rzeczy do plecaka i właśnie schodziłem ze schodów ubrany w czarne rurki z dziurami na kolanach ( opinały mi dziwnie tyłek, przez co czułem lekki dyskomfort ) i zwykłą bluzę granatową z kapturem. Naruto powinienem zaraz po mnie podjechać, więc chwilę będę musiał na niego zaczekać. Kiedy byłem już na parterze spostrzegłem rodzicielkę, która siedziała w salonie popijając spokojnie herbatę. Jej wzrok był wbity w jakiś punkt. Zaciekle wpatrywała się w tamtą stronę i jednocześnie popijała parujący napój.

– Mamo.

Mój głos podziałał bardzo dobrze, ponieważ kobieta wybudziła się z transu i jak poparzona, spojrzała w moim kierunku spod zmrużonych, zmęczonych powiek.

– Tak, synku? Wychodzisz gdzieś?

– Tak. Nie będzie mnie do niedzieli. Jadę do Naruto.

Kobieta zrobiła dość głupią minę, ponieważ zazwyczaj jej najukochańszy syn nie lubił czyjegoś towarzystwa. Zazwyczaj był odseparowany od społeczeństwa i wolał samotność, doliczając czytanie zaciekle książek. Mikoto uśmiechnęła się lekko z zadowolenia.

– To bardzo dobrze, Sasuke. Cieszę się, że masz dobrych przyjaciół. I, że wychodzisz do ludzi.

– Mamo...

To Zbyt Skomplikowane - NaruSasu ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz