III

613 43 0
                                    

Po zeskoczeniu z balkonu Liv skierowała się w kierunku dzielnicy targowej. Nie szła głównymi ulicami i mijając niektóre zaułki wracały jej wspomnienia z dzieciństwa.

~

Rok 830

- O, już jesteś. Dobrze, że tak wcześnie. - Jake skierował swoje słowa do małej Liv. - Ścięłaś włosy. Cieszę się. - uśmiechnął się widząc krótkie kosmyki wokół bladej twarzy.

Czarnowłosa tylko spojrzała na niego zimnymi oczami. Wykonała wszystkie polecenia. Jeśli to miało pomóc jej przetrwać, nie cofnie się przed niczym. Tego już zdarzyła się nauczyć na ulicy. Poprzedniego dnia jak tylko wróciła do swojej piwnicy pod burdelem wyjęła nóż i bez chwili zawahania, jednym płynnym ruchem obcięła włosy. Teraz sięgają jej ledwo za ucho, dodatkowo zawiązała sobie rzemyk jako opaskę aby pojedyncze pasma nie wchodziły jej do oczu. Nie przejmowała się tym, że są krzywo obcięte, pomimo młodego wieku wiedziała, że wygląd nie jest ważny w przeżyciu w mieście bez nieba.

Jake zmierzył ją wzrokiem i sięgnął do pierwszej komody ustawionej pod ścianą w jego pokoju. Otworzył pierwszą szufladę i wyjął z niej materiałowe spodnie i koszulkę. Rzucił odzież dziewczynie.

- Przebierz się. W sukience jest ciężko walczyć. - powiedział obojętnie.

Gdy czarnooka zaczęła rozwiązywać sznurki na plecach on spojrzał na nią zdziwiony.

- Nie tu głupia! Idź do innego pokoju. Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć. - krzyknął zażenowany jej zachowaniem.

Ona tylko wzruszyła ramionami i skierowała się do izby obok.

- Co za dziewucha...- mruknął do siebie chłopak.

Gdy dziewczyna się przebierała, on naszykował dla nich posiłek oraz wyjął różne rodzaje broni i ułożył na stole. Usiadł na krześle i powoli zaczął spożywać posiłek. Za chwilę do pokoju weszła już przebrana dziewczyna, na widok broni zaświeciły jej się oczy. Jake się zdziwił bo nie był to błysk zdziwienia czy przerażenia a raczej... fascynacji?

Po posiłku Liv na polecenie chłopaka pozmywała a on sam poszedł się przebrać. Gdy wrócił w stroju niemalże identycznym jak ten czarnookiej skierował się do rozłożonej broni. Przywołał do siebie dziewczynkę i zaczął pierwszą lekcję.

- Tutaj masz broń palną. Rozróżniamy dwa typy: krótką i długą. Do pierwszej grupy należą głównie pistolety i rewolwery, do drugiej strzelby i karabiny. - zaczął tłumaczyć. - Tutaj masz pociski. Rodzaj pocisku zależy od rodzaju broni. Logiczne. - wskazał na mniejsze opakowania ułożone na stole.

Liv w tym czasie uważnie słuchała i przyglądała się chociaż mimowolnie jej wzrok uciekał w kierunku broni białej. Miała ogromną ochotę dotknąć rękojeści, zważyć ostrze w dłoni a nawet spróbować rzucić sztyletami. Jej wzrok nie umknął młodemu nauczycielowi.

- Tutaj masz broń białą. Noże zaostrzone na jednej krawędzi, sztylety proste obusieczne czy zakrzywione idealnie nadające się do ciosów między żebra oraz doskonale wyważone noże do rzucania. - wyjaśniał spokojnie, pewny swojej wiedzy.

Dziewczyna pomimo stale obojętnego wyrazu twarzy nie potrafiła ukryć zachwycenia malującego się w jej oczach.

- Ale, ale moja młoda damo to wszystko będzie do Twojej dyspozycji jak tylko pokonasz mnie w walce wręcz. - Liv spojrzała na niego zaskoczona.

- Dobrze. Kiedy rozpoczynamy trening? - zapytała nie kłócąc się z niebieskookim.

- Właśnie teraz. - odpowiedział z iskierką rozbawienia w oku.

Jake obrócił się w jej stronę i wymierzył lewy sierpowy w szczękę dziewczyny. Ona szybko odskoczyła i podniosła ręce do gardy zachowując beznamiętny wyraz twarzy nie zdradzając zaskoczenia.

- Nieźle. - rzucił. - Ugnij kolana, napnij brzuch i cofnij nogę dominującą. Będziesz miała lepszą równowagę. - poinstruował przyjmując dokładnie taką pozycję.

Zrobiła co kazał i czekała na kolejny ruch przeciwnika. Ten doskoczył do niej wymierzając prawy prosty w nos. Ona zrobiła krok w przód lewą nogą omijając pięść jednocześnie wymierzając kopniaka prawą nogą prosto w brzuch Jake'a. Była pewna, że kopnięcie sięgnie celu jednak lewa ręka chłopaka złapała jej nogę i wykorzystując jej pęd przekręcił całe ciało dziewczyny sprawiając, że upadła ona z łoskotem na drewnianą podłogę.

- Jak na początek całkiem znośnie. Widziałem ludzi starszych od Ciebie z gorszymi umiejętnościami. - pochwalił n - Przed Tobą dużo pracy ale masz potencjał. Pomimo drobnej postury jesteś całkiem silna a to, że jesteś tak drobna umożliwia Ci szybkie poruszanie, refleks i nadzwyczajną zwinność. - dodał. - A teraz, idziemy w teren. Mam dla Ciebie zadanie. - uśmiechnął się przebiegle.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz