XVII

540 30 1
                                    

Trzy miesiące spędziła na treningach pod okiem Dowództwa. Miało jej to zastąpić trzy lata standardowego szkolenia. Poruszanie się w powietrzu miała opanowane niemalże do perfekcji więc skupiła się na szlifowaniu rozcinania karków tytanom. Nie wiedział nic o historii świata dlatego codziennie chodziła na lekcje do Hange. Smith poświęcał jej czas i wyjaśniał system panujący za murami i w wojsku. Nauka jazdy konnej nie była dla niej szczególnym wyzwaniem gdyż miała ponadprzeciętny zmysł równowagi lecz zaufanie czterokopytnemu było dla niej długim i żmudnym procesem. Jakoś nie mogła sobie wyobrazić, że to zwierzę może uchronić ją przed śmiercią z rąk tytana.

Po tym czasie przyszedł ten dzień kiedy miała złożyć przysięgę i oficjalnie wstąpić w szeregi Korpusu. Stanęła przed Erwinem w jego gabinecie. Nie urządzali nie wiadomo jakiej uroczystości bo nie wszyscy pochwalali darowanie życia Wilczycy.

- Liv, Wilczyco z Podziemia. - zaczął. - Czy przysięgasz poświęcić serce dla sprawy aby któregoś dnia ludzkość mogła uwolnić się spod jarzma tytanów? - zapytał oficjalnym tonem.

- Przysięgam. - powiedziała.

- Czy przysięgasz posłuszeństwo przełożonym oraz wierność ludzkości? - kontynuował.

- Przysięgam. - powtórzyła.

- W ten oto sposób wkraczasz w nasze szeregi aby walczyć mężnie w imię wolności. - powiedział po czym założył na jej ramiona zielony płaszcz z wyhaftowanymi skrzydłami.

- Odzyskam teraz moje noże? - zapytała.

- Tak, teraz mogę Ci wszystko oddać. - uśmiechnął się pod nosem.

- To co? Trzeba to opić! - krzyknęła uradowana Zoe.

- Trochę wina nie zaszkodzi. - powiedział Erwin kładąc skonfiskowaną 4 miesiące wcześniej broń na biurku.

- Mogę odejść? - zapytała brunetka zgarniając noże i sztylety.

- Tak. - pozwolił blondyn.

- Zwołaj znajomych na popijawę! - krzyknęła za nią Pułkownik gdy wychodziła.

Liv szła korytarzem w kierunku swojego pokoju. Po drodze zajrzała do Toma, akurat była też u niego Miria i jeszcze dwóch mężczyzn. Poznała ich jakieś dwa tygodnie wcześniej gdy opatrywała im rany po bójce. Posprzeczali się podajże o kawałek ziemniaka. Byli braćmi ale non stop się kłócili. Młodszy Haruno miał 18 lat a starszy John 20 lat. Dziewczyna czuła do nich swego rodzaju sympatię, szczególnie do młodszego, który bardzo przypominał jej Jake'a. Zawsze uśmiechnięta piegowata buzia i kasztanowe włosy. Jedynie oczy miał inne bo tak jak brata były czarne. John był bardziej opanowany, miał ciemnobrązowe włosy i nie miał piegów.

- Idziecie pić? - zapytała tylko.

- Pewnie ale z jakiej okazji? - dopytał Haruno.

Pokazała tylko na płaszcz, który nadal zdobił jej ramiona. Całą grupa uśmiechnęła się tylko i pokiwała głowami. Wyszła z pokoju i poszła do siebie. Odłożyła broń na łóżko, zdjęła płaszcz i powiesiła go w szafie. Schowała nóż do buta i skierowała się do łazienki. Stanęła przed lustrem i rozpuściła włosy. Teraz gdy będzie wyjeżdżać na wyprawy i walczyć z tytanami musi mieć pełne pole widzenia. Złapała włosy w garść, wyjęła drugą ręką nóż i jednym, znanym jej płynnym ruchem je obcięła. Związała rzemyk odgarniając pojedyncze kosmyki jak to miała w zwyczaju. Aktem tym odcięła się od swojej przeszłości raz na zawsze.

Zeszła do stołówki. Było już po kolacji więc spotkała tam tylko tych, którzy wiedzieli o jej dołączeniu i świętowali to. Gdy weszła oczy wszystkich zwróciły się na nią.

- Łooo, Laska co za zmiana! - krzyknęła Miria.

- No Wilku, teraz wyglądasz jeszcze groźniej. - dodał z uśmiechem Tom.

- Zaczynam się bać. - powiedział Haruno.

- No ja też. - przytaknął John.

Cała grupa wybuchnęła śmiechem a Liv patrzyła się na nich z politowaniem. Usiadła obok nich i nie pozostało im nic innego jak czekać na Dowództwo i alkohol.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz