14 czerwca udała się na plac przed stajniami. Dopiero świtało ale Levi już na nią czekał. Lubił przychodzić przed czasem aby mieć pewność, że się nie spóźni. Był w szoku, że Erwin zgodził się na wyjazd do Podziemia. Musiał mieć jakąś dziwną słabość do Wilczycy. Dziewczyna stawiła się na miejscu punktualnie, ona w przeciwieństwie do bruneta nigdy nie przychodziła wcześniej ale też się nie spóźniała.
Przywitali się skinieniem głowy, wsiedli na konie i ruszyli przed siebie. Ubrani byli w mundury, ponieważ formalnie był to wyjazd służbowy. Dotarli do wejścia przed południem, pokazali przepustki, zostawili rumaki i zeszli po schodach. Pierwsze co to uderzył w nich smród. Znany im aż za dobrze. Nie zastanawiając się długo Liv skierowała swoje kroki w dobrze jej znanym kierunku, tylko tym razem przemieszczała się po ziemi a nie dachach. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.
- Co jest? - zapytał jej towarzysz.
- Zawsze chodziłam po dachach a nie ulicy. - odpowiedziała.
- Wiesz, że nikt nam nie broni? - spojrzał na nią.
- Wiem ale... Chcę zostawić to za sobą, nie muszę się już ukrywać i teraz mam zupełnie inne życie. - odpowiedziała.
Pokiwał głową ze zrozumieniem i do końca drogi nie odzywali się pogrążeni we własnych wspomnieniach. Dotarli do starego domu, dziewczyna wyjęła klucz, który odzyskała od Smitha i weszła do środka. Było tam bardzo brudno a z jakiegoś kąta uciekł szczur. Przejechała sentymentalnie palcami po blacie stołu. Czarnooki uważnie jej się przyglądał.
- Gdzie Ty mieszkałeś? - zapytała. - Z Farlanem i Isabel. - sprecyzowała.
- Po drugiej stronie miasta. - odpowiedział. - Ale niedaleko się urodziłem. Mogę Ci pokazać. - dodał.
Skinęła głową i poszła na tyły domu do czarnej uliczki, w której znajdował się grób jej nauczyciela. Stanęła nad nim i sięgnęła do szyi w poszukiwaniu łańcuszka. Patrzyła się na stertę kamieni około 10 min aż po jej policzku popłynęła samotna łza. Levi nigdy nie widział żeby płakała, podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu.
- Widzisz chytry Lisie. - powiedziała. - Zawsze powtarzałeś, że Wilki nie płaczą, że to oznaka słabości. A teraz? - mówiła. - Teraz stara Wilczyca płacze nad grobem jakiegoś Lisa. - zaszlochała. - Teraz jestem Zwiadowcą, nie muszę się ukrywać. - kontynuowała. - Byłbyś zadowolony, zawsze chciałeś dla mnie jak najlepiej. - uśmiechnęła się. - Ale wiesz, że Cię nienawidzę? - zapytała nie oczekując odpowiedzi. - Zostawiłeś mnie, to ja powinnam być na Twoim miejscu. Ale skoro już żyję to nie pozwolę zabić się tak łatwo. Jeszcze wielu ludziom napsuję krwi i wiele karków porozcinam. - zamknęła oczy. - To obietnica Jake. Opiekuj się mną zza drugiej strony. - powiedziała i wróciła do izby.
Levi tylko słuchał. Dał jej trochę prywatności, nie znał jej od tej strony ale nie miał zamiaru nikomu mówić o tym co się tu działo. Wyszli z domu i teraz to on objął powadzenie. Szedł pewnym krokiem ale brunetka też znała te uliczki. Zatrzymali się przed burdelem, w którym pracowała.
- Tutaj się urodziłem. - zaczął. - Moją matką była prostytutka. Miała na imię Kuchel. - powiedział a Liv spojrzała na niego zaskoczona.
- Kiedy się urodziłeś? - zapytała.
- 25 grudnia 820 roku. - odpowiedział zdziwiony jej pytaniem. - A co? - dopytał.
Nie odpowiedziała mu ale złapała go za rękę i zaciągnęła do środka. Weszła nie patrząc nawet na ochroniarzy. Szła pewnie do gabinetu Gerdy. Wyważyła drzwi butem i złapała kobietę za suknię. Podniosła do góry i przyszpiliła do ściany. Levi patrzył na nią w szoku, nigdy nie widział w niej tyle emocji i furii.
- Liv?! - krzyknęła zaskoczona kobieta.
- Ta, Twój najgorszy koszmar. - syknęła. - Gadaj jak miała na imię moja matka! - krzyknęła.
- Już się mnie o to pytałaś. Miała na imię Kuchel. - odpowiedziała przerażona. - Co ty tu w ogóle robisz i dlaczego masz mundur!? - krzyknęła.
Liv zignorowała ją i tylko walnęła nią o ścianę.
- Data moich urodzin! - rozkazała.
- 25 grudnia 820 rok. - odpowiedziała już spokojniej.
- Czy moja matka miała więcej dzieci? - warknęła.
Hole była w szoku. Ta suka miała nigdy się nie dowiedzieć ale chyba nie ma wyjścia.
- Tak. Chłopca. - westchnęła.
- Czy on jest moim bliźniakiem? - spytała i puściła kobietę.
- Tak, ma na imię Levi. Ta dziwka dała wam takie imiona. - prychnęła.
Wtedy to brunet wkroczył i uderzył ją w twarz. Spojrzała na niego ściekła.
- A Ty to kto? - warknęła.
- Levi. - odpowiedział i wyszedł ciągnąc za sobą Liv.
Wyszli na zewnątrz i w ciszy wyszli na powierzchnię. Musieli sobie wszystko przemyśleć. Na zewnątrz zaczęło zmierzchać więc wsiedli na konie i skierowali się do oddziału.
- Naprawdę jesteś moją siostrą. - zaczął.
- Na to wygląda. - przytaknęła.
- Myślałem, że po stracie Isabel i Farlana nie mam już żadnej rodziny. - uśmiechnął się.
Dziewczyna spojrzała na niego i zobaczyła łzy. Nie mogła uwierzyć, że ten zimny mężczyzna płacze bo odnalazł siostrę. Odwróciła wzrok, teraz przynajmniej mają siebie. Dwójka Zwiadowców przeciw całemu światu.
CZYTASZ
Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||
FanfictionWyszła z podziemia z poranionym sercem i pokaleczonym ciałem. Chciała zmienić swoje życie lecz czy da się uciec od przeszłości? Skutki jej czynów mogą pozostać nieodwracalne by na koniec dołączyć w szeregi przeciwnika. Erwin Smith x OC || Shingeki n...