XXI

543 33 3
                                    

14 czerwca udała się na plac przed stajniami. Dopiero świtało ale Levi już na nią czekał. Lubił przychodzić przed czasem aby mieć pewność, że się nie spóźni. Był w szoku, że Erwin zgodził się na wyjazd do Podziemia. Musiał mieć jakąś dziwną słabość do Wilczycy. Dziewczyna stawiła się na miejscu punktualnie, ona w przeciwieństwie do bruneta nigdy nie przychodziła wcześniej ale też się nie spóźniała.

Przywitali się skinieniem głowy, wsiedli na konie i ruszyli przed siebie. Ubrani byli w mundury, ponieważ formalnie był to wyjazd służbowy. Dotarli do wejścia przed południem, pokazali przepustki, zostawili rumaki i zeszli po schodach. Pierwsze co to uderzył w nich smród. Znany im aż za dobrze. Nie zastanawiając się długo Liv skierowała swoje kroki w dobrze jej znanym kierunku, tylko tym razem przemieszczała się po ziemi a nie dachach. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.

- Co jest? - zapytał jej towarzysz.

- Zawsze chodziłam po dachach a nie ulicy. - odpowiedziała.

- Wiesz, że nikt nam nie broni? - spojrzał na nią.

- Wiem ale... Chcę zostawić to za sobą, nie muszę się już ukrywać i teraz mam zupełnie inne życie. - odpowiedziała.

Pokiwał głową ze zrozumieniem i do końca drogi nie odzywali się pogrążeni we własnych wspomnieniach. Dotarli do starego domu, dziewczyna wyjęła klucz, który odzyskała od Smitha i weszła do środka. Było tam bardzo brudno a z jakiegoś kąta uciekł szczur. Przejechała sentymentalnie palcami po blacie stołu. Czarnooki uważnie jej się przyglądał.

- Gdzie Ty mieszkałeś? - zapytała. - Z Farlanem i Isabel. - sprecyzowała.

- Po drugiej stronie miasta. - odpowiedział. - Ale niedaleko się urodziłem. Mogę Ci pokazać. - dodał.

Skinęła głową i poszła na tyły domu do czarnej uliczki, w której znajdował się grób jej nauczyciela. Stanęła nad nim i sięgnęła do szyi w poszukiwaniu łańcuszka. Patrzyła się na stertę kamieni około 10 min aż po jej policzku popłynęła samotna łza. Levi nigdy nie widział żeby płakała, podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu.

- Widzisz chytry Lisie. - powiedziała. - Zawsze powtarzałeś, że Wilki nie płaczą, że to oznaka słabości. A teraz? - mówiła. - Teraz stara Wilczyca płacze nad grobem jakiegoś Lisa. - zaszlochała. - Teraz jestem Zwiadowcą, nie muszę się ukrywać. - kontynuowała. - Byłbyś zadowolony, zawsze chciałeś dla mnie jak najlepiej. - uśmiechnęła się. - Ale wiesz, że Cię nienawidzę? - zapytała nie oczekując odpowiedzi. - Zostawiłeś mnie, to ja powinnam być na Twoim miejscu. Ale skoro już żyję to nie pozwolę zabić się tak łatwo. Jeszcze wielu ludziom napsuję krwi i wiele karków porozcinam. - zamknęła oczy. - To obietnica Jake. Opiekuj się mną zza drugiej strony. - powiedziała i wróciła do izby.

Levi tylko słuchał. Dał jej trochę prywatności, nie znał jej od tej strony ale nie miał zamiaru nikomu mówić o tym co się tu działo. Wyszli z domu i teraz to on objął powadzenie. Szedł pewnym krokiem ale brunetka też znała te uliczki. Zatrzymali się przed burdelem, w którym pracowała.

- Tutaj się urodziłem. - zaczął. - Moją matką była prostytutka. Miała na imię Kuchel. - powiedział a Liv spojrzała na niego zaskoczona.

- Kiedy się urodziłeś? - zapytała.

- 25 grudnia 820 roku. - odpowiedział zdziwiony jej pytaniem. - A co? - dopytał.

Nie odpowiedziała mu ale złapała go za rękę i zaciągnęła do środka. Weszła nie patrząc nawet na ochroniarzy. Szła pewnie do gabinetu Gerdy. Wyważyła drzwi butem i złapała kobietę za suknię. Podniosła do góry i przyszpiliła do ściany. Levi patrzył na nią w szoku, nigdy nie widział w niej tyle emocji i furii.

- Liv?! - krzyknęła zaskoczona kobieta.

- Ta, Twój najgorszy koszmar. - syknęła. - Gadaj jak miała na imię moja matka! - krzyknęła.

- Już się mnie o to pytałaś. Miała na imię Kuchel. - odpowiedziała przerażona. - Co ty tu w ogóle robisz i dlaczego masz mundur!? - krzyknęła.

Liv zignorowała ją i tylko walnęła nią o ścianę.

- Data moich urodzin! - rozkazała.

- 25 grudnia 820 rok. - odpowiedziała już spokojniej.

- Czy moja matka miała więcej dzieci? - warknęła.

Hole była w szoku. Ta suka miała nigdy się nie dowiedzieć ale chyba nie ma wyjścia.

- Tak. Chłopca. - westchnęła.

- Czy on jest moim bliźniakiem? - spytała i puściła kobietę.

- Tak, ma na imię Levi. Ta dziwka dała wam takie imiona. - prychnęła.

Wtedy to brunet wkroczył i uderzył ją w twarz. Spojrzała na niego ściekła.

- A Ty to kto? - warknęła.

- Levi. - odpowiedział i wyszedł ciągnąc za sobą Liv.

Wyszli na zewnątrz i w ciszy wyszli na powierzchnię. Musieli sobie wszystko przemyśleć. Na zewnątrz zaczęło zmierzchać więc wsiedli na konie i skierowali się do oddziału.

- Naprawdę jesteś moją siostrą. - zaczął.

- Na to wygląda. - przytaknęła.

- Myślałem, że po stracie Isabel i Farlana nie mam już żadnej rodziny. - uśmiechnął się.

Dziewczyna spojrzała na niego i zobaczyła łzy. Nie mogła uwierzyć, że ten zimny mężczyzna płacze bo odnalazł siostrę. Odwróciła wzrok, teraz przynajmniej mają siebie. Dwójka Zwiadowców przeciw całemu światu.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz