XXXV

489 28 3
                                    

Dogonili ją i zaatakowali grupą. Zmusili do defensywy, oparta o drzewo broniła rękami karku.

- Atakujcie ręce! - rozkazał Levi.

- Tak jest! - krzyknęły.

Zaatakowały i po chwili Kobieta Tytan opuściła bezwładne ramiona.

- Szybcy są. - szepnęła do siebie Mikasa patrząc na bliźniaków.

Levi wyjął z paszczy Tytanicy obślinionego Erena.

- Wycofujemy się. - powiedział i razem z chłopakiem skierował się w kierunku murów.

Dogonili resztę grupy. Liv z ulgą nie zauważyła braków w swoim oddziale, natomiast jej brat... On stracił wszystkich z wyjątkiem Jeagera. Zrównała się z Generałem i Kapralem.

- Tylna straż wykryła tytanów! - krzyknął ktoś.

- Walka tutaj będzie trudna. - zauważył Levi.

- Uciekamy aż do murów. - zarządził Erwin.

Liv zawróciła i rzuciła się na pierwszego tytana. To ona jest tutaj alfą i nie pozwoli już nikomu umrzeć. Z krzykiem rozcinała karki i przecinała ścięgna. Dla tych kreatur nie znała litości.

Aby przetrwać musieli wyrzucić ciała. Może i było to okrutne ale trupom i tak już wszystko jedno.

~

Dotarli do murów a w środku czekały na nich tłumy. Ludzie mieli do nich wyrzuty, pretensje i rzucali najgorszymi obelgami. Widziała jak do Levi'a podchodzi jakiś mężczyzna. Usłyszała tylko, że jest ojcem Petry.

- Poradzisz sobie bracie. - pomyślała.

Podeszła do Erwina, ludzie nie ukrywali swoich żali do niego. Szedł tępo wpatrzony w przestrzeń. Dopiero jej dotyk na jego ramieniu otrząsnął go z letargu.

- Damy radę. - szepnęła do niego.

- Mamy inne wyjście? - mruknął.

Widziała, że był załamany ale teraz nic nie mogła z tym zrobić.

~

Zapukała trzy razy w masywne drzwi.

- Wejść. - usłyszała.

Uchyliła drzwi i zobaczyła Generała siedzącego nad dokumentami z wyprawy.

- Przyniosłam Ci kawę. - postawiła przed nim kubek. - Nie powinieneś uciekać przed smutkiem i żalem w papiery. - spojrzała na niego zmartwiona.

- A co mam robić? Płakać? - podniósł na nią wzrok.

- Jeśli ma Ci to pomóc to czemu nie? - podeszła do niego.

Dotknęła jego policzka. Zszokowało ją to równie mocno jak jego. Ujął jej dłoń i pocałował. Dziewczyna lekko się zarumieniła.

- Dziękuję, że chociaż Tobie nic nie jest. - szepnął.

- Alfy nie da rady tak łatwo zabić. - zaśmiała się.

- Wiem ale i tak się martwię. - przyznał.

- Martwisz się? - zdziwiła się.

- Oczywiście. - wstał.

Podszedł do niej i delikatnie objął, jakby była krucha jak szkło. Oddała uścisk wtulając się w jego klatkę piersiową. I wtedy nie wytrzymała, pękła jak bańka mydlana i rozpłakała się w ramionach mężczyzny. Odsunął się od niej i podszedł do szafki po chustkę po drodze zamykając drzwi. Była mu za to wdzięczna, nie chciała żeby ktoś widział jak płacze. Podał jej chustkę i jeszcze raz przytulił. Stali tak póki kobieta się nie uspokoiła, wtedy odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy. Ujął jej twarz w dłonie i złożył na jej czole pocałunek.

- Damy radę. - powiedział powtarzając jej słowa sprzed trzech godzin.

- Mamy inne wyjście? - odpowiedziała mu.

- Liv. - spojrzał w jej czarne oczy. - Gdy już uporamy się z Tytanem Kobiecym zabiorę Cię do miasta. - oznajmił.

- To ja tu już nie mam nic do gadania? - zaśmiała się ocierając resztki łez.

- A nie chcesz? - zapytał zdziwiony.

- Chcę tylko... Boję się. - przyznała. - Boję się, że Ciebie też stracę. - popatrzyła na niego a po jej policzkach spłynęły świeże łzy.

- Nie stracisz. - obiecał.

~

Po sprawdzeniu stanu psychicznego członków jej oddziału postanowiła odwiedzić brata. Wiedziała, że potrzebuje czasu dlatego do niego przyszła na końcu. Nawet nie pukała, od razu wparowała do środka i postawiła przed nim herbatę. Spojrzał na nią nieobecnym wzrokiem.

- Puka się. - powiedział.

- Kto? - zapytała złośliwie.

Ten tylko prychnął.

- Słuchaj kurduplu. Wracaj do świata żywych bo ja nie będę wszystkich papierów sama ogarniać. - robiła mu wyrzuty.

- Jesteś tego samego wzrostu. - zauważył.

- Weź się w garść. - powiedziała tylko i wyszła.

Zamknęła za sobą drzwi i poszła do swojego gabinetu. W środku osunęła się na podłogę opierając się o ścianę.

- Serio? Teraz Ty Petra? - szlochała. - Jak nie Jake to Ty! Kto kolejny mnie opuści?! - wyrzucała światu.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz