VI

519 36 2
                                    

- Co to jest? - zdziwiła się widząc jakieś dziwne linki i paski.

- Sprzęt do trójwymiarowego manewru. - wzruszył ramionami obojętny.

- Skąd to masz? Czy tego nie używa wojsko? - spojrzała pytająco na nastolatka.

- Owszem. Zabrałem Stacjonarnemu. - odpowiedział z dumą w głosie. - Spokojnie, raczej już by mu się nie przydało. - mrugnął do niej porozumiewawczo.

Wiedziała co to znaczy, zabił go. Liv podeszła do pasów i zastanawiała się jak ona niby to założy.

- Chodź, pomogę Ci. - podszedł do niej i zaczął dopasowywać sprzęt do jej chudego ciała.

Po odpowiednich poprawkach i przymiarkach zaprowadził ją na tyły domu w ciemną uliczkę.

- Tutaj będziemy trenować. - powiedział po czym sam zaczął zakładać pasy od swojego sprzętu.

Wytłumaczył dziewczynie co i jak po czym zademonstrował jak ma się utrzymać w powietrzu i poprawnie wystrzelić linki. Objaśnił jak wygląda wymiana ostrzy ale co do ich trzymania pozostawił dziewczynie dowolność.

Czarnowłosa wbiła liny po dwóch stronach i powoli oderwała się od ziemi. Myślała, że będzie trudniej. Jake tylko patrzył na nią uważnie, był w lekkim szoku z jaką łatwością przychodzi dziewczynie utrzymanie równowagi.

- To pewnie przez lata poruszania się po dachach.- pomyślał marszcząc czoło w skupieniu. - Bardzo ładnie. Wepnij ostrza i za mną. Będziesz się uczyć w praktyce. - dodał już na głos i ruszył w kierunku targu.

Przemieszczał się szybko i sprawnie czego nie można było powiedzieć o Liv. Miała lekkie trudności z wystrzałem lin w odpowiednim momencie i często gubiła rytm. W połowie drogi chłopak rzucił na nią okiem i widząc, że Młoda zaczęła radzić sobie coraz lepiej krzyknął do niej.

– No to teraz trzeba zdobyć coś do jedzenia na najbliższe parę dni. Postaraj się! - zaśmiał się głośno i przyspieszył.

- Ty też upoluj coś dobrego. - odwarknęła na co on tylko się uśmiechnął.

Wiedziała co oznacza „zdobywanie" jedzenia, miała zgarnąć ze stoisk to na co tylko miała ochotę i nie dać się złapać. Pomyślała, że sprzęt może jej to ułatwić.

Dziewczyna nabierała rozpędu a na jej usta wkradł się uśmiech. To uczucie, jakby nie była niczym skrępowana było lepsze niż bieganie po dachach. Przeleciała szybko nad stoiskami i zgarnęła chleb i jabłko. Zaraz potem skierowała się do warzyw i porwała parę ziemniaków. Po kradzieży jeszcze dwóch butelek czerwonego wina skierowała się do domu.

Jake patrzył na swoją podopieczną z podziwem. Z wypchanymi torbami udał się za dziewczyną i wtedy usłyszał dźwięk, którego nie spodziewał się usłyszeć nigdy. Liv śmiała się, śmiała się głośno i czysto. Był to najpiękniejszy śmiech jaki kiedykolwiek słyszał. Jedenastolatka cieszyła się i napawała poczuciem wolności jakie dawało jej latanie nad budynkami i bycie nieuchwytną.

Po powrocie do izby czarnooka skierowała się pod prysznic. Znowu. Chyba piąty raz dzisiaj.

- Masz szczęście, że nie płacę za wodę Wilku. - powiedział do czarnowłosej. - Czyścioszek się znalazł. - mruknął pod nosem.

Jej wina, że od zawsze lubiła być czysta? Jej ubranie mogło być podarte, połatane lub bez guzika ale ona zawsze musiała być czysta. Jedyne co odbiegało od jej pedantyzmu to poobgryzane paznokcie. Gryzła je gdy towarzyszyły jej silne emocje, głównie negatywne lub nad czymś głęboko myślała i musiała się skupić. Tak już miała i nic na to nie mogła poradzić.

Po prysznicu wycierając włosy weszła do kuchni gdzie był chłopak.

- Chcesz coś do picia? - zapytał nawet się do niej nie odwracając.

- Kawę. - odpowiedziała siadając do stołu.

- No tak, jak zwykle. Taka młoda a tylko na tej kawie. Powinnaś ograniczyć ten zdradziecki napój. - upominał patrząc na nią i grożąc palcem.

- Przestanę pić kawę jak ty odpuścisz sobie wino. - odbiła piłeczkę.

- Bez mleka, jak zwykle? - dopytał z westchnieniem rezygnacji.

Nie było szans żeby odpuścił sobie winko więc pozostało mu tylko przygotować jej napar.

- Tia. - powiedziała ze zwycięstwem w oczach po czym wstała z krzesła i wzięła się za sprzątanie.

Po posprzątaniu całej kuchni ponownie usiadła do stołu i powoli sączyła napój. Uwielbiała kawę, może była za młoda ale odkąd spróbowała od Jake'a tego cudownego wynalazku piła minimum filiżankę dziennie.

- Masz ładny śmiech. - przerwał jej kontemplacje niebieskooki. - Nigdy się przy mnie nie śmiałaś. I ogólnie rzadko się uśmiechasz. Masz ku temu powody? - zapytał siadając naprzeciwko jej.

- Nie mam powodów do śmiechu. - odpowiedziała wpatrzona w drewniany stół.

- Aj, masz serce czarne niczym ta kawa, Młoda. - powiedział tylko po czym wstał i wyszedł.

Liv wpatrzona w czarny płyn myślała nad jego słowami. Wiedziała, że ma zimne serce ale... Czy było ono czarne?

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz