XXXVIII

658 31 12
                                    

- Dzień dobry. - powiedział gdy otworzyła oczy.

- Dzień dobry. - uśmiechnęła się.

- Jak się spało? - pocałował ją w czoło.

- Bardzo dobrze ale trzeba wstać. - powiedziała podnosząc się.

- Nie możesz jeszcze chwilę zostać? - zapytał.

- Raporty same się nie pouzupełniają. - przypomniała.

- Zaczynam żałować, że Cię awansowałem. - mruknął.

- Nie marudź tylko odpoczywaj. - podeszła do niego. - Idę. - pocałowała go w policzek i wyszła.

~

- Co Ty taka zadowolona? - wyszczerzyła się Hange.

- Nie teraz czterooka. - warknęła. - Najpierw kawa, potem... reszta świata. - dodała i zniknęła w kuchni.

Rozpaliła ogień i wstawiła wodę.

- Zrób mi herbatę. - usłyszała.

- Ręce do dupy przyrosły? - zapytała wyciągając drugą filiżankę.

- Jesteś niesamowicie opryskliwa, wredna i sarkastyczna a jednocześnie o wszystkich się martwisz, zawsze przyjdziesz z pomocą i zależy Ci na innych. - powiedział jej brat. - Dlaczego? - zapytał.

- Gdyby nie moja przeszłość pewnie byłabym tą miła, uśmiechniętą i pomocną dziewczyną. Lecz przeżycia zmieniają. - zastanawiała się. - Moje serce przybrało czarną barwę jak ta kawa, którą tak uwielbiam. Przynajmniej tak mawiał Jake. - wzruszyła ramionami.

- Wybudowałaś mur, siostro. - stwierdził. - Nawet ja nie potrafię zupełnie go przebić. - przyznał.

- Idę do siebie. - zalała kawę i herbatę. - Jakbyś czegoś potrzebował to wiesz gdzie mnie szukać. - dodała i wyszła.

Zatrzasnęła drzwi od gabinetu i głęboko westchnęła. Żebro dalej jej dokuczało ale nie był tragedii. Siadła za biurkiem i sięgnęła po pierwszą stertę papierów. Uporała się już z większością gdy usłyszała pukanie.

- Wejść. - rzuciła tylko.

- Liv, nie byłaś na obiedzie a przed chwilą minęła kolacja. - Hange weszła do środka.

- Już tak późno? - spojrzała na nią. - Zaraz zejdę. - obiecała.

- Przyniosłam Ci tutaj. - postawiła przed nią talerz.

- Dziękuję. - skierowała na nią wdzięczny wzrok.

- Musisz o siebie dbać. Martwię się o Ciebie. - usiadła przed nią na krześle.

- Dlaczego? - zapytała.

- Dlaczego się martwię? - przytaknęła. - Bo jesteś moją przyjaciółką. - uśmiechnęła się.

- To dlaczego martwimy się o obcych ludzi? - kontynuowała.

- Bo nam na nich zależy. - wyjaśniła.

- Ale dlaczego? - próbowała wyciągnąć z niej jak najwięcej.

- Zależy nam na innych bo są dla nas w jakiś sposób ważni i ich kochamy. Każdego kochamy inaczej. - spojrzała na nią. - Kochasz Levi'a jak brata. Ja kocham Ciebie jak przyjaciółkę. - skończyła.

- Rozumiem. A po czym poznać miłość? - podparła brodę na dłoni.

- Gdy kogoś kochamy to martwimy się, myślimy o takiej osobie. Pragniemy jej szczęścia ponad wszystko i chcemy dla kogoś takiego jak najlepiej. - odpowiedziała. - Ale co Ty taka ciekawska? - przyjrzała jej się badawczo.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz