XXIV

543 31 5
                                    

Rok 848

Przez 2 lata jeździli na wyprawy, trenowali i zacieśniali więzi. Liv siedziała właśnie przed lustrem a Petra starała się jej równo obciąć włosy.

- Równo 3 lata temu zaatakował kolosalny. - powiedziała nagle rudowłosa. - Gdzie wtedy byłaś? - zapytała.

- W tym łóżku z rozwaloną głową i nogą. - odparła wskazując na łóżko w jej pokoju.

- Co? - spojrzała na nią. - Jak to? - była w lekkim szoku.

- Jakoś 3 lata temu mnie złapali. - wyjaśniła. - Gdyby nie to, pewnie bym nie żyła bo pracowałam i mieszkałam w Shiganshinie. - dodała.

- Rozumiem. - powiedziała kończąc obcinanie. - Gotowe. - uśmiechnęła się. - W takim razie cieszę się, że Cię wtedy poturbowali. - zachichotała.

Ta dziewczyna budziła sympatię Liv. Traktowała ją jak młodszą siostrę i czuła się odpowiedzialna za jej bezpieczeństwo. Oczywiście nigdy jej tego nie powiedziała ale polubiła tą rudowłosą gadułę. Zresztą jak cały Odział Specjalny.

- Idziemy na kolację? - zapytała bursztynowooka.

- Ta. - rzuciła i wyszła nie czekając na dziewczynę.

Ona niespecjalnie się tym przejęła, przyzwyczaiła się do charakteru Wilczycy. Zaraz do niej podbiegła i razem weszły na stołówkę. Usiadły przy jednym stole i po chwili zaczął schodzić się cały Odział oraz przyjaciele Liv. Obie grupy całkiem nieźle się dogadywały. Jak zwykle Tom przyniósł jej talerz z jedzeniem i kawę.

- Proszę. - powiedział na co ona tylko skinęła głową.

Chłopak usiadł koło Mirii i złapał ją za rękę.

- Chcemy wam coś powiedzieć. - zaczęła.

- Jesteśmy razem. - zarumienił się niebieskooki.

Petra zaczęła cieszyć się jak głupia, bracia zaczęli im gratulować a reszta tylko uśmiechała się pod nosami.

- Serio? Zajęło wam to ponad dwa lata? - odezwała się Liv.

- Jak to? - zapytał się Eld. - Wiedziałaś o czymś? - uśmiechnął się.

- Czekałam na to od pamiętnej popijawy gdy wszyscy schlali się w trzy dupy po mojej przysiędze. - wyjaśniła. - Nie mogliście się od siebie odkleić. Myślałam, że się zassaliście i zaraz się udusicie. - dodała.

Przez grupę przeszła fala śmiechu. Tom i Miria zarumienili się po uszy. Brunetka zastanawiała się czy mu nie przeszkadza, że niebieskowłosa jest wyższa. Zaraz odtrąciła te myśli, skoro się z nią związał to znaczy, że nie ma nic przeciwko.

- Liv. - zwróciła się do niej Petra. - Co powiesz na wspólny pokój? - zapytała.

- Hmm... Chyba nie mam nic przeciwko. - powiedziała. - Ale mam warunek. - zaznaczyła. - Będziesz sprzątała. - powiedziała poważnie.

- Oczywiście. - zaśmiała się.

Po skończonym posiłku ruszyła w kierunku gabinetu Erwina z prośbą o przeniesienie. Nie zdążyła zapukać gdy dogonił ją Eld.

- Czekaj! - krzyknął.

- Czego? - warknęła.

- Oj nie bądź niemiła. - powiedział. - Bo tak sobie pomyślałem. - zaczął.

- No wyduś to z siebie. - ponagliła.

- Czy nie poszłabyś ze mną na spacer? - zapytał szybko.

- Emm... Na randkę w sensie? - dopytała.

- No tak. - zarumienił się.

Eld się zarumienił. Ten wiecznie opanowany i stanowczy mężczyzna się zawstydził. Takich widoków nie spotyka się co wieczór.

- Nie. - powiedziała tylko i zapukała do drzwi.

- Wejść. - usłyszała i otworzyła drzwi.

Weszła do środka i zobaczyła rozbawioną Hange i uśmiechniętego pod nosem Dowódcę.

- A wam co? - zapytała zdezorientowana.

- Nie uważasz, że potraktowałaś chłopaka za ostro? - zapytała Zoe powstrzymując śmiech.

- Słyszeliście. - stwierdziła. - Powinnam była się zgodzić? - westchnęła siadając na kanapie.

- Nie. - odpowiedział jej Erwin. - Powinnaś być ze sobą szczera i nie działać wbrew sobie. - dodał.

- Nie wiem co czuję. Nikt mnie uczuć nie nauczył. Nie umiem ich rozróżnić. - wzruszyła ramionami.

- Zauważyłaś, że przez te dwa lata zrobiłaś się bardziej rozgadana? - zapytała Pułkownik.

- A Ty mogłabyś przestać tyle paplać. - warknęła.

Westchnęła głęboko.

- Ale to dlatego, że nawet wam ufam. - przyznała po chwili.

To wyznanie nieco zbiło ich z tropu. Pamiętali jak zamknięta w sobie była jak tu dołączyła. Byli szczęśliwi, że tak dobry żołnierz ufa swoim przełożonym. Hange wstała, podniosła Liv z kanapy i mocno ją przytuliła. Brunetka zupełnie osłupiała. Kiedy ostatni raz ją ktoś przytulił? Niepewnie oddała uścisk czym spowodowała zaciśnięcie się rąk okularnicy.

- Udusisz mnie. - wycharczała.

- Wybacz. - powiedziała i odsunęła się.

- Koniec tych czułości. - przerwał im Erwin. - Mamy do Ciebie sprawę ale najpierw poczekamy na Twojego brata. - dodał.

- Ja przyszłam z prośbą. - powiedziała czarnooka. - Proszę o przeniesienie mnie i Petry do jednego pokoju. - wyjaśniła.

- Chyba nie widzę przeszkód. - odpowiedział. - Dwa pokoje stąd jest wolny dwuosobowy. Możecie się przenieść. - dodał.

Do gabinetu wszedł Levi. Skinął głową i usiadł na kanapie.

- Wszyscy jesteśmy więc nie ma na co czekać. - zaczęła okularnica.

- Chcemy Was awansować. - wyjaśnił Smith. - Liv na kaprala a Levi'a na kapitana. - doprecyzował.

- Rozumiem. - powiedział przyszły kapitan.

- Tak jest. - odpowiedziała Wilczyca.

- Zrobimy większą imprezę bo chcemy to połączyć z utworzeniem Oddziału Szybkiego Reagowania pod Twoim dowództwem, Liv. - zwrócił się do niej.

- Od ataku Kolosalnego minęły 3 lata i nie wiemy kiedy znowu się coś nie posypie dlatego chcemy się zabezpieczyć. - uzupełniła Pułkownik.

- Jak sama nazwa wskazuje to ten Odział pierwszy będzie na miejscu i powinien być zawsze gotowy do działania. - ciągnął Dowódca.

- Rozumiem. - odpowiedziała im brunetka.

- W skład oprócz Ciebie będzie wchodziła Miria, Tom i bracia Haruno i John. Zgadzasz się? - zapytał niebieskooki.

- Tak. Ufam im. - odpowiedziała pewnie.

- Dobrze. Impreza za dwa dni. - powiedział. - Możecie odejść. - skończył.

Wyszła na korytarz i się zatrzymała.. Zaraz za nią wyszedł brat i położył rękę na jej ramieniu.

- Dasz sobie radę. - powiedział i poszedł do swojego gabinetu.

- W to nie wątpię. - pomyślała. - Martwię się czy oni sobie poradzą. - westchnęła w myślach i skierowała się do pokoju poinformować Petre o przeprowadzce.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz