XXXVII

542 28 3
                                    

- Gdzie ona jest? - usłyszała w pokoju obok.

- W sypialni. - odpowiedział mu Erwin.

- Jak to? Co jej zrobiłeś? - uniósł się Levi. - Przecież ona jest cała połamana. - otworzył drzwi.

- Bracie, o czym Ty myślisz? - spojrzała na niego. - Ja tu tylko spałam. - uśmiechnęła się.

- Masz szczęście. - warknął do Generała.

Blondyn zamknął za nim drzwi. Brunet podszedł do siostry i usiadł na brzegu łóżka łapiąc ją za dłoń.

- Jak się czujesz? - zapytał z troską.

- Lepiej niż wczoraj. - przyznała.

- Myślałem, że Cię stracę. - przyznał. - Tak jak resztę. - szepnął.

- Wiem Levi, też ich opłakuję. - dotknęła jego policzka. - Ale Petra nie chciałaby tego. Wolałaby, żebyśmy byli szczęśliwi. - powiedziała.

- Masz rację. - westchnął. - Na zewnątrz czekają żeby Cię odwiedzić. - poinformował.

- Wpuść ich. Trzeba mieć to z głowy. - machnęła ręką.

- Czarnooki wyszedł a po chwili wpuścił grupę młodych ludzi. Jean'a, Toma, Mirie, John'a, Haruno a nawet Mikasę. Zaraz za nimi wszedł Erwin, żeby w razie czego ich wygonić.

- Kapralu. - zasalutowali.

- Jak się Pani czuje? - zapytał się piwnooki.

- Dobrze. - warknęła do niego. - Powinieneś ćwiczyć a nie marnować tutaj swój czas. - zgromiła go wzrokiem.

- Niezłego stracha nam napędziłaś. - zaśmiał się Tom.

- Wracaj szybko do nas. - poprosiła Miria.

- Zajmuję się Kasztanką! - krzyknął Haruno. - Jest w dobrych rękach więc nie musisz się martwić. - zapewniał.

- Chyba jednak muszę. - westchnęła. - Co Wy tu do cholery robicie? - spojrzała na nich zimno. - Powinniście trenować, rozwijać się a nie tracić czas na odwiedzanie starej baby! - huknęła.

Oni pobladli i szybko zaczęli się wycofywać.

- Nie lepiej byłoby im po prostu powiedzieć, że jesteś zmęczona? - zapytał Dowódca jak już byli sami.

- Nie wiem o czym mówisz. - spojrzała na niego chłodno.

- Przecież widzę. Jak jesteś zmęczona to robisz się bardziej wredna niż zwykle. - uśmiechnął się do niej.

- Spierdalaj. - mruknęła i przykryła się kołdrą.

Zaśmiał się i zamknął za sobą drzwi dając dziewczynie odpocząć.

~

Dwa tygodnie spędziła na zmianę śpiąc i jedząc. Plecy już ją nie bolały, żebro poprawnie się zrastało a wszystkie mniejsze zadrapania już dawno zniknęły.

- Liv. Obudź się. - ktoś delikatnie dotykaj jej ramienia.

- Co chcesz? - warknęła w półśnie.

- Dać Ci jeść. - zaśmiał się.

- Już. - przebudziła się i odebrała posiłek od blondyna.

Gdy jadła do pokoju gabinetu obok wpadł posłaniec.

- Generale! - zasalutował. - Mur Rose został naruszony! - krzyczał.

- Już idę. - powiedział.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz