XLI

517 23 0
                                    

- Wstałeś już? - dziewczyna wyszła z łazienki wycierając wilgotne włosy.

- Dopiero się obudziłem. - powiedział blondyn leżąc w łóżku.

- Co Cię boli? - zapytała rzucając ręcznik na łóżko.

- Nic. - odpowiedział.

- Nie kłam. - ostrzegła zakładając bieliznę.

- Bo co? - uśmiechnął się do niej zadziornie.

- Bo będziesz spał sam. - powiedziała z triumfem w głosie.

Naburmuszył się tylko i odwrócił na drugi bok tyłem do niej. Zaśmiała się na ten widok.

- Zachowujesz się jak dziecko. - zauważyła zakładając koszulę.

- Przy Tobie mogę. - odwrócił się do niej. - To moja. - zwrócił jej uwagę.

- Kurwa. - zaklęła pod nosem. - Przecież widzę, że coś duża. - mruknęła.

- Oczywiście. - zaśmiał się. - Nie lubię jak przeklinasz. - przyznał.

- Przestanę jak powiesz mi co Cię boli. - obiecała.

- Żebra, szczególnie tutaj. - wskazał palcem po lewej stronie.

- Pokaż. - rozkazała i weszła na łóżko.

Odchyliła kołdrę a następnie odwinęła bandaż. Pod nim widniała sinozielona, miejscami żółta plama.

- Nie jest złamane ale porządnie obite. - stwierdziła. - Jak się wykąpiesz to znowu Ci to posmaruję. - obiecała.

Już miała się wycofać gdy poczuła jego rękę na pośladku.

- Czy Ty się aby nie zapędzasz? - uniosła jedną brew.

- Jesteś moja więc raczej nie. - powiedział i przyciągnął ją do siebie.

Położył ją na łóżku a sam nad nią zawisł. Całował ją po szyi a dłońmi badał strukturę jej skóry.

- Jesteś cały poobijany. - przypomniała.

- I co z tego? - mruknął.

- A jak zrobisz sobie jeszcze większą krzywdę? - zapytała.

Nie odpowiedział tylko sięgnął ręką do jej majtek.

- C-co Ty robisz? - zaśmiała się.

- Korzystam z tego, że nie założyłaś jeszcze spodni. - szepnął jej do ucha.

Zamarli bo ktoś wszedł do gabinetu. Spojrzeli jednocześnie na drzwi i zaraz usłyszeli pukanie do nich.

- Chwila! - krzyknął.

- Jak dobrze. - zaśmiała się złośliwe i zaczęła zakładać spodnie.

- Dobrze to by Ci dopiero było. - odparł kąśliwie.

Zaśmiała się pod nosem, ubrała i wyszła przez okno. On westchnął tylko, zarzucił na siebie ubranie i wszedł do gabinetu, w którym czekała na niego Anka.

- Dzień dobry, przepraszam, że przeszkadzam ale przybyliśmy z Generałem Pyxisem wraz z dużą liczbą żołnierzy Korpusu. - poinformowała.

- Dziękuję, już idę. - odpowiedział.

Dziewczyna wyszła zostawiając go samego. Założył sprzęt i wyszedł na zewnątrz. Na miejscu czekała na niego Rheinberger, Dott oraz Liv.

- Kiedy ona zdążyła się przebrać w mundur? - zastanawiał się.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz