LII

337 19 0
                                    

Wraz z zakończeniem zimy do Kwatery Głównej dostarczono informacje o oczyszczeniu terenów za murem Maria ze wszelkich tytanów.

- Gdy tylko się ociepli rozpoczniemy budowę drogi głównej. - poinformował Levi popijając herbatę.

Obok niego siedział Erwin i Elenor a Liv gotowała gulasz na kolację.

- Będzie prowadzić od Trostu? - zapytała znad garnka.

- Dokładnie. - odpowiedział jej mąż.

- Siostra. - zagaił brunet.

Odwróciła się do niego z pytaniem w oczach.

- Przytyłaś. - stwierdził obojętnie.

Kobieta podeszła do niego i zdzieliła go chochlą po głowie.

- Jestem w piątym miesiącu! To normalne! - krzyknęła.

Elenor i Erwin ledwo powstrzymywali śmiech. Mężczyzna podszedł do żony i położył dłoń na jej wystającym brzuchu.

- Naszykuję miski. - powiedział i podszedł do szafek.

- Dziękuję. - burknęła i wróciła do kuchenki.

Ukradkiem przyglądała się bratu rozmawiającemu z piwnooką dziewczyną. Bardzo się do siebie zbliżyli od czasu wesela. Uśmiechnęła się na ten widok. Chciałaby aby i on znalazł swoją drugą połówkę.

- Myślisz, że coś z tego będzie? - szepnął do niej Erwin widząc jej uśmiech.

- Może. Kto wie? - odpowiedziała.

Nałożyła każdemu potrawę i wspólnie usiedli do stołu. Nigdy nie sądziła, że będzie jej dane cieszyć się posiłkiem z rodziną. Na widok roześmianych oczu brata w jej własnych zakręciły się łzy, które zaraz powoli spłynęły po jej policzkach.

- Kochanie, wszystko dobrze? - zapytał blondyn z troską w głosie.

- Tak, tak. - ścisnęła jego dłoń. - Po prostu jestem szczęśliwa. - uśmiechnęła się szeroko.

- Zdecydowanie hormony Ci skaczą. - stwierdził brunet.

- Już daj jej spokój Levi. - szturchnęła go Green.

Mruknął coś tylko w odpowiedzi i zajął się swoją porcją.

Po kolacji Wilczyca siedziała wraz z blondynką na kanapie przed kominkiem obserwując strzelające płomienie. Panowie urzędowali w kuchni zmywając naczynia i przygotowując herbatę.

- Jednak nie jest Pani taka straszna, Kapralu. - odezwała się nagle.

- Przestań tak do mnie mówić jak jesteśmy same. Wystarczy Liv. - powiedziała. - A poza tym, nadal jestem groźna. - odpowiedziała z błyskiem w oku.

- Jak teraz na Ciebie patrzę, taką uśmiechniętą i z tym brzuszkiem to ani trochę. - zaśmiała się.

- Psujesz mi wizerunek i reputację Młoda. - mruknęła.

Odwróciły się w kierunku ognia. Dwie godziny później małżeństwo odprowadziło gości do drzwi.

- Jestem taka zmęczona. - westchnęła przekręcając klucz.

Mężczyzna objął ją i zatopił twarz w jej włosach.

- Chodźmy spać. - szepnął.

- O niczym innym nie marzę. - skierowała swoje kroki do sypialni.

Zatopiła się w ciepłą pościel i po chwili słychać było tylko jej miarowy oddech. Odgarnął jej włosy z czoła i musnął je ustami.

- Dobranoc kochanie. - powiedział i sam oddał się w objęcia snu.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz