VII

492 37 7
                                    

Rok 834

Minęły trzy lata. 36 miesięcy treningów, zleceń i mnóstwa wypitej kawy. Przyszedł ten feralny dzień - 14 czerwca 834 roku. To miało być proste zadanie, mieli włamać się do domu i ukraść jakiś naszyjnik. Nie wnikali o co chodzi, płacili dobrze a dla nich tylko to się liczyło. Przygotowali się, znali plan domu a także ewentualne drogi ucieczki. Nie było mówy o niepowodzeniu.

Liv otworzyła zamek wejściowy wytrychem, była w tym lepsza od Jake'a ale on nigdy tego otwarcie nie przyznał. To on pierwszy wślizgnął się do środka. Lecz cała ta akcja to był jeden wielki błąd. Ktoś ich wsypał. W środku natknęli się na dziesięciu ludzi z Korpusu Stacjonarnego.

- Uciekaj! - krzyknął tylko Jake doskonale wiedząc jak to się skończy po czym żołnierze z krzykiem rzucili się na nich.

Walczyli zawzięcie lecz przeciwnicy mięli przytłaczającą przewagę liczebną. I wtedy spojrzała na Jake'a. Jeden ze Stacjonarnych złapał go za włosy od tyłu, odchylił mu głowę i poderżnął gardło jednym, płynnym ruchem. W jego oczach jednak nie widziała strachu, bardziej coś jak ulgę co w tamtym momencie było dla niej zupełnie niezrozumiałe. Przed śmiercią niebieskooki zdołał powiedzieć tylko

- Przepraszam, Wilczku. -

i osunął się na podłogę charcząc i plując krwią, która tryskała też z przeciętej tętnicy szyjnej.

W Liv obudziła się furia, ta którą czuła podczas walki z chłopakiem trzy lata wcześniej. Jest wilkiem i nie pozwoli odejść towarzyszowi bez zemsty. W jej oczach pojawiły się zimne płomienie i zaczęła walczyć ze zdwojoną zaciekłością. Pozabijała ich wszystkich. Wyrżnęła co do nogi. Nigdy wcześniej nie zabiła człowieka, ta rola należała do kasztanowłosego. Podeszła do niego, klęknęła obok i złapała jego bezwładną rękę. Zamknęła palcami jego martwe powieki i wzięła go na barana. Wyszła z domu i szybko uciekła do ich schronienia. Dopiero tam pozwoliła sobie na łzy.

Czarne Serce || Erwin Smith x OC ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz